piątek, listopada 16, 2007

RUNDA 26 - WARSZAWSKA WENECJA



Dziwny hotel... Niby styl wenecki ale z wenecji mial tylko nazwe.. Totalna tandeta na wielkim lansie.. gdzie obok lozka musi byc wanna lub male spa. I my wymeczeni i jeden korytarz ktory trzeba ograc w 6 senach w tym 4 z nich to dialogowe dramatyczne konfrontacje...

A z kondycja u mnei nei najlepiej... Sam widze ze siedze czesciej na krzesle niz miesiac temu. Obserwuje cala realizacje ale jak tylko moge ide spac... potem redbull lub moze shota wodki.. i dzialanie... Mysle ze jest to spowodowane tymi niepowodzeniami produkcyjnymi. To nei jest nikogo wina. Po prostu wszystko ma znaczenie przyczynowo skutkowe... Jak w domino cos sie nei uda i leci az sie zatrzyma... jest to zwiazane ze w pewnym momencie ktos nam zamknol lokacje gdzie mielismy krecic w Kazimierzu i teraz musimy na szybko szukac nowych dobrych.. i krecic w meidzy czasie sceny czekac na dekoracje... a to sa nerwy i zanik energii



czekalem na dekoracje 4 godziny z cala ekipa i juz wiedzialem ze bedziemy w dupie.. bo trzeba nakrecic plan... a plan jest niezmienny.. jak w wielkim wierzowcu, lub organizmie. Wszystko ma swoj kregoslup. Dlatego nei moglem pisac bo po prostu za duzo bylo nerwow.

plan zostal wykonany bez jednej sceny...

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

oooooooo w koncu agata sie pojawila na tych twoich wyselekcjonowanych zdjeciach konradzie:).

Kamyczek:)