czwartek, listopada 15, 2007

RUNDA 25 - ZAPALNIK ATOMOWEJ ZADRZAL



to mialy byc sceny lozkowe z glownymi aktorami. Ciezkie sceny bo mi jeszcze nie znane... O dziwo zmeczony polozylem sie na chwile jak jeszcze musielismy czekac na dokonczenie dekoracji scenografii....

Budzi mnie kierowniczka i wola wszystkich... mowi: Kochani dzis juz nei krecimy pani sasiadka nie zezwala bysmy kontynulowali a ma do tego prawo, jeszcze raz bardzo przepraszam..

Taka wiadomosc dla kogos kto zaraz ma nakrecic scene w tym miejscu i to nei jedna... to jak strzal z karabinu.. Ja nei wierzylem w to co slyszalem.. Jak to mamy isc do domu bo sasiadka sie na cos nei zgadza... to jakis absurd.. mysle ale nie podnosze glosu bo bym chyba wszytskich pozabijal... siedze cicho... chodz serce bije mocniej a cisnienie jest gdzies po za norma...

przecierz to jest strata 150 tysiecy za ten dzien.... nie nie nie dzialanie.. .i powoli zaczynam mowic

Moze jest jakis sposob, pytam sie chubacki... nie nei nie kondzio jak Joanna mowi ze nie mozna to znaczy ze probowala wszystkiego

Gas... moze ty...

i nasz gas poszedl gadac z sasiadka... gadal gadal gadal

mozemy krecic... tylko bez tego smego i owego... no dobra niech ma... no i krecimy

tylko powiem wam ze kiedy cos takeigo sie dzieje narusza twoje nerwy tak bardzo ze tracisz cala energie... ale to cala..
Wszystko sie pieknei udalo i zrobilismy prawie wszystko co zamierzalismy.. ale ja osobiscie zchodzilem z tego planu oszolomiony gaktem ze moglismy wrocic i szukac nowej lokacji itd...

ciesze sie ze moge o tym napisac dzisiaj nei wtedy kiedy to sie wydazylo..

bravo Gas... bravo bravo... uratowales ekipe przed utonieciem bo jak bysmy przycumowali ten statek chociarz na tydzien... nei wiem czy by on jeszcze odplynol...

a tak pomimo niepowodzen... i sztormow... nadal plyniemy i tak musimy do konca...

Amen

Brak komentarzy: