środa, listopada 29, 2006



Hm... Jestem w Wiedniu na lotnisku i jak Europejczyk odbieram z laptopa powietrzny internet.. stad ta wiadomosc. Kurwa... ale mialem noc... Zaczelo sie od tego ze, .... w calej polsce byla taka mlga ze nic nie bylo widac... Oczywiscie samoloty nie lataly i obudzilem sie z reka w nocniku.. nieporzygotowany do podrozy.... w domu... kiedy wiedzialem ze po pierwsze... Nie polece w srode do Wiednia.. Po drogie... ze moj bilet to Sydney przepadnie... Po prostu dol bo doly... siedizalem przy nie spakowanej walizce... gdy KOnio powiedzial ze jest pociag do Krakowa a z krakowa do Widnia... ale to juz za 45 minut... wiec 5 minut totalnej zalamki.. 5 minut pakowania... Wziolem... w sumie.... show reele... recznik, jedna koszulk,e czarna koszule pare skarpet, ksiazke do scenariusza, scenariusz harasimowicza... 50 filmow, majtki, kable do kompa, jedna kurtke kompa i koniec... bieglem na dworzec... oczywiscie kolejka przed bankomatem... i nerwy ale kupilem bilet i.. juz jechalem do Krakowa... totalna mgla... Z krakowa do Wiednia przez Oswiecim... hm. ... poznalem tam czecha ktory opoweidzial mi cale swoje zycie... i pomogl mi w przesiadce w petrowicach gdzie jednak pociag skonczyl nagle BIEG.... ale zlapalem kolejny pociag do wiednia gdzie poznalem krakowksiego radnego w uni europejskiej lecacego do brukseli.. tez poznalem jego cale zycie... i tak o 6.15 WIEDEN... ujrzalem Jarroda, ktory podobnie przezywal niespodzianki zwiazane z tym ze nie mogl sie dostac do polski i z paryza musial sie przedostac do Wiednia... no i siedziemy tu przed wylotem.... 20 godzin w puszcze.... pogoda piekna, slonce... a w polsce wciaz mgly.. dzieki KOnio za dobre informacje i panie Piotrze De Mono dzieki za motywacje i dobry fluid... :) lece

czwartek, listopada 23, 2006

Marta zrobila ponownie bardzo smieszne making offfff z planow filmowych de Mono... oczywiscie ponownie nie obylo soe bez paru drobnych zartow na moj temat... ale nic juz na to nie poradze... to jej oczy, oczy pani marty ktora widzi jedno a nie widzi drogiego... Zapraszam do uwaznego obejrzenia...

środa, listopada 22, 2006

W koncu, moge zaprezentowac ostateczna wersje FILMWEBU... :) O tyle jest ona ostateczna o tyle po raz pierwszy dla potrzeb digitalowych zrobilismy prawdziwy transwer z 35 mm kopi dla naszych skromnych celow.. Zazwyczaj zawsze odbywalo sie to odwrotnie. Robilismy kopie z 35 mm negatywu i obrabialismy ja digitalowo.. Tym razem to caly film byl na 35 mm a nasza dobra wola bylo to , by jeszcze raz poprzeszkadzac w nim tak... by bylo jak najlepiej... troche namieszalem, ale nie jestem najlepszy w te klocki.... To najllepsza praca tego roczna i najdluzsza. Robilismy ja 4 miesiace... otworzyla i otworzy nam ona droge do nie jednego zwariowanego projektu w przyslzym roku no i tej nie zapeszanej przeze mnie fabuly... W rolli glownej moj ojciec... tym bardziej bede zawsze wspominal ten plan tak jak bede wspominal... Od dzis na You tube... w koncu :)

wtorek, listopada 21, 2006



W poniedzialek o 9.45 rano.... odjebalo mi... Cos sie pokrecilo w mojej glowie od wydazen i od dat. Nieck mi wreszcie ktos odpowie kto zwariowal ja.... czy swiat. Ustawilem sobie miejsce do pracy i tak od paru dni siedze i ukladam klocki...
Przywiozlem z Wroclawia wszystkie instukcje zaestawowo ktore kiedy kolwiek otrzymalem lub kupilem. Juz teraz wiem ze polowa zaginela ale sprobuje je znalesc w necie... Mam czas by je wszystkie ulozyc do wyjazdu. Wielkie pudlo roznych klockow i misja znalezienia jednego specyficznego to jedna niekonczaca sie odyseja. Dlatego w trakcie ukladania ogladam mase filmow. I byl juz Indiana Jones i swiatynia przeznaczenia. Star wars - powrot Jedi.. Big, Alien... i teraz Blade Runner.. ogladalem go caly dzisiejszy wtorek... moze 5 6 razy... to poezja nie film... No ogladalem slyszalem bo ukladalem przez caly czas


Dostalem nalezna mi kase od Polsatu i nie mam pracy. Mam pieniadze ktore pozwalaja mi myslec tylko o ukladaniu. Wstaje biegam.. bez skuchy.. ale o tym nawet nie chce pisac... Pije mnustwo coli... wiecie ze w jednej puszcze coli jest w chuj cukru... i to w chuj razy 5 wypijam dziennie. Wieczorem odgrzewam sobie cos co ta babcia ma w swoim sklepiku. Zazwyczaj jakies chujowe nalesniki lub inny wyrob... jem dwa razy dziennie... jeszcze jedno... nie wale konia... mam to totalnie w dupie... mam co robic z rekami wierzcie mi... ale przejsciowe...




Jestem totalnie zachwycony tym ze nie brakuje rzadnego klocka... Jednak idealnei o nie dbalem... wszystkie daja sie znalesc... oprocz jednego... Przypomnialem sobie gdzies wczoraj, ze pwenego dnia do naszego domu przyjechala jakas niemka z dzieckiem. ja mialem moze z 15 16 lat... a wiem ze rodzicom zalezalo na tej znajomosci.. Ten niemiecki bahor zakochal sie w jednym klocku i nei tylko on jego mama ale i moi rodzice ojciec i matka przekonywali mnie ze warto dac ten jeden klocek... oczywiscie.. mowilem swoim 15 letnim jezykim dyplomatycznym ni chuja... ale dzicko w uparte matka dziecka w uparte rodzice w kropce... ja w szachu... W koncu nimka powiedziala ze dobra kupi ode mnei ten klocek za 10 marek.. i coz.. naprawde nei chcialem ale sprzedalem go... i gwno po tych markach ... juz wtedy wiedzialem ze to byl kiepski biznes



To byla taka gosienica... ten klocek.. Pojazd bez niego wyglada jak penis bez jaj.. albo a nei wazne co.... i tak szperam w tych klockach wiedzac ze ten pojazd nei bedzie dokonczony w calosci... Oczywiscie jest jeszcze jeden wazny powod mojego siedzenia przed klockami... jeden najwazniejszy



Pracuje juz powaznie nad filmem CONFUOCO. Byc moze zrobilmy go wprzyszlym roku ale to byc moze i tak jest nie wystarczajace by juz nie zaczac nad filmem pracowac... ukladam klocki i ogladam go... patrze na filmy 90 minutowe.. porownuje stuktury z historia ktora mam w glowie... mysle o scenach.. drobiazgach w scenografii... muzyce... charakterach nic a nic nie zaposuje najlepsze pomysly zostana... a na razie... mam totalny rendom...milion drog... milon rozwiazan... milion pomyslow... jeden cel... znalesc klocek

niedziela, listopada 19, 2006



mielem byc 2 dni bylem ponad tydzien... Ale czas bylo wracac... i tak tez sie stalo. Pociag Wroclaw Katowice katowice warszawa... Pieknie jest patrzec na te dolnoslaskie pola o zachodzie slonca...



Bylo tak pieknie, ze chcialo sie by to trwalo wiecznosc...



Mi zawsze te zachody przypominaja misto chmur w empire strikes back... dlatego kiedy widze cos podobnego i jeszcze jesetm w ruchu... hm



A w stolicy zimno... a w stolicy pochmurno mgliscie... polska metropolia przez duze.... polia...



Trudno wyjezdzacz z wroclawia ale pieknie znowu bedzie przyjechac....


Po dwoch latach w koncu poszedlem i odtworzylem swoje prawko jazdy... bylem u lekarzy od oczu i trzy dni w totalnej biurokracji... w koncu udalo mi sie doniesc wszystkie znaczki dokumenty total... no i przez ten caly czas... w tym sklepie patrzyl sie na mnie ten niszczyciel z gwiezdnych wojen ... nie wytrzymalem i kupielem go



Poltora dnia go skladalem... niezla frajda... Muzyczka z gwiezdnych na I podzie... szczegolnie Imperium ... i odlecialem... wylaczylem telefon.. i totalna skladanina..



Kiedys klocki nie mialy oznaczen na woreczkach... rozpakowywalo sie wszystkie i mozna bylo szukac jednego drobiazgu godzinami... teraz, kazdy etap jest podzielony na worki, ktore rozpakowujesz i ukladasz.. kiedy wszystko znika.. otwierasz nastepna... napewno przyspiesza to postep w pracy, ale nie uczy bystrosci w szukaniu elementow, bo kiedy sie nie zna klockow a jest ich bardzo duzo, bardziej sie koncentrujesz na jego znalezieniu... duzo by tu mowic... o tym co klocki ucza i jakie sa ich zalety



Dla mnie przede wszystkim bardzo pomagaja w szkoleniu i udoskanalaniu wyobrazni przestrzennej. Atutu ktory naprawde pomaga mi pozniej w wymyslaniu pomyslow do czego kolwiek... Klocki daja ci mozliwosc zbudowania wszystkiego w 3d co sobei wyobrazisz... Przyznaje sie kiedys ulozylem dokladnie taki sam niszczyciel ze swoich klockow.. i byl tak samo rozmoznawalny jak ten z tuutaj



NIe moglem go zawiesc do wawy bo byl za duzy.. ale przywioze go jak juz bede mial swoj samochod... bo kupuje takie autko od Lutza... wiec luuuuuz... samochodowy blues ....





Pewietam pierwszy raz kiedy zakochalem sie.... ale tak naprawde na powaznie zakochalem sie w kinie... Wszystko nie mialo juz znaczenia... i szkola, problemy rodzinne, zlamane serca wogole sie nie liczyly. Bylo tylko i tylko kino. Pasja nie pojawia sie sama... ona pojawia sie i odwznajemnia tym samym kiedy po prostu totalnei sie tym zainteresujesz i pochloniesz. Film jest jak Kobieta... kiedy zainteresujesz sie nia doglebnie... zawsze ale to zawsze..... pewnego dnia to zauwazy i bedzie Twoja... i tak sie stalo u mnie z kinem... FOSA... amatorski klub filmowy w korym nie jeden zaczynal. : Tunik. Jedrek. Dj Patrycja tez chodzila... Smyku i wielu innych... Mi Fosa dala bardzo duzo.... zabrala tez... ale w milosci nie mozna tylko brac.. trzeba tez dawac... ale nei o tym chcialem... Chcialem powiedziec o pewnym filmowcu ktory chcial sie dowiedziec o szkole w Sydney. bardzo chcial wyjechac i zaczac nowa podroz. Opowiedzialem mu swoja historie sydneyowska i zrozumial ze nie bedzie to takie latwe jak sobie to wyobrazal, ale poczulem ze chlopak naprawde ma pasje do kina... Pomyslalem ze moge dac mu cos innego.. jak w jakiejs rosyjskiej bajce... kiedy to stary dziad daje kobiecie stary dzban ktory staje sie zlotem a innej zlej babbie daje zloto ktore ztaje sie starym dzbanem... pomyslalem ze jak zaproawdze go do Foasy to moze to bedzie dla niego kiedys zlotem jak bylo dla mnie... No i tak sie stalo.. Pan Jacek moj mentor stal sie jego mentorem.. i znowu Jacek bedzie mogl nauczac a drogi czerpac... i wzajmenie... a ja? patrzylem sie na nich jak rozmawiaja... Jacek mnie zjebal za reklamy ktorych wogole nie widzial... za teledyski ktorych nei zslyszal... za film harasimowicza ktorego nie czytal... ale to juz jest dawnao poza mna... usmiechalem sie tylko ..... z szacunkiem.

poniedziałek, listopada 13, 2006

Wypalony po tygodniowych rocznicach obchodzonych urodzin... poszedlem z Jarrodem do kina. Mialo byc to spokojne ukojenie po tym calym alkoholu i zwiazanymi z racji tego emocjami. Oczywiscie nic nie wiedzialem o filmie i prosilem Jarroda by nic mi nie mowil... Wiedzialem tylko ze jest on o pedofilu i 14 letniej dziewczynce... PULAPKA... tak to nazwali. hm... no to idziemy.... Kurwa jak ja nie lubie tych ludzi chodzacych do kina z dziewczynami... pierdola takie glupoty a na dodatek siedza przede mna i zawsze widze ich glowy. Szczegolnie wysokiego faceta, przed czym i tym razem nie zdolalem sie uchronic... to przesiadlem sie rzad przed nimi bym ich nei widzial ... ale slyszalem.. Nawet nie zdajecie sobei sprawy co facet potrafi naopowiadac dziewczynie w kinie by podtrzymac konwersacje... Kompromitacja... Przyszla babka i powiedziala ze siedzimy na ich miejscu... wiec przekierowalem ich do gory.. poprosilem czy nie moga sie zamienic bo mam zle ustawienia w okularach.. no nie uwierzyla w to ale udalo sie... a sam film....

Jest to film o 14 letniej dziewczynce ktora msci sie na pedofilu kastrujac go przez 20 minut.... malym nozykiem... oczywiscie zaczolem sie w pewnym momencie smiac... bo... to dobre... w koncu ten debil z gory ucichl.. randkowicz jebany chcial zainponowac dziewczynie to teraz ma... kastracje i 14 letnia dziewczynke ktora zuca bahatera jajami po pokoju...

Po filmie wszyscy faceci w kiblu ... hm... jestem pewien o czym mysleli robiac po filmowe siku... mysleli... Wciaz je Mam... ufff :) nie polecam tego filmu... bo szczypia jaja.... :) mozg to niesamowite urzadzenie...

sobota, listopada 11, 2006



Impreza nr 3 byla calkowicie zorganizowana przez Inke... inke dziewczyke, ktora tegoz dnia miala swoje urodziny :) No i przyszly rzesze ludzi i bawili sie znakomicie... a w zylach woda plynela jak ze zrodla... Bylo tak goraco ze nie mozna bylo oddychac... wszystko doslownie bylo mokre od... no bylo mokre... Prezenty tez byly.. W tym roku naprawde dostalem mase prezentow.. bardzo dziekuje. Lego Star Wars, Latawiec, Ksiazke o polskich Aktorach znakomitego Witolda filerra nie mylic z fUrerem... ksiazke pt: MOJE PIERWSZE SAMOBOJSTWO.... dziekuje Inka naprawde daje mi to do myslenia... bardzo optymistyczne.... nie ma to jak pierwszy raz... dostalem tez mase przedmiotow zwiazanych z przemyslem filmowym... Super koszulke Hoooolyyywood :) dzieki Olu dzieki pisu BLADE RUNERA i AUTOSTOPOWICZA wersje specjalna..to najwieksze filmy rutgera.. nie ma wiekrzych.... piekne sa... te filmy.... dzieki Slabio.... no i.. hm Film fotograficzny. Tasme magnetofonowa, tasme wideo, tasme klejaca, sraj tasme, tasme klejaca mala, dzieki dziewczyny z pewnoscia kazdej z nich uzyje... i mysle ze do filmu z pewnoscia...:) a to relacja z imprezy nr 3...

Inka:) dzieki dalismy rade.... z tym tlumem :)


Uf jak goraco puf jak goraco uf jak goraco... juz ledwo palili juz ledwo zipali a palacz wode im zapodawali.... :)





Pan Sebek Sebek



Bardzo interesujace



Tu niespodzianka dawna znajoma o ktorej nie wiedzialem ze byla znajoma przez pol imprezy... hm ale juz wiem






Niespodziewanie.... Nikus usiadl wygodnie na kanapie... i to juz chyba tyle co moge powiedziec.... blogosc....












ekipa ekipa Ekipa



Raptem zasnela... leccz obudzila sie w krotce



A tu pozwolilem sobie na odrobinke photoshopa... taki trik...



hm...



Ekipa raz jeszcze