wtorek, listopada 21, 2006



W poniedzialek o 9.45 rano.... odjebalo mi... Cos sie pokrecilo w mojej glowie od wydazen i od dat. Nieck mi wreszcie ktos odpowie kto zwariowal ja.... czy swiat. Ustawilem sobie miejsce do pracy i tak od paru dni siedze i ukladam klocki...
Przywiozlem z Wroclawia wszystkie instukcje zaestawowo ktore kiedy kolwiek otrzymalem lub kupilem. Juz teraz wiem ze polowa zaginela ale sprobuje je znalesc w necie... Mam czas by je wszystkie ulozyc do wyjazdu. Wielkie pudlo roznych klockow i misja znalezienia jednego specyficznego to jedna niekonczaca sie odyseja. Dlatego w trakcie ukladania ogladam mase filmow. I byl juz Indiana Jones i swiatynia przeznaczenia. Star wars - powrot Jedi.. Big, Alien... i teraz Blade Runner.. ogladalem go caly dzisiejszy wtorek... moze 5 6 razy... to poezja nie film... No ogladalem slyszalem bo ukladalem przez caly czas


Dostalem nalezna mi kase od Polsatu i nie mam pracy. Mam pieniadze ktore pozwalaja mi myslec tylko o ukladaniu. Wstaje biegam.. bez skuchy.. ale o tym nawet nie chce pisac... Pije mnustwo coli... wiecie ze w jednej puszcze coli jest w chuj cukru... i to w chuj razy 5 wypijam dziennie. Wieczorem odgrzewam sobie cos co ta babcia ma w swoim sklepiku. Zazwyczaj jakies chujowe nalesniki lub inny wyrob... jem dwa razy dziennie... jeszcze jedno... nie wale konia... mam to totalnie w dupie... mam co robic z rekami wierzcie mi... ale przejsciowe...




Jestem totalnie zachwycony tym ze nie brakuje rzadnego klocka... Jednak idealnei o nie dbalem... wszystkie daja sie znalesc... oprocz jednego... Przypomnialem sobie gdzies wczoraj, ze pwenego dnia do naszego domu przyjechala jakas niemka z dzieckiem. ja mialem moze z 15 16 lat... a wiem ze rodzicom zalezalo na tej znajomosci.. Ten niemiecki bahor zakochal sie w jednym klocku i nei tylko on jego mama ale i moi rodzice ojciec i matka przekonywali mnie ze warto dac ten jeden klocek... oczywiscie.. mowilem swoim 15 letnim jezykim dyplomatycznym ni chuja... ale dzicko w uparte matka dziecka w uparte rodzice w kropce... ja w szachu... W koncu nimka powiedziala ze dobra kupi ode mnei ten klocek za 10 marek.. i coz.. naprawde nei chcialem ale sprzedalem go... i gwno po tych markach ... juz wtedy wiedzialem ze to byl kiepski biznes



To byla taka gosienica... ten klocek.. Pojazd bez niego wyglada jak penis bez jaj.. albo a nei wazne co.... i tak szperam w tych klockach wiedzac ze ten pojazd nei bedzie dokonczony w calosci... Oczywiscie jest jeszcze jeden wazny powod mojego siedzenia przed klockami... jeden najwazniejszy



Pracuje juz powaznie nad filmem CONFUOCO. Byc moze zrobilmy go wprzyszlym roku ale to byc moze i tak jest nie wystarczajace by juz nie zaczac nad filmem pracowac... ukladam klocki i ogladam go... patrze na filmy 90 minutowe.. porownuje stuktury z historia ktora mam w glowie... mysle o scenach.. drobiazgach w scenografii... muzyce... charakterach nic a nic nie zaposuje najlepsze pomysly zostana... a na razie... mam totalny rendom...milion drog... milon rozwiazan... milion pomyslow... jeden cel... znalesc klocek

Brak komentarzy: