Hm... Jestem w Wiedniu na lotnisku i jak Europejczyk odbieram z laptopa powietrzny internet.. stad ta wiadomosc. Kurwa... ale mialem noc... Zaczelo sie od tego ze, .... w calej polsce byla taka mlga ze nic nie bylo widac... Oczywiscie samoloty nie lataly i obudzilem sie z reka w nocniku.. nieporzygotowany do podrozy.... w domu... kiedy wiedzialem ze po pierwsze... Nie polece w srode do Wiednia.. Po drogie... ze moj bilet to Sydney przepadnie... Po prostu dol bo doly... siedizalem przy nie spakowanej walizce... gdy KOnio powiedzial ze jest pociag do Krakowa a z krakowa do Widnia... ale to juz za 45 minut... wiec 5 minut totalnej zalamki.. 5 minut pakowania... Wziolem... w sumie.... show reele... recznik, jedna koszulk,e czarna koszule pare skarpet, ksiazke do scenariusza, scenariusz harasimowicza... 50 filmow, majtki, kable do kompa, jedna kurtke kompa i koniec... bieglem na dworzec... oczywiscie kolejka przed bankomatem... i nerwy ale kupilem bilet i.. juz jechalem do Krakowa... totalna mgla... Z krakowa do Wiednia przez Oswiecim... hm. ... poznalem tam czecha ktory opoweidzial mi cale swoje zycie... i pomogl mi w przesiadce w petrowicach gdzie jednak pociag skonczyl nagle BIEG.... ale zlapalem kolejny pociag do wiednia gdzie poznalem krakowksiego radnego w uni europejskiej lecacego do brukseli.. tez poznalem jego cale zycie... i tak o 6.15 WIEDEN... ujrzalem Jarroda, ktory podobnie przezywal niespodzianki zwiazane z tym ze nie mogl sie dostac do polski i z paryza musial sie przedostac do Wiednia... no i siedziemy tu przed wylotem.... 20 godzin w puszcze.... pogoda piekna, slonce... a w polsce wciaz mgly.. dzieki KOnio za dobre informacje i panie Piotrze De Mono dzieki za motywacje i dobry fluid... :) lece
- Pobierz link
- X
- Inne aplikacje
Hm... Jestem w Wiedniu na lotnisku i jak Europejczyk odbieram z laptopa powietrzny internet.. stad ta wiadomosc. Kurwa... ale mialem noc... Zaczelo sie od tego ze, .... w calej polsce byla taka mlga ze nic nie bylo widac... Oczywiscie samoloty nie lataly i obudzilem sie z reka w nocniku.. nieporzygotowany do podrozy.... w domu... kiedy wiedzialem ze po pierwsze... Nie polece w srode do Wiednia.. Po drogie... ze moj bilet to Sydney przepadnie... Po prostu dol bo doly... siedizalem przy nie spakowanej walizce... gdy KOnio powiedzial ze jest pociag do Krakowa a z krakowa do Widnia... ale to juz za 45 minut... wiec 5 minut totalnej zalamki.. 5 minut pakowania... Wziolem... w sumie.... show reele... recznik, jedna koszulk,e czarna koszule pare skarpet, ksiazke do scenariusza, scenariusz harasimowicza... 50 filmow, majtki, kable do kompa, jedna kurtke kompa i koniec... bieglem na dworzec... oczywiscie kolejka przed bankomatem... i nerwy ale kupilem bilet i.. juz jechalem do Krakowa... totalna mgla... Z krakowa do Wiednia przez Oswiecim... hm. ... poznalem tam czecha ktory opoweidzial mi cale swoje zycie... i pomogl mi w przesiadce w petrowicach gdzie jednak pociag skonczyl nagle BIEG.... ale zlapalem kolejny pociag do wiednia gdzie poznalem krakowksiego radnego w uni europejskiej lecacego do brukseli.. tez poznalem jego cale zycie... i tak o 6.15 WIEDEN... ujrzalem Jarroda, ktory podobnie przezywal niespodzianki zwiazane z tym ze nie mogl sie dostac do polski i z paryza musial sie przedostac do Wiednia... no i siedziemy tu przed wylotem.... 20 godzin w puszcze.... pogoda piekna, slonce... a w polsce wciaz mgly.. dzieki KOnio za dobre informacje i panie Piotrze De Mono dzieki za motywacje i dobry fluid... :) lece
Komentarze