piątek, listopada 10, 2006

Impreza urodzinowa numer jeden byla podroza w nieznane.... :) w nieznane bo nie mialem pojecia ilu ludzi przyjdzie kto przyjdzie czy wogole przyjdzie i po co wogole robie cos takeigo w srode i jeszcze w Warszawie.... Przyszedlem o 19 do Konia biura i tam siedzialem z Jarrodem spokojnie jedzac zupe. I wtedy tak sobie pomyslalem, ale by byly jaja gdyby juz nikt nie przyszedl... co wtedy taki solenizant jubilat musial by czuc. co by zrobil najebal sie sam tym winem?.. no ale po pol godzinie kiedy nie zanosilo sie na zadna zmiane powoli przyzwyczajalem sie do tego scenariusza... i zaczolem pic wino.... Piotr i Karolinka byli oficjalnymi pierwszymi goscmi, za co im serdecznie dziekuje .. no i zaczelo sie... hihi smichy, tance... no i z srodowej imprezy zrobila sie no juz taka czwartkowa a moze nawet zachaczajaca o piatkowa :) byl tort... dwa torty... wino wino wino daniels .... i co najpiekniejsze bez Kaca na drogi dzien... Jeszcze raz dziekuej wszystkim za pojawienie sie ... a oto pare zdjec z owego dnia....

Brak komentarzy: