poniedziałek, lipca 02, 2012

MAMA STUDIO SAMO ZLO

Bo mialem przjyechac na chwile...a wrocilem o 10 rano... a to przeciez nie w moim stylu. ja grzecznie chodze spac.. bo jestem grzeczny... tak jak grzecznymi byc powinni wszyscy chlopcy a nawet i mezczyzni...

Po tym jak goracym i letnim wstepie... moge z pelnym spokojem powiedziec... TO BYL WIELKI KAC... MOZE NAWET KAC WAWA MAMA

Bo ten piknil byl czychajacym niebezpieczenstwem. Zlem unoszacym sie w powietrzu goracym powietrzem nadchodzacej burzy, ktora przyszla o wiele za pozno by wygonic te cale hedonistyczne towarzystwo... O 5 juz bylo widno... SLonce tez wschodzi... nad wisla.. o czym przekonalem sie osobiscie i zapoczatkowalem sezon letni..

Ale neidziela... ludzie... co za strata czasu. Na kacu nie chcesz nic... nie mozesz nic... nic nie moze nic z toba i inni tym bardziej.. Nawet nie mogle rozmawiac przez telefon... obrazajac conajmniej dwie osoby moim pijanym niewypazonym jezykiem DDA ktory jak pije to wlasnie raz do roku jak nie rzadziej... wiec rzadnej kontroli nad soba.. pomimo tego iz pamietam... szedlem o wlasnych silach.. rozmawialem.. kontaktowalem.. wykoywalem drobne czynnosci jak np: Wyjmowanie swoich pieneidzy z bankomoatu wiec.. podstawowa znajomosc KODOW przetrwania.. telefon juz nei dzialal.. wiec i taxowki nei dalo sie zamowic wiec.. autousami gdzies gdzie okazalo sie ze od domu dalej niz wczesniej.. bo na autousach sie nie znam.. i trasy sa mi ich obce...

no i tyle.. kolejna noc.. kolejna letnia przygoda.. kolejne lato.. tym razem.. bylo goraco.. i parno... no i tyle :)