czwartek, maja 29, 2014

JET LAG IS A DRUG

Historia z serii '' Witaj w Polsce ''. Wczoraj przyleciałem z Nowego Yorku a dziś zatrzymuje mnie Policja. Ściągają mnie z ulicy, kiedy jechałem swoim dwudziestoletnim Mercedesem. Tajniacy machają magicznym lizakiem i po chwili jesteśmy na poboczu pewnej ślepej uliczki na Mokotowie. Piszę jesteśmy, bo jest jeszcze ze mną moja dziewczyna Zuba i pies Cyprys, którego wiozłem do weterynarza. Szybko okazało się, że nie jest to wykroczenie drogowe a rutynowa kontrola narkotykowa. Będzie mi zaraz robiony test, który ma wykryć, czy w moim ciele nie ma narkotyków. Działanie będzie sprawdzane do dziesięciu dni wstecz. Więc mam jeszcze możliwość, by przyznać się przed robieniem testu, czy owe narkotyki znajdują się w moim ciele. Jeśli nie, test zostanie wykonany i jeśli coś wykaże, będę miał wielkie kłopoty, zabiorą mi prawo jazdy a moje mieszkanie zostanie przeszukane. Mam również prawo, by przyznać się w tej chwili do posiadania narkotyków przy sobie, bo jeśli je znajdą, to będzie nie wesoło. Nie, nie brałem narkotyków i nie mam nic przy sobie, skromnie odpowiedziałem i było by prawdopodobnie wszystko w porządku, gdyby nie skromny fakt, że mam na sobie czapeczkę NEW YORK YANKEES i jestem całkowicie zjebany, bo przez ostatnie 48 godzin spałem zaledwie z pięć godzin, wracając do mojego kraju z US and A. Moje źrenice wyglądają fatalnie, tak samo jak źrenice Zuby, nie mówiąc o źrenicach psa Cyprysa, który ma alergie. No i zaczęło się. Dmuchanie raz.. pokazanie mi super testu na wykrywanie narkotyków dwa. Przeszukanie moich kieszeni, trzy. Pytania co robię, bez zrozumienia, kiedy odpowiadam im, że mam wolny zawód. Przeszukanie samochodu w środku, bagażnika, plecaka. No i nic... Policjant każe mi poczekać w samochodzie jednocześnie dając mi ostatnią szanse, bym się przyznał, bo jeśli coś ten test, (jeszcze nie rozpakowany) wykryje, to będą musieli pojechać ze mną do domu i przeszukać całe mieszkanie. Mówię nie... a wierzcie mi drodzy czytelnicy, że jestem blady i zjebany na ostatnich rezerwach. No i czekam w samochodzie na egzamin, którego k wynik po raz pierwszy raz w życiu znam przed jego rozpoczęciem. Podekscytowany, bo w końcu po tych wszystkich latrach zdam coś za pierwszym razem i to bez ściągania. Niestety. Nie było testu. Panowie policjanci nie rozpakowują go. Mówią mi że mam szczęście, bo oni wiedzą że ja i dziewczyna w samochodzie są pod wpływem narkotyków, że oni wiedzą że jestem winny ale tym razem nam darują. Wow... pomyślałem. Muszę się do czegoś państwu przyznać. W końcu pękam. Słuchamy odpowiadają, podekscytowani jak nigdy wcześniej. Mam JET LEG. Cisza, konsternacja. Proszę? Mam JET LEG. Co to jest JET LAG i czy mam pan go przy sobie. Mam go w sobie, odpowiedziałem. Wróciłem wczoraj z Nowego Yorku i nie mogłem spać. I kiedy pan go zażył? pytają. Nie zażyłem, on będzie trwał jeszcze przez dobre parę dni, bo dziś wstałem o trzeciej rano i jeszcze nie zmróżīłem oka. Niech pan już jedzie. Puszczają mnie wolno z JET LAGIEM w systemie :) Więc z tego morał taki, że Policjanci nigdy nie mieli Jet Lega, może kaca, jego mniejszego brata :)

sobota, maja 10, 2014

ZDJĘCIA

POSTANOWIENIE POPRAWY

Jestem kapryśnym filmo-filem. Oglądam te same filmy w kółko i nie daje sobie szansy, by zobaczyć coś nowego. Oczywiście chodzę czasami do kina ale to czasami to dwa filmy na miesiąc, jeśli mam dobry humor. Dlaczego tak jest? Czy nie jest to przypadkiem jeden z moich słabych punktów? Czy to nie jest tak, że ci co oglądają te same filmy, nigdy nie zrobią swojego własnego? Powoli zaczyna to wszystko mieć sens. Może Ci, co kochają filmy, zrobią wszystko by ich nie robić? tak jak w przypadku muzyków lub innych dziedzin sztuki. Co oznacza, że Ci co kochają aktorstwo nie będą aktorami ci co kochają wirtuozów gitary, nigdy nie wyjdą z pokoju a Ci, którzy uwierzyli w sztukę, nigdy nie zrobią pierwszej wystawy. Kiedy oglądasz w jedna i druga stronę arcydzieła i zaczynasz rozumieć ich genialność w tej samej chwili odbierasz sobie niewinność i naiwność by zrobić co cokolwiek podobnego. Jeśli to robisz w najlepszym wypadku powiedzą ze przypomina to danego mistrza lub dzieło. Jeśli robisz to nieudolnie jeszcze bardziej pogłębia to twoja autodestrukcyjna opinie o własnym ego. Myślisz sobie. Tego się nie da zrobić. Jak on to zrobił skubaniec. Dlatego postanowiłem zrobić doświadczenie....


Od dzisiaj nie oglądam żadnego filmu, którego już widziałem. Mogę oglądać tylko nowe filmy. Jeśli mam ochotę na film, muszę iść do kina. Jeśli widzisz w telewizji film, który już widziałeś, masz obowiązek zmienić kanał. I tak do 8 listopada, do moich urodzin.

Jeśli będę chciał sobie przypomnieć dany film w związku z jakaś inspiracją, mogę korzystać tylko z własnej wiedzy o tym filmie. Przecież ja mam je w głowie. Wtedy wyjdzie, czy znam dany film i jak dobrze. Tym samym pozwoli mi to być innowacyjnym, bo mogę polegać tylko na tym co jest w mojej głowie. Tym samym będę mógł odkryć mój własny styl, ponieważ mój mózg zweryfikuje to co siedzi ukryte w mojej głowię a co nie.

Więc na łamach swojego bloga ogłaszam, że od dziś nie oglądam żadnego filmu, który już wcześniej widziałem... A w urodziny wybiorę sobie ten za którym tęsknie najbardziej. Ciekawy który to będzie film :)