środa, listopada 30, 2011

PLECY....

mam spiete plecy.... pstryk i system nerwowy mowi mi ... znowu nastroszyles sie... nie mogles wytrzymac dluzej.. pisze o tym z przekora bo caraz czesceij sobie radze by tym plecom odpuscic.. to sa tak nprawde drobne pozostalosci DDA... ktore sa gdzies zakotwiczone na dnie studni podswiadomosci... dzisiaj skonczylem terapie.... po prostu zakonczylem ja... tak jak czlowiek moze glodowac i powiedzec dosc.. potrafi biegac by poweidziec dosc... naturalne dosc przyszlo do mnie dokladnie o 15:08 tego pieknego ciemnego dnia... i wszystko bylo juz jasne.. nie potrzebuje juz rozmow o sobie... brawo... brawo.. az czlowiek mial by ochote to uczcic wielkim dzbanem piwa.. ale... ja nie lubie alkoholu.. szczegolnei po obudzeniu sie glowa w kiblu tydzien temu.. mysle ze ekscesow mi wystarczy na conajmniej pare dobrych miesiecy przyszlosci..

to coz teraz.. bez terapi bez emocji... bez DDA.. bez wiekrzych dramatow klamstwa i przywidywalnosci suspensow nauczonych.. no coz.. maly bol plecow to nic takeigo.. to jak pamiatka po dobrej wyprawie.. ktora i tak z czasem spierze sie jak turystyczna koszulka...

prac.. wiec prac.. i spiewac

piątek, listopada 25, 2011

JAK NAJWIECEJ DOBRYCH CHWIL



... to ponoc motto zyciowe Jacka Nicholsona.... teraz i moje... chwile te trzeba pielegnowac, dbac o nie a przede wszystkim obrazowac, odnajdywac w podswiadomosci szczeliny dejavu ktore przedzieraja sie do nas z kolejnych wymiarow czasu dokonanego... dlaczego nie pamietamy przyszlosci? byc moze jest nam ona tak samo znana jak przeszlosc kotra i tak czasem bardziej sie otwiera czaem zamyka... my zapomoninamy przyszlosc... tak jak zapominamy przeszlosc... ale czasem wszystko jest jasne i mowimy sobie.. no tak .. zrobilem to by stalo sie to a tamto stac sie musialo tak by bylo tak... to nie uniknione... to zaplanowane.. ja tylko odtwarzam to zycie jak w dobrej grze PLAYSTATION 3... przeciez nie znamy przyszlosci a i tak ja dokonamy tak jak chce tego nasz pan i wladca ktora ta gre wymyslil... teraz moje pisanie bloga jest tylko skutkiem tego co robilem wczesniej i bynajmniej nie byla to ta muzyka.. to juz dawno za mna... to juz przeszlosc.. ja chce czytac przyszlosc... bedac tu i teraz w tej chwili... oby dobrej...bo tylko te sie pisza.. zapisuja... te sa porzadane

poniedziałek, listopada 21, 2011

O JEDEN DZIEN ZA DLUGO ZYLEM W SAMOTNOSCI
O JEDEN DZIEN ZA DLUGO ZYLEM WSPOMNIENIEM MILOSCI
TERAZ MAM TYLKO PUSTKE, CZYSKTE I PIEKNE OCZY
OCZYSZCZONE PRZEZ LZY, MOJEJ NIEWOLNOSCI

niedziela, listopada 20, 2011

RUN ME BLADE


Potykam sie o swoje mysli. Jak dziecko ktore uczy sie chodzic. Wywracam sie o nie.. przewracam.. obracam... przekrecam z boku na bok. Skad to sie bierze? Dlaczego sie tak dzieje? Codziennie niespodzianka... dobrego wyboru... juz dobrego... ta plyta to jakis oltarz... nagrana dlugo przed nagraniem... a co sie z nia dzieje... teraz... w tej chwili.. nie potrafie przekazac... wlasnie to te mysli... jak to mozliwe ze idzie tak jak idzie... w takim tepie... byc moze ja wydadza... byc moze juz zaraz.. byc moze mam juz PR... mam zespol... robie trzy teledyski... i nikt nie moze mnie zatrzymac... opamietac... jak w mechanicnzym zegarze... cyk klik cyk klik cyku kliku ...

Chlopaki dzwonia... pytaja sie... chca... sami zadziwieni... ja tez... nie martwcie sie nie wygladam na tak spokojnego jak wam sie wydaje to byc moze ostatni pozor mojej juz nad wyraz dojrzalej niedojrzalosci... wiec, powierzmy to tym ktorzy to prowadza bez naszej wiedzy, Ci ktorzy prowadzili nas w porazynie... i teraz tym bardziej..

Sluchajmy pieknej muzyki, zasilajmy sie pieknym obrazem, filmem, historia.. swiatlem kazdego dnia... sluchajmy i badzmy wdzieczni... tak troszeczke... odkrywajmy nowe galaktyki naszych podswiadomosci.. zyjmy dniem nam dzisiejszym... przenosmy sie w kraine bladerunnerow przed snem by obudzic sie na nowo.. w nowym wymiarze...


slucham od tygodnia tylko jednej plyty... GRIZZLY BEAR .... Veckatimest album zwie sie... zadziwia mnie i podjudza... drazni sie ze mna.. prostota.. i kierunkiem.. mi dobrze znanym.. prosto z serca...

dobranoc przeznaczenia... czas zasnac w lodowatym lozku, lochu mojej pruznosci... samotnika.. z domena ze bez podejmowania wyborow ...

... wciaz wszystko jest mozliwe... (mr Nobody)

piątek, listopada 18, 2011

Roztargniony, postanawia poukladac mysli w jedna nie haotyczna calosc...

Wojna zdejmuje z czlowieka wszelki obowiazek przewidywania, projektowania i planowania. Podczas wojny zyje sie jakas dziwna pelnia istnienia. Oddycha inaczej. Mysl o koncu wojny jest dl a mnei prawdziwym koszmarem nie do zniesienia. Znowu na czlowieka spadnie obowiazek myslenia. Teraz wszystko dzieje sie samo. Kazdy koniec jest straszny i bolesny. Tylko podczas wojny mozna byc szczesliwym w celej pelni. Zyc i nie myslec. Czy moze byc cos piekniejszego i silniejszego?

to fragment biografi ZOFII CHOMETOWSKIEJ... fotografki... czytam wlansie o niej w darmowych wysokich obcasach i w jakims stopniu.. ba... w kazdym stopniu, rozumiem ja doskonale..

Czasami wyobrazam sobie wojne. Co by sie stalo i jak sie dzialo i co moze sie stac. Jak wtedy czlowiek nastawiony jest do smierci i przemijania.. Jakie wtedy to banalne.. albo sie boisz i bac sie bedziesz albo sie nie boisz i zyjesz.. lub umrzesz... przeciez i tak koniec jest taki sam. Jakie to ma znaczenia...

Wierze ze mozna zyc brdzo dlugo i byc nieszczesliwym... zyc krotko i przezyc kazdy dzien pelnia prawdziowsci dnia... nie dewagujac na temat mgly lub zimna... po prostu to kolejny dzien.. tylko ze jest zimniejszy niz ten wczorajszy... Czekanie na wymazony piatek, poniedzialek , srode, Wtorek z wiadomoego dla nas tylko powodu.. a przeciez to sie dzieje tu i teraz. Pisze to tu i teraz w tej kuchni... i co z tego ze jest zimno... co z tego ze znowu musze chodzic w butach bo na skarpetki nie moge sobie juz pozwolic..

Ten pobyt w porazynie troche mnie ponownei przywrocil do balansu samego w sobie.. to tak jak bym przez chwile przestal grac sam ze soba.. jak by moj przeciwnik stanol po mojej stronie i powiedzial.. Ej Konrad. moze zrobimy cos ... razem..

Kazdy ma swoj cien... moj cien... krazyl i byl znienawidzony przeze mnie... on tez nei dazyl mnie uczuciem.. krazyl i wkurwial mnie na kazdym kroku. Pytam sie go..

Po chuj...

on nawet nie odpowiada... ciche dni... ciche lata... wiec gralem z nim... adoptowalem sie by udowodnic mu ze jestem lepszy... ze madry... gralem z nim w szachy i przegrywalem... bo zawsze przegrywam w szachy...

No i teraz cien polaczyl sie ze mna w jednego ja...

SO EMPTY
SO PURE
NEW BORN
FOR YOU

to tekst mojej ostatniej piosenki nagranej w tym lesie.. reszta to juz historia..

Mam jeszcze dwie rzeczy MUST DO przed koncem roku 2011...

Raz... NAPISAC JESZCZE RAZ SHE
Dwa.. Przeczytac CZLOWIEKA Z WYSOKIEGO ZAMKU Phila K. Dicka

to wlasnie Phil w moim wieku.. jako 33 latek tak sie podkurwil na zone.. ze zamknol sie w szopie dla jej i jego dobra i napisal longiem... to pierwwsze arcydzielo z tytulu.. A kurwa taki wlasnie zjebany jestem i nikm mi nic nie zrobi...

tak mam... projekt AKX 1138 dal mi tyle mozliwosci by poleciec w to.. ze teraz wystarczy sie puscic... nie bac sie..

POLECIEC NA DECHE... z pelna wyrozumialoscia... z przekonaniem ze walne o ta wode... i bedzie wielki huk i plusk... ale fajny plusk :) niepowtarzalny, nadzwyczajny...

Jechalem dzis tramwajem.. ludzie sluchaja.. ba.. polowe ma sluchawki.. na uszach.. sluchaja muzyki... ona ich utula... pociesza... zapominaja o tramwaju i marza o lepszym swiecie.. fajnie... jestem z nimi... pomoge im... pomagam.. zreszta... moj cien jest ze mna i dobrze mu z tym... to jest najwazniejsze...

środa, listopada 16, 2011

10 DNI NAGRYWANIA I JUZ... PO



I tak to mialo byc... plyta nagrala sie sama.... szczegolnie piosenka... SO PURE....
Czas wracac i zapomniec... na chwile :)

wtorek, listopada 15, 2011

AKX 1138 - OSTATNI DZIEN PRACY

ZAFIA PSYCHOLOG przy okazji pewnego problemu podswiadomosci, powiedziala mi ze jest to cos takiego jak bym nosil w bucie gwozdzia i uwieral mnie przez tak dlugo, ze przyzwyczailem sie do tego ale on wciaz uwiera i niegdy nie bede szczesliwy dopoki on tam siedzi... Rozwiazalem problem i tym samym wyciagnolem uwierajacego gwozdzia, wszystko jest znowu inne. Wszystko dla mnie i dla mojej PODSWIADOMOSCI... Pare dni temu szedlem do sklepu z chlopakami i okazuje sie, ze wystaje mi cos z buta ... i rzeczywiscie.. Byl tam wbity gwozdz.. MARIO szybko go wyciagnol i powiedzial, ze mam wielkiego fuksa, bo jak by byl wiekrzy nie mial bym palucha... Psychologicznie wyzucilem go z mojego zycia ale z szacunkiem, polozylem na parapecie przed sklepem. Pare godzin pozniej patrze na sciane u SZYMONA SWOBODY i na nasza tablice pamiatkowa. Kazdy zsepol taka tablice daje na pamiatke.. I juz wiedzialem, ze to wlasnie tym gwozdziem trzeba przybic ten projekt.. Powiedzialem to MARIO i poszlismy w nocy po ten gwozdz.. 15 minut czystym lasem w mgle do sklepu. Oczywiscie tam byl.. .i wtedy ostatecznie zarysowalem na swoim dysku powage tego projektu i przypieczetowanie to gwozdziem z mojego buta wlasnie w tym miejscu mowil juz wszytsko, jak bardzo wazny to byl czas.

To byl wspanialy czas. Spedzilem tutaj go z bardzo drogimi mi ludzmi i wciaz nie moge uwierzyc ze na poczatku jest pomysl a potem wszystko mozna tak naprawde zrealizowac. Mamy 9 kawalkow, dzis robimy 10 ty... Ci ktorzy mieli przyjechac i mnie odwiedzic, przyjechali.. Ci ktorzy mieli nie przyjechac.. zostali w domu..

MUZYKA jest bliska siostra FILMU... dlatego duzo nauczylem sie o samej rezyserii i nowej filozofii dla kazdego ARTYSTY, MALARZ, MUZYKA czy AKTORA...

Porownuje sztuke i uprawianie jej do skokow do wody... Mozna skoczyc na nogi... ze skoczni do basenu i jest to poprawne i dopuszczalne... mozna tez skoczyc na glowke... jest to piekne i niebezpieczne i bardzo kunsztowne... niestety nie ma nic po srodku.... nie mozna skoczyc troche na nogi i troche na glowke.. lub prawie na glowke.. bo wtedy przez strach zawsze bedzie decha.. wiec porazka... trzeba z cala pewnoscia skoczyc na glowke wierzac ze sie uda .. lub po prostu skoczyc na nogi... ale w tej filozofii jest jeszcze jedna opcja...

Mozna skoczyc na DECHE... z pelna premedytacja i swiadomoscia bolu i wszystkiego innego... ale swiadomie robiac ja jest to jeszcze bardziej niespotykane i najniebezpieczniejsze... to chyba jestem ja... ja skacze z premedytacja na DECHE... wszystkie inne opcje sa dla mnie juz za mala wygurowane.. i tego sie trzymam ... juz w grudniu pisze nowy film.. totalnie inny od tych ktore do tej pory napisalem... tym razem taki.. bym mogl go zrobic takimi srodkami jak zrobilem.. dzis projekt AKX 1138... i skacze na deche z duzej skoczni...

piątek, listopada 11, 2011

PREFKA

11.11.11


Znamienny dzien... znamienny w tym wypadku prawdopodobnie lub z pewnoscia slowo pochodzi od slowa ZNAMIE.... bo wszystko wczoraj bylo po to by w nocy juz wszystko bylo jasne...
Przyjechal GARWOL, gitarzysta ktorego zaprosilem do formacji... AKX 1138... Po wypadku z nozem kiedy sie skaleczyl... i widzialem krew... jego wzmacniacz sie zapalil.. zaspierdzial i zdechl...

W tym momencie wiedzielismy juz ze nie zrobimy dwoch kawalkow.. kurcze, ja nawet bylem pewny ze nie zrobimy rzadnego ale nie przejmowalem sie tym zbytnio.. bo w tej samej chwili BARTEK BUSKO zaprosil nas na sesje na zlomowisko.... bardziej plastikowisko... no i jestem tam bez GARWOLA w tych lodowkach i mowie sobie... no tak.. Tak to mialo byc to jest przwdziwy sklad AKXa ... czuje ze to jest wlasnie ten sklad... MARIO PURZYK i JA... a innie beda goscmi.. tego projektu.. i tak tez sie stalo po udanym numerze LOONG WEEEK... poweidzialem ze to jest AKX 1138 i przybilem piatke z chlopakami ... przyjechal jeszcze moj woj ze STARACHOWIC z harmonijkami.. i coz... bedzie dzisiaj nagrywal swoje partie do tej wyjetej z podswiadomosci muzyki...

GARWOL na koncu przemowil.. po tym calym ciezkim dniu stresu i oczekiwania... ze moja muzyke moge wykozystac do reklamy filmu teledysku.. wszystkiego i ma racje

Moja muzyka bedzie moim przewodnikiem by robic filmy... jeszcze bardziej osobiste... by odslonic w filmei jeszcze glebiej to co udaje mi sie odslonic w tej abstrakcyjnosci struktury muzycznej, tekstowej, i brzmienia..

no i melodiii.....

środa, listopada 09, 2011

DAY 3 - GOODBYE - BEGINING



bez metronomu, na zywo, nie rowno... z przyspieszeniem mojego glosu... dziwnie... nadzwyczajnie dziwnie... szybko... do przodu... dwa podejscia wokalu... jedno podejscie perkusji... i dop przodu... i nei wiemy co sie tu dzieje... a dzieje sie...



bo tak ma byc

wtorek, listopada 08, 2011

33 SEZON


No i zaczela sie nowa historia.. ale czy napewno... czy 33 sezon nie jest przypadkiem kontynuacja 32... czy tak naprawde jest to ta i ta sama ciaglosc.. przeciez nei ma roznicy pomeidzy 31 grudnia 2011 a 1 s tycznia 2012... tylko w datach...

Chce byc madry... prawie tak madry jak Jezus
Chce byc czysty... w ubiorze, duszy i ciele
Chce byc szarmancki... omijac brzydkie wyrazy
Chce byc w prawdzie ze soba... PRAWDA to domena tego sezonu
Chce zrobic conajniej dwa autorksi teledyski do AKX 1138
Chce zagrac przynajmniej jeden koncert w 2012 z AKX 1138
Chce zrobic POWROT DO LEGOLANDU... film kotry juz dawno lezy na polkach wypozyczalni wszechswiata

Chce kochac i byc kochanym...


Amen.. A w co wierzysz niechaj sie stanie...

poniedziałek, listopada 07, 2011

NAGRYWANIE - AKX 1138 - PLYTY


No i stalo sie... projekt AKX 1138 odpalil... ruszyl... pedzi... gna... przyspiesza... rozpedza sie swoim przeznaczeniem... Dzis zaczolem nagrywac swoja plyte... Jestem gdzies w srodku puszczy w pewnym palacyku z pewnymi ludzmi robiac pewna muzyke.. Projekt wyszedl jak najbardziej z podswiadomosci i bedzie to zupelnie wolna od wszelkich sprzeciwnosci losu idea... Gram... komponuje.. spiewam... oficjalnie od jutra o projekcie bede mowil na forum... dzisiaj jeszcze calkiem nieoficjalnie...

Zaczelismy od spokojnej piosenki DEMON HIV ... pierwszy raz za wiekrzym studyjnym mikrofonem i okazalo sie ze poszlo z pierwszego strzalu... Nic juz nie trzeba wiecej, powiedziel moj producent, ktorego bede sie tu trzymal jak kola ratunkowego... No dobrze, skoro tak to ..tak.

Czuje sie jak bym robil to cale zycie... :) happy born day...

piątek, listopada 04, 2011

32 SEZON AKX



Idea jest prosta. Za kazdym razem kiedy wlacza mi sie komputer i photobooth sie odpala ... mam za zadanie gdzie kolwiek nie bede... nagrac do 20 sekund czego kolwiek. Zasada dwa brzmi: co kolwiek to bedzie ma sie zaczynac moja twarza by zobaczyc zmiane nastroju i wygladu. Nie wiem czy wiecie ale codzienie jestesmy troche inni i fizycznie i psychicznie..... i tak od trzech lat mam tego typu zapiski.. video...

Niesamowite, jak jeden rok moze ci przeleciec w postaci tego typu emocji i video relacji.. nie koniecznie spujnych, madrych ale prawdziwych... i tego sie trzymam od paru lat... write the truth jak powiada medrzec Mc Kee...

Zycie tez mozna pisac... i warto by bylo prawdziwe...

kiedy rok sie konczy lacze wszystkie filmy do kupy i zamykam na rok w specjalnym folderze. film ma wtedy z dwie godziny... po roku.. kiedy kolejny film wchodzi do folderu... ogladam po raz pierwzy film wczesniejszy... i tak to sie ma. wiec czeka mnei przypomnienei sobie relacji z sezonu 31...

zasada numer trzy: nigdy nie mowilem ze jestem normalny, wiec nie ma co dalej komentowac tego doswiadczenia...

Tutaj tylko przelatuje przez te zapiski co daje i tak 8 minut filmu... dziwne.. krotko a jednak dlugo..

Za pare dni sezon 32 sie konczy i serial zatoczy kolejny krag. Jaki byl to sezon.. oceni historia tego serialu ale cos mi sie wydaje ze byl z pewnoscia i napewno przelomowym sezonem do dalszych sezonow ktore oczekuja, co kolwiek to znaczy..

wiem tylko ze sezon 33... ma juz swoja okladke... :)