środa, listopada 30, 2011

PLECY....

mam spiete plecy.... pstryk i system nerwowy mowi mi ... znowu nastroszyles sie... nie mogles wytrzymac dluzej.. pisze o tym z przekora bo caraz czesceij sobie radze by tym plecom odpuscic.. to sa tak nprawde drobne pozostalosci DDA... ktore sa gdzies zakotwiczone na dnie studni podswiadomosci... dzisiaj skonczylem terapie.... po prostu zakonczylem ja... tak jak czlowiek moze glodowac i powiedzec dosc.. potrafi biegac by poweidziec dosc... naturalne dosc przyszlo do mnie dokladnie o 15:08 tego pieknego ciemnego dnia... i wszystko bylo juz jasne.. nie potrzebuje juz rozmow o sobie... brawo... brawo.. az czlowiek mial by ochote to uczcic wielkim dzbanem piwa.. ale... ja nie lubie alkoholu.. szczegolnei po obudzeniu sie glowa w kiblu tydzien temu.. mysle ze ekscesow mi wystarczy na conajmniej pare dobrych miesiecy przyszlosci..

to coz teraz.. bez terapi bez emocji... bez DDA.. bez wiekrzych dramatow klamstwa i przywidywalnosci suspensow nauczonych.. no coz.. maly bol plecow to nic takeigo.. to jak pamiatka po dobrej wyprawie.. ktora i tak z czasem spierze sie jak turystyczna koszulka...

prac.. wiec prac.. i spiewac

Brak komentarzy: