piątek, listopada 18, 2011

Roztargniony, postanawia poukladac mysli w jedna nie haotyczna calosc...

Wojna zdejmuje z czlowieka wszelki obowiazek przewidywania, projektowania i planowania. Podczas wojny zyje sie jakas dziwna pelnia istnienia. Oddycha inaczej. Mysl o koncu wojny jest dl a mnei prawdziwym koszmarem nie do zniesienia. Znowu na czlowieka spadnie obowiazek myslenia. Teraz wszystko dzieje sie samo. Kazdy koniec jest straszny i bolesny. Tylko podczas wojny mozna byc szczesliwym w celej pelni. Zyc i nie myslec. Czy moze byc cos piekniejszego i silniejszego?

to fragment biografi ZOFII CHOMETOWSKIEJ... fotografki... czytam wlansie o niej w darmowych wysokich obcasach i w jakims stopniu.. ba... w kazdym stopniu, rozumiem ja doskonale..

Czasami wyobrazam sobie wojne. Co by sie stalo i jak sie dzialo i co moze sie stac. Jak wtedy czlowiek nastawiony jest do smierci i przemijania.. Jakie wtedy to banalne.. albo sie boisz i bac sie bedziesz albo sie nie boisz i zyjesz.. lub umrzesz... przeciez i tak koniec jest taki sam. Jakie to ma znaczenia...

Wierze ze mozna zyc brdzo dlugo i byc nieszczesliwym... zyc krotko i przezyc kazdy dzien pelnia prawdziowsci dnia... nie dewagujac na temat mgly lub zimna... po prostu to kolejny dzien.. tylko ze jest zimniejszy niz ten wczorajszy... Czekanie na wymazony piatek, poniedzialek , srode, Wtorek z wiadomoego dla nas tylko powodu.. a przeciez to sie dzieje tu i teraz. Pisze to tu i teraz w tej kuchni... i co z tego ze jest zimno... co z tego ze znowu musze chodzic w butach bo na skarpetki nie moge sobie juz pozwolic..

Ten pobyt w porazynie troche mnie ponownei przywrocil do balansu samego w sobie.. to tak jak bym przez chwile przestal grac sam ze soba.. jak by moj przeciwnik stanol po mojej stronie i powiedzial.. Ej Konrad. moze zrobimy cos ... razem..

Kazdy ma swoj cien... moj cien... krazyl i byl znienawidzony przeze mnie... on tez nei dazyl mnie uczuciem.. krazyl i wkurwial mnie na kazdym kroku. Pytam sie go..

Po chuj...

on nawet nie odpowiada... ciche dni... ciche lata... wiec gralem z nim... adoptowalem sie by udowodnic mu ze jestem lepszy... ze madry... gralem z nim w szachy i przegrywalem... bo zawsze przegrywam w szachy...

No i teraz cien polaczyl sie ze mna w jednego ja...

SO EMPTY
SO PURE
NEW BORN
FOR YOU

to tekst mojej ostatniej piosenki nagranej w tym lesie.. reszta to juz historia..

Mam jeszcze dwie rzeczy MUST DO przed koncem roku 2011...

Raz... NAPISAC JESZCZE RAZ SHE
Dwa.. Przeczytac CZLOWIEKA Z WYSOKIEGO ZAMKU Phila K. Dicka

to wlasnie Phil w moim wieku.. jako 33 latek tak sie podkurwil na zone.. ze zamknol sie w szopie dla jej i jego dobra i napisal longiem... to pierwwsze arcydzielo z tytulu.. A kurwa taki wlasnie zjebany jestem i nikm mi nic nie zrobi...

tak mam... projekt AKX 1138 dal mi tyle mozliwosci by poleciec w to.. ze teraz wystarczy sie puscic... nie bac sie..

POLECIEC NA DECHE... z pelna wyrozumialoscia... z przekonaniem ze walne o ta wode... i bedzie wielki huk i plusk... ale fajny plusk :) niepowtarzalny, nadzwyczajny...

Jechalem dzis tramwajem.. ludzie sluchaja.. ba.. polowe ma sluchawki.. na uszach.. sluchaja muzyki... ona ich utula... pociesza... zapominaja o tramwaju i marza o lepszym swiecie.. fajnie... jestem z nimi... pomoge im... pomagam.. zreszta... moj cien jest ze mna i dobrze mu z tym... to jest najwazniejsze...

Brak komentarzy: