sobota, listopada 11, 2006







A to juz koneic imprezy numer 3...... rano wyladowalem na swoim starym podworku. Zamroczony alkoholem z wielka siata prezentow, poczekalem sobie do 8 az wszyscy w domu zaczyna wstawac.. No i ide do domu a lutz stoi na balkonie i mowil mi potem ze widzial jakiegos zula w czapce i siatami i sobie pomyslal..... ale dobrze ze on nie pije i ze ma dom... zaraz potem zorientowal sie ze to bylem ja... wiec smialismy sie z tego... a ja wciaz na najebce ..... super impreza... kolejna? ... dzieki... ale nie.

Brak komentarzy: