niedziela, października 01, 2006


Wiatru generalnie nie bylo. Trzeba bylo przejsc na mechanizacje reczna uzywajac wiosla dmuchajac w zagiel.... no ja jeszcze zaproponowalem baki... wiatry gazowe... ale tez niz nie pomoglo

natomiast byla okazja do kompieli... na tak zwanego bialego rekina,....

Na tym zdjeciu Jasiu wlasnie oznajmia ze w zwiazku z wiatrami nie dojedzie na czas na swoja wazna premiere perfomensu...

Marta zamyslona ...ciekawe o czym tam sobei rozmyslala....

Sytuacja powrotnie (czyli kiedy wracalismy z powrotem po udanym obiedzie) sie bardzo zmienila... poniewaz Zbyszko zabral nam nasza lodke i odplynol ze swoja zaloga... Postanowilismy go dogonic pomimo tego ze wyruszyli 10 minit wczesniej. I wyobrazcie sobie... udalo nam sie ich wyprzedzic... wiatr byl super... i poczulismy co to jest prawdziwa rywalizacja miedzy okretowa... Widzielismy tez miny naszych rywali jak spokojnie przescignelismy ich.... co za uczucie.... :)

Brak komentarzy: