poniedziałek, września 22, 2008

PONIEDZIALEK W PRACY



Emocje opadly. Az za bardzo jak dla mnie. Po piatkowym odebraniu nam mojej obsady czuje sie jak bysmy sie cofneli w realizacji filmu o tydzien. Ludzie owszem pracuja ale jakos nie z takim impetem jak ydzien temu kiedy mielismy SCENARUSZ i OBSADE. Teraz dziewcyzna od kostiumow siedzi bo przecierz czeka na casting glowny. Ale mowie ze przecierz moze szykowac kostiumy do innych aktorow niz glowni. Casting dziewczyna nie za bardzo chce pokazac Zakowi ludzi do innych rol bo przecierz najwazniejsi nei sa wybrani i to jest dla niej nawazniejsze.

Wojtek i Robert rozmawiaja o lokacjach choc trudno przygotowac cos dla ludzi ktorych nie ma. Jak mozna komus urzadzic pokoj skoro nie wiemy kto tam bedzie mieszkal.

A ja? :) od rana ogladam tych samych ludzi ktorych nei chcialem probujac wycisnac z nich odrobine energii bo to juz ich 5 lub 6 casting. Zreszta wszyscy wygladali dzis bardzo ospale.

Jutro ponownei dzien castingu az do SRODY POPIELCOWEJ tak ja nazwalem bo co kolwiek sie stanie i tak w z prochu powstales i w proch sie obrucisz.

Kiedy przyjechalem do domu dowiedzielem sie ze producent ma kolejne zmiany w scenariuszu i chlopaki zaczynaja od jutra ponowny rewrite... scenariusza... usmiechnolem sie tylko bo powoli cos czuje ze bedie to sie tak ciagnac do ostatniego dnia tej produkcji.

Kiedy zmienia scenarusz zmienia sie liczby w scenach zmieni si eliczba scen i te dziewczyny beda musialy od nowa robic kalendarzowke a na tym film traci kazdego dnia. Bo pieniadze wiec budzet sa jedne. Kazdy dzien postoju to dla mnei nie mniej dni zdjeciowych ale mniej KRANU STEADICAMU GRIPU NA SAMOCHOD DOBREGO DZWIEKU DOBREJ MUZYKI wiem o tym doskonale ze to takie za soba niesie konsekfencje

ale ucze sie kazdego dnia, choc nie sadze by ludzie rozumieli co ja tu robie

staram sie o tym nie myslec bo wkladam w to moje zycie bo te prywatne juz dawno przestalo funkcjonowac.

RANO film PO POLUDNIU film potem do WOJTKA by rozmawiac o FILMIE na koncu w nocy rozmowa z ZAKIEM przed pujsciem spac o filmie...

rozwazamy myslimy o tworcach o ich historiach o mistrzach i co z nim zostalo o mlodych tworcach o ludziach z pasja o ich problemach o naszych problemach o zyciu...



A w tym wszystkim probuje zrobic jeszcze jedna rzecz.... zmieniam poczatek ZMIANY... walcze do konca. Okazuje sie ze napisy maja byc na poczatku filmu co daje mi mozliwosc by ja przedluzyc a tym samym zmienic montaz ktory nei podoba mi sie w pierwszej scenie... jutro pomiedzy tym wszystkim montuje na nowo poczatek filmu bo zrozumialem ze trzeba walczyc o wszystkie swoje dzieci nawet te ktore sie maja znacznie duzo lepiej niz te nie narodzone chodz z pewnoscia poczete :)

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

zazdroszcze filmowej atmosfery, nie zazdroszcze jazdy z producentem... ale dajesz rade, jestem pewien, ze wszyscy wielcy przechodzili kiedyś takie akcje i jak widac to ich tylko oszlifowało ;) pozdrawiam i don't lose it!