RODZICE
Widzicie to zdjęcie? Jeżeli jedno zdjęcie to milion słów, to ile się przed chwilą dowiedzieliście o moim dzieciństwie, skoro dwie osoby na tym zdjęciu to moi rodzice. Innymi słowy. Dwie osoby z tego zdjęcia poczęło mnie w akcie sexualnego uniesienia. Tak samo było i z wami. Pewnego razu twój tata wlazł na twoją mamę, lub odwrotnie i się stało. Mogło się nie stać ale się stało. Czy wy w ogóle rozumiecie jak niewiarygodnym przypadkiem jest fakt, że jesteście na tym świecie? Jak mało brakowało, że by was w ogóle nie było. Kto wie, może gdybym nie powstał, konfiguracja tego zdjęcia była by zupełnie inna i ktoś inny był by moim ojcem lub matką, ale to już bym nie był ja. To by był zupełnie ktoś inny. Pomimo, że z tego samego zdjęcia i pojebanej galaktyki otwartego teatru kalambur, to bym już nie był ja. To byś już nie była ty. To był by on, lub ona. Te moje proste filozofie, mają na celu uświadomienie wam, jak wielkim darem jest życie. Jak wielkim przypadkiem jest wasze poczęcie. Niektórzy ludzie nie mają prawa powstać. Natura już tak to zakodowała, że choć by przyszło tysiąc atletów i każdy zjadłby tysiąc kotletów i nie wiem jak by się wytężał, to ni chuja. Nie powstanie. Więc wielu ludzi nie powstanie, bo nie ma takiej opcji. Ty powstałeś. Ja powstałem. Plemnik zaatakował jajeczko, wpierdolił się tam w odpowiedniej chwili, wygrał jebany seX FACTORY waszego jestestwa, osiągnął wystarczającą liczbę smsów i zapłodnił jajo waszej starszej. Potem wasza matka mogła poronić z kolejnych niewytłumaczalnych dla mnie samego zjawisk nie mówiąc o aborcjach i innych politycznych przyczynach. Ale udało się. No i co wy na to? Dół? Kolejny nieudany dzień? Czy warto oddychać? Czy warto się kochać i płodzić nowe istnienia? Nie wiem. Wy wiecie najlepiej. Wiem tylko, że przez te wszystkie lata, bałem się koncepcji jak ognia piekielnego. W tych podstawówkach i liceach trąbili, że urodzenie dziecka w młodym wieku liczy się z końcem świata. Strzeżcie się, mówili, uważajcie. He he... tak kochałem się oj kochałem z kobietami z jedną myślą. Mam jeszcze czy już nie. Dochodzić, czy wyskakiwać. Ale fajnie ale niebezpiecznie. To niebezpieczne, uważaj bo jeszcze zapłodnisz a przecież to koniec świata. Sprawdzam, mam uff jest ta gumka.. o boże nie ma jej. Co teraz? Gdzieś spadła jest gdzieś w głęboko. Mówić jej czy nie mówić. Może nie zauważy. Mogę mnożyć moje dywagacje sexualne ale po co. Prawda jest taka. Teraz Ci wszyscy sfrustrowani trzydzieści pięć i plus, nawet nie wiedzą, czy mogą czy nie mogą. Czy razem się uda czy osobno. Myślenie się zmienia. Myślą tak: No dobra, daję rade trzymaj kurs. Czuje, że to to. Nie poddawaj się. O kurcze już blisko no nie teraz tylko ten jeden raz, udało się. Wow. Ciekawe czy to się już dzieję. Może, bo w końcu jest ta pełnia za oknem. Które to dni w końcu parzyste czy nie parzyste? Ile stresu ile stresu. I wierzę, że as I speak gdzieś w stodole na wsi pewna młoda dziewczyna i pewien starszy chłopak, kochają się z jedną myślą w głowie a mianowicie: O ja pierdole. I wtedy rodzą się dzieci i wtedy można powiedzieć. Oj pamiętam tą noc. Było gorąco i dupa cała w słomie ale co to był za sex. Aż na samą myśl moja noga drży. I nie tylko. Zawsze, kiedy o tym myślę ta noga drży, jebaniutka. Aż mi głupio o tym głośno myśleć, bo chcę więcej. Więc jeśli jesteście dziś napaleni i nie boicie się o swoje kariery. Proponuje. A co ja wam będę proponował. Idźcie spać, jutro przecież poniedziałek i do pracy. Pozdrawiam rodziców na zdjęciu. Astronautów mojego jestestwa, dzięki za koncepcje, słuszną koncepcje sztuki mej.
Komentarze