POSZUKIWACZE ZAGINIONEGO POCIĄGU
Intryguje mnie ten pociąg WAŁBRZYSKI i to bardzo. Historia jest fenomenalnie interesująca i na miarę naszych czasów.
Gdybym opisywał tą historię z trzydzieści lat temu, była by to opowieść usłana przygodami z niespotykanymi niespodziankami, pułapkami i zwrotami akcji. Byłby główny zły, który za wszelką cenę chcę odebrać mojemu bohaterowi ten skarb i jeszcze zrobiłby wszystko co w jego mocy, by bohater stracił uszczerbek na zdrowiu lub nawet pozbawił go życia.
Byłaby to sensacja pełna pogoni i niebezpiecznych zdarzeń ale przepraszam mamy rok 2015
Dzisiaj dwóch bohaterów wynajmuje kancelarie prawniczą reprezentantów biurokratycznej hierarchii wszelkich biurokratów. Od tego się zaczyna. Mój bohater nawet nie ma imienia i nazwiska. Jest anonimowy chroniony przez prawo i prawa mu podobne. Biurokraci prawnicy przychodzą do innych biurokratów z rady miasta i przedstawiają niesłychaną historię o zaginionym pociągu, informacjach o możliwości jego odnalezienia i nagrodą dla ich klientów (bohaterów) w wysokości 10 procent znaleźnego.
Pierwszy akt otwiera się niczym dobra scena z serialu Na Wspólnej i teraz może być tylko lepiej. Jeden biurokrata z Rady miasta poszedł do innego biurokrata i kolejny biurokrata skierował sprawę do wyżej postawionego kolegi, który zarządził dochodzenie w tej sprawie.
- Czy dać im pieniądze?
- Co jest w pociągu?
- A co jeśli nic nie ma?
- Do kogo to należy?
- Do kogo należało?
- Kto może sobie rościć prawa do pociągu?
- Czy może sobie rościć?
- Ile to jest dziesięć procent?
- A jeśli to dzieła sztuki, jak to podzielić?
- A jeśli materiały wybuchowe?
- A jeśli broń chemiczna?
- A jeśli oni już wzięli co najlepsze a zostawią nam to co zostało?
- A jeśli nie ma skarbu? wyjdziemy na idiotów?
- A jeśli skarb jest wyjdziemy na złodziei?
- Może ktoś to po prostu wymyślił?
- Może nie.
- Może należy się to Niemcom, może Żydom, może Rosjanom, może Marsjanom
I tak jak w każdym filmie i historii nastąpi moment prawdy w którym okaże się czy był skarb czy go nie było. Nie wiem dlaczego ale ta cała struktura rozpoczęcia tej historii przypomina mi polski film.
Np: Konopielka, gdzie wszyscy mówili o tym złotym koniu pod tym wielkim drzewem i kiedy już zaczęli kopać to niczego tam nie znaleźli.
Albo, i tutaj analogia może być dosłowna, jak w słynnym filmie powojennym: SKARB z panem Dymszą, skarbu nie będzie, a będzie Bomba.
Cokolwiek by się nie stało Indiana Jones załatwił by to zupełnie inaczej i nikt by się o tym nawet nie dowiedział. A tak nasi bohaterowie są tak uczciwi, że teraz przez nich rzesz biurokratów ma masę ręce roboty, czy jak to się tam mówi.
Komentarze