sobota, listopada 14, 2009

LISTOPADOWY SPACER



Wroclaw wydawal sie jakis inny niz zazwyczaj..... tak kiedys zaczolem moj pierwszy scenariusz kiedy mialem z 15 lat... To mial byc wielki hit... ale dzis nie o filmach tylko o sloncu jesiennym w jesiennym Wroclawiu



Chcielismy nakarmic pare wiewiurek.... i tez tak sie stalo



Szybko za pomoca basia basia.... zlapalismy pare okazow.



Niestety jedna z nich musiala jak zwykle ugrysc i jak zwykle Ojca...



Przestraszony wscieklizna pytal sie ludzi czy przypadkiem nie grozi mu gangrena... nie grozi odpowiedzial pan



a jesien byla piekna tego roku...




Ojciec zalozyl pomaranczowa rekawiczke by juz go nikt nie ukasil...



Barak te nie omieszkal wyjsc na spacer...



Zreszta to byl moj pomysl... Jesli ludzie wyprowadzja psy koty... to dlaczego ja nie mial bym wyprowadzic swojego Muppeta?



I zaczela sie podroz w czasie i przestrzeni



I znowu dzien minol i znowu ciemno



I co najgorsze w tym wszystkim to fakt.. ze to nie odwilsz wiosenna to przedzimnia zimowej przygody... to dopiero nas czeka



czeka nas chlod bo chlody... Zimno bo zimnie... i chmur przybedzie... a ja nie jestem gotowy naprawde nei jestem na Zime



I co teraz bedzie? I co teraz zrobie? Czyzby czas pomyslec o nowej przygodzie lub podrozy? .... :)

bo chodzi mi to po glowie przyznaje chodzi....

Brak komentarzy: