piątek, grudnia 28, 2007

RODZINNE SWIETA TO BYLY



Jezeli czlowiek jest w stanie przezyc 80 lat zycia po 12 miesiecy kazdego roku po 4 tygodnie kazdego miesiaca i tak dalej, to ile swiat pamieta z tych 80 ciu? 80? Czy byl by w stanie wymienic kazde z nich, z pewnoscia nie. Probowalem siegnac pamiecia w stecz przypomniec sobie kazda z wigiliii i doliczylem sie piec a potem juz mialem dziury... i znowu nic dopiero przypomnialem sobie ostatnia wigilie z dziadkiem i ta wazna pierwsza w swidnicy kiedy byla cala rodzina... do czego zmiezam. To... ze, bedzie tylko pare takich swiat ktore zapamietamy.



Kolejna sprawa ktora musze poruszyc to nieustanne pytanie ile mozemy zrobic by sobie zrobic dobrze? Ile jestesmy w stanie sami zadecydowac o naszym losie? naszym samopoczuciu w urodziny w swieta w nowy rok ? naszej przyszlej zonie lub kochance lub matce naszych dzieci naszej karierze zawodowej... mysle ze nie wiele ale mozemy zawsze sie postarac... i tak tez wlasnie zrobilem. Postaralem sie by te swieta byly wyjatkowe. Pisze postaralem sie bo bralem pod uwage ze wszystko moze nie wyjsc jak w zyciu :)




Od 9 lat nie mialem poprawnych swiat. Te w Australii to naprawde jakis inny stan niz swiateczny a te po przyjezdzie jeszcze dziwniejsze. Trudno spedzac swieta z rodzina ktora jest po rozwodzie



Ale sprobowalem i zaprosilem Mame z chlopakiem i Ojca ze swoja dziewcyzna czy to moglo zadzialac? Zaryzykowalem.



Z fizycznego punktu widzenia wiedzac ze mama spala z tata i z chlopakiem tata z mama i dziewczyna wychodzilo mi ze gdyby chlopak mamy przespal sie z dziewczyna taty wszyscy zblizyli by sie do siebie jeszcze bardziej. Jednak nie musialem robic rzadnych eksperymentow. Wszyscy doskonale sie rozumieli.



Oczywiscie wiedzialem ze swoisty test zwiazku przezywa z pewnoscia chlopak mamy i dziewczyna taty ale szczerze... nie myslalem o tym zbytnio bo realizacja planu byla: ZROB SOBIE DOBRZE NA TE SWIETA :)



Na dodatek przyjechala mnie odwiedzic moja byla dziewcyzna IZA ze swoim chlopakiem i tak wyladowalismy w dziwnym swiecie u mnei w mieszkaniu gdzie to co byle nie do konca oznaczalo skonczone... I wtedy zrozumialem ze po to sa swieta.



Wtedy dzialaja kiedy mozna z byla dziewczyna i rodzicami ktorzy uz dawno nei sa razem spedzic piekny czas. I wierzcie mi lub nie nikogo nie musialem do niczego zmuszac. Powstala idealna rownowaga. Rodzice zbalansowani przynaleznoscia do nowych partnerow nie mieli czasu na licytowanie sie kogo charakter jest lepszy, po prostu byli soba z osobami ktore pokochaly ich takimi jakimi sa.



Zrozumialem ze przez 20 lat ich malzenstwa Mama zawsze chciala by Tato byl jej nowym chlopakiem a Ojciec chcial by Mama byla jego terazniejsza dziewczyna... szukali w sobie osob ktore byly zupelnei gdzies indziej



Wiec ponownie pytam sie czy jestesmy w stanie sprawic by czuc sie dobrze? by znalesc swoje idealne polowy... i co to jest tak naprawde milosc i kiedy sie konczy a kiedy zaczyna?

takie byly moje refleksje na te swieta

NIc znowu kurwa nie wiem :)

5 komentarzy:

Anonimowy pisze...

konrad zawsze wiedzialam, ze jestes marzycielem ale teraz tak poleciales ze az mi sie lezka w oku zakrecila..pieknie opisales idee swiat.
pozdrawiam.

m. pisze...

ja sie tez rozkleilam...

besos

dzieki za ta notke
dzieki...

mag

aksinowicz pisze...

No prosze was ja po prostu tu pisze :) to co czuje w danej chwili zawstydzacie mnie

Anonimowy pisze...

bardzo trafny tekst w tytule czy tam nagłówku bloga.

www.bartmiko.com pisze...

podziwiam za odwage...
ale refleksje opisze chyba w moim blogu....
tworzonym powiem szczerze po przeczytaniu paru postow....