środa, czerwca 06, 2012

TRANZYT WENUS

Szyby zaparowaly, bynajmniej nie od sexu. Odnalazlem sie na srodku srodkowego pasa trasy lazienkowskiej. W moim ukochanym M/C 180 wiedzac ze nie odpali. Ze stanol i ze zaraz stratuja mnei i zlinczuja wsciekli warszawiacy. Spocilem sie.. Az pot lecial mi z twarzy... wiedzialem, ze jestem w krytycznej sytuacji. Nie moglem wyjsc, bo samochody jechaly bardzo szybko. Nie moglem go scholowac na pobocze... moglem tylko zadzwonic po pomoc i czekac. Po pierwszej fazie przychodzi druga... dzialania... zadzwonilem i zamowilm pomoc... jednak w takich momentach warto znac ulice na ktorej sie jest... ja nei wiedzilem, pomimo ze byl to kilometr od mojego zamieszkania. Ale jestem zadowolony, poradzilem sobie ze stresem.. szybko zrozumialem ze stres tylko przeszkodzi mi w wyjsci z opresji. Wiedzialem ze to sie skonczy... wiedzialem ze teraz sie ucze jeszcze szybciej.. Jak EDISON... wciaz z optymizmem w czasie krytycznym... wiec naucyzlem sie by nei chodzic do dronych lekarzy internistwo ktorzy przypisuja ci aspiryne... kiedy mowisz im ze boli cie serce.. a na drughi dzien masz zawal.. Czasami warto isc do kliniki i zabulic... i miec pewnosc... ze zrobiles wszystko by uchronic sie przed zawalem... zrobilem wszystko, bo wiedzialem ze cos jest nie tak.. Znam swoj samochod.. Kocham skurczysyna... i tak to sie ma... Wiec WENUS przekracza ziemie... pomoc to moj ascendent i ma mi sprzyjac... czuje ze tak tez sie dzieje. Jestem na swojej drodze, widze ja... widze ta planete... dobrze ze przechodzi, ze jest ze mna... Ostatnio myslalem sobie o tym ze wychowalem sie w erze epoce kosmosu.. te programy KWANT, SONDA... z ta przepiekna muzyka... ktora mozna posluchac z tego linku to tak naprawde moj proces tworzenia osobowosci... Gwiezdne Wojny byly potem... na poczatku bylem przekonany ze kosmos jest juz podbity, ze rakiety i wyprawy na ksiezyc to normalka.. ze ta technologia komputerowa jest czyms zwyczajnym, nie nowoscia kotra ma dwadziescia lat... takie to byly czasy.. Odbylo sie tez czytanie POWROTU DO LEGOLANDU... publicznosc nie zawiodla.. siedzieli trzy i pol godziny... i jeszcze poltora by rozmawiac o projekcie.. skonczylismy o 1:30 w nocy... a na koniec film dla tych wszystkich ktorzy pamietaja cos z podswiadomosci dziecka kosmosu... MIKROBI

Brak komentarzy: