poniedziałek, września 06, 2010

ZNOWU PADA DESZCZ

Dzieńdoberek. Obudziłem się dziś o 6.40 rano pomimo, że zasnołem gdzieś o drugiej w nocy. Dlaczego? Czy nie czuje się zmęczony, czy nie chce mi się spać pomimo kolejnej Warszawskiej ulewy na Poniedziałek? Na te pytania nie trzeba długo odpowiadać wystarczy jedno słowo...., pisze.

Źrenice co prawda są niewyspane i głowa czasami daje do zrozumienia, że naturalny rytm funkcjonowania został zachwiany ale tak już mam kiedy zabieram się do ponownego pisania czego kol-wiek. Mogę powiedzieć ze tak naprawdę potrzebuje pierwszego tygodnia na wkręcenie się we właściwy rytm. Tak by wykonywać plan dnia i iść do przodu. Na tym polega tak naprawdę pisanie. Idź do przodu poprawisz później.

Większość nowicjuszy w tym ja, bardzo długo pieściła pierwsze strony nowego scenariusza po to by pogubić się przy dwudziestej nie mówiąc o zupełnym skończeniu draftu. TO bardzo logiczne. Początek historia zazwyczaj siedzi nam głęboko w głowie. Ale całej historii nie mamy a nawet jeśli mamy historie nie mamy opracowanego plotu a nawet jeśli mamy opracowany plot nie mamy opracowanych postaci i ich motywacji a nawet jeśli i to jest w naszych głowach nie mamy wrodzonego rytmu i struktury głębinowej danej sceny. Widzicie iloma dziwnymi elementami przed chwila tu wszystkich czytających zaskoczyłem? Czy to tak naprawdę ważne jeśli prawda jest prosta. Idź do przodu poprawisz później.

Jeśli dotrwasz do końca historii. A kiedy historia się kończy? Kiedy już nic więcej nie mamy do powiedzenia. Kolejna zasada która nie przestrzegałem dość długo i do dziś nie mogę się z nią pogodzić jest to, ze wszystko co piszesz w tym szybkim drafcie to tak naprawdę jest gówno warte. Jest to paradoks pisania czegoś co nie ma jakiejkolwiek wartości, jednak ta zasada sprawdza się i powoli zaczynam w nią wierzyć. Wiec wierze ze pisze i tak gówno, tym samym nie boje się iść do przodu, dlaczego?

Bo poprawie później w kolejnym drafcie. Pisanie scenariusza to nie budowanie budowli z klocków lego ze kiedy pierwsze piętro odpuścisz będziesz mógł później powrócić i je naprawić. Wtedy przyznaje trzeba iść do góry wiedząc że każda zmiana oznacza zniszczenie całego budynku a w scenariuszu... Można skreślać, dodawać, odejmować, Scena może mieć jedna linijkę może mieć dziesięć stron. A może powinna być zupełnie w innym miejscu by było ciekawiej. Może informacja która podajesz nie warta jest zdradzana...?

Pisanie scenariusza to cholernie trudna sprawa. W tym tkwi paradoks. Ze to ani nie skończone dzieło, ani nawet w połowie skończone. Literackość scenariusza samego w sobie nie ma reguł. Niektórzy piszą mnóstwo dialogów, inni dużo deskrypcji, inni prawie w ogóle a film jakoś powstaje i ciekawe ze czasem działa.

Pisze o tym dlatego bo wczoraj się dowiedziałem ze do interscenario przyszło 170 scenariuszy na konkurs. W tym roku jestem zaangażowany w festiwal i prawdopodobnie dostane z 30 scenariuszy do przeczytania. To będzie niewątpliwie wielka nauka bo przebrnę przez każdy z nich z szacunku dla ludzi którzy wysłali go i dobrnęli do końca. To czy pamiętali, że wszystko co piszą to gówno i ze trzeba to potem poprawiać wyjdzie w praniu. Z innej strony, skoro ja do dziś mam z tym problem a pisze z przerwami od piętnastu lat, dlaczego akurat tych 170 osób miało by myśleć inaczej?

A TERAZ DO ROBOTY JEŚLI CHCECIE PISAĆ... UCZCIE SIĘ... TAK JAK JA OD 15 LAT :)

Miłego Poniedziałku




















I JESZCZE O CHARAKTERACH

Brak komentarzy: