poniedziałek, grudnia 14, 2009

MOJA OPOWIESC WIGILIJNA 2009 :)

Nie lubil swiat. Czul za kazdym razem ulge, kiedy sie konczyly a denerwowal przed ich rozpoczeciem. To wlasnie wtedy kulminowaly sie wszystkie watki rodzinne i jego same. To wlasnie w tym czasie przed noworocznych dni, czul jak nastepuje kulminacja trzeciego aktu konczacego sie roku. Bo czy rok moze skladac sie z trzech aktow? jak najbardziej. Mial tylko dwanascie lat, jednak rozumial bardzo dobrze o strukturze trzy aktowej. Ta metafora trzech aktow byla mu wpajana od dziecka. Mial ja wbita do glowy tak gleboko, ze podswiadomie przeliczal wszystko w stuktury i paradygmaty. Rozpoznawal zycie w obrebie pieciu greckich najwazniejszych dla niego pojec: EXPOZYCJA, KONFLIKT, PROBLEM, KATASTROFA, KATARSIS. Te slowa byly mu wpajane przede wszystkim przez ojca a trzymane w tajemnicy przed matka. Dominik nie mogl o tym z nia rozmawiac. Kiedy mial siedem lat. Ojciec przyszedl do niego i powiedzial, ze jako pierwszo klasista musi wiedziec jedno. Ze jako ojciec nie bedzie mial do niego rzadnych pretensji jesli bedzie zly z Matematyki lub wychowania fizycznego. Jesli nie bedzie potrafil namalowac kreski na lekcjach plastyki lub wydobyc dzwieku na lekcjach wychowania muzycznego. Ale musi nauczyc sie dobrze pisac i czytac. Bowiem slownictwo i wyrazanie swoich uczuc czynia ta rodzine wyjatkowa...

Dominik zapamietal dokladnie slowa Ojca i z wielkim respektem byl lajfusem z wszystkich przedmiotow za wyjatkiem jezyka polskiego. Ojciec zadowolony smial sie z wynikow Syna kiedy na swiadectwach szkolnych widniale same trojki za wyjatkiem jezyka polskiego. Jego bardzo dobra ocenia czynila go wolnym od jakich kolwiek problemow w domu w zwiazku z nauka. Mogl robic wszystko co tylko chcial. Jednak czytal po dwie powiesci w tygodniu i rozumial zycie jak malo kto w jego wielu. Jednak najwazniejsza umiejetnoscia bylo poprawne poslugiwanie jezykiem polskim i poprawnego slowotworstwa. Jego wypracowania byly jak male nowelki, jego odpowiedzi byly pelne. Bogate w slownictwo potrzebne do opisywania danego problemu, przedmiotu, tematu. Te umiejetnosci bardzo pomagaly mu nie tylko w szkole ale rowniez w porozumiewaniem sie ze starszymi. Wiedzial co to slang kiedy rozmawial na podworku i kurtuazja kiedy ojciec prowadzil go na salony.

Ojciec Dominika byl zwyklym stolarzem jednak bardzo oczytanym. Byl wzorem dla Dominika, ktory rozpoznawal swiat z jego perspektywy. Rozumial ze mozna byc szczesliwym robiac to co robil jego ojciec i zyc w harmoni haotycznego swiata. Jednak swieta byly tym dniem, kiedy cos sie przelewalo i tylko wtedy, tego jednego dnia, cala rodzina sie klucila. Wymawiala sobie caly rok jak by tylko tego dnia mogli powiedziec co ich tak narpawde bolalo i smucilo. Jak by ten dzien byl kulminacyjnym punktem zwrotnym danego roku, kiedy trzeba powiedziec prawde by uspokoic sie przez poprzedzajacy tydzien i zaczac na nowo wraz z nadejsciem nowego roku.

Jednak tej zimy bylo inaczej. Dominik wyczuwal to od samego poczatku wigilli. To nie byla zwykla wigilia. Wszystko bylo jakies inne. Ojciec byl jakis inny. Jakis bardziej spokojny, wrecz przestraszony. Zjedli razem wieczerze wigilijna. Pospiewali kolendy, porozdawali sobie prezenty na wzajem. Jednak wielka paczka wciaz byla nierozpakowana. Tego wieczoru Ojcice pozwolil Dominikowi zostac dluzej. Nie musial isc spac. Mogl ogladac telewizje trzymajac kurczowo pilota by nikt mu go nie wyrwal. Matka poszla na pasterke i wtedy zostali sami. Ojciec usiadl obok niego, usmiechnol sie.

- Dziwisz sie, prawda? Ze dzis nawet nie podnioslem glosu. Ze nie bylo rzadnej awantury. wszystko po raz piwerwszy zagralo tak jak bys tylko sobie tego zyczyl. Widzisz synu, czasami mozna wszystko zaplanowac. To tak jak z posadzeniem rosliny. Kiedy sadzisz cos wczesniej prawdopodobine cos z tego wyrosnie. Dopiero, kiedy zaczynasz sie interesowa ogrodnictwem, okazuje sie, ze mozesz sadzic dokladnie to co chcesz by wyroslo i wyrasta. Oczywiscie zdazaja sie antagonizmy w postaci zlej pogody lub innych niewtlumaczalnych zdazen. Jednak prawie zawsze wyrasta to, co chcesz. Trzeba tylko wiedziec co. Ja wiedzialem czego potrzebujesz bym mogl byc z ciebie dumny. Posadzilem ta roslinke zwana Dominikiem i powiedzialem mu o tym wszystkim o czym sie nauczylem przez te wszytkie lata. Nauczylem cie chodzic, nauczylem Cie mowic, myc zebe, czytac, pisac, oprowadzalem cie po muzeach, ogrodach zoologicznych. Chodizlismy razem na wybrane filmy, ogladalismy wybrane przeze mnie programy telewizyjne a te ktore ci mogly zaszkodzic moim zdaniem, pomijalismy. Znaczy ja pomijalem.

Masz juz dwanascie lat i zaraz bedziesz dojrzewal. To bardzo trudne i nie do konca przyjemne z doswiadczen. Jednak bardzo wazne dla Ciebie. Moj najwazniejszy prezent na te swieta to podarunek, ktory daje Ci z calego serca i milosci do Ciebie. Podarowuje ci wolnosc.

Dominik sluchal tego wszystkeigo z przerazeniem. Bal sie tej odpowiedzialnosci. Nie rozumial do konca ojca.

- Co to znaczy tato, spytal sie od razu.
- To znaczy ze mozesz robic od dzisiaj co chcesz. Mozesz jesc co chcesz. Mozesz ogladac co chcesz, mozesz odkrywac zycie tak jak tylko sobie to wyobrazasz i co kolwiek stanie sie w twoim zyciu, masz moja akceptacje. Mozesz zakochiwac sie w kim chcesz. Mozesz isc do kazdej szkoly, mozesz zerwac ze szkola, mozesz wyjechac. mozesz zostac. Jestes wolny Dominiku od jakich kolwiek przynaleznosci do nas. My zawsze bedziemy Cie kochac i wpisrac to co robisz jednak wszystko inne nalezy tylko do Ciebie, ale jest warunek...

- Jaki warunek Tato?
- Musisz kontynuowac nasza ksiege rodzinna. Mozesz otwrzyc swoj prezent.

Dominik podszedl do choinki i otworzyl wielkie pudlo. W srodku byly cztery wielkie ksiegi obite w czerwona gruba okladke. Pierwsza ksiega byla z napisem 1840 - 1905 druga 1905 - 1968 trzecia 1968 - 1999 i czwarta 1999 - 2009. Byla tez piata ksiega 2009 - . Cala biala czysta karta.

- Widzisz Dominiku. Moja rodzina, nasza rodzina od wiekow opisuje swoje zycie w tych ksiazkach. W razie czego rekopisy tych kopi znajduja sie w banku i dostaniesz do nich wglad na wypadek mojej smierci. Wydalem je w formie druku by lepiej ci sie czytalo, bys mogl zrozumiec z kad jestes i dokad zmierzasz. To bardzo wazne bys znal hostorie swojej rodziny bo twoja rodzina to ty... duzo tych histori to wszystko to co masz zakodowane w swojej intuicji i niejednokrotnie zdziwisz sie ze opowiesci ktore czytasz sa twoimi opowiesciami. Jak bys czytal o wlasnym sobie. Jak by to Ci sie kiedys przydazylo. Dlatego nauczylem cie pisac i czytac bys mogl skrupulatnie notowac swoje spostrzezenia. Moj Ojciec nauczyl mnie struktury trzy akotwej i jego ojciec tez. Wszystko jest tutaj. Kiedy bedziesz mial dzieci i skoncza 12 lat wybierzesz sobie jednego. Tylko jednego do prowadzenia tej historii. To wszyskto jest tajemnica... Ja wiem ze jestes godny by pisac i wiedziec o swojej rodzinie dlatego nie musialem sie przez chwile wachac. Ale jesli kiedys zawachasz sie to zostaw to dla siebie. To za cenny skarb by sie nim dzielic z kim komu nie do konca ufasz. Nawet jesli to by mialy byc twoje dzieci. Wszystko jest w ksiaze bo takie rzeczy tez sie zdazaly. Ja juz niegdy nie zajze do tych ksiag. Ja juz wszystko wiem. Opisalem Ci rzeczy o ktorych nikt nie wie i tylko ty bedziesz wiedzial. Nie wykozystuj tego przeciwko mnie, bo pisalem to w dobrych intencjach. Kiedy bedziesz mial dziecko w wieku 12 lat i wszystkiego juz go nauczysz dasz mu te ksiegi i nigdy juz do nich nie zajrzysz. Twoje dziecko bedzie moglo opisac Ciebie i to kim naprawde byles by twoje dziecko moglo sie nauczyc wystarczajaco duzo by dac te informacje kolejnym pokolenia. Wtedy zrozumiesz co to szczescie i harmonia. I najwazniejsze. Poznasz wlasnego siebie

Bowiem taki jest cel tej ksiazki. Jesli poznasz wlasnego siebie, bedziesz wiedzial co lubisz czego nie lubisz i co chesz robic. z jaka kobieta chcialbys byc a z jaka nie. Kiedy to wszystko pojmiesz i bedziesz pewny co do swoich wyborow. Odnajdziesz sie jako szczesliwy czlowiek i przejdziesz przez to zycie bez oklamywania najwazniejszej osoby. Wlasnego siebie. Kochaj siebie i nie dopusc by ktos ci ta milosc zabral.

Ojciec skonczyl mowic i juz nigdy nie powracal do tej rozmowy. Juz nigdy przez te wszystkie lata az do jego smierci nie wspominal o ksiegach i nie wypytaywal sie czy Dominik pisze zy nie . Usmiechal sie tylko czasami, kiedy obserwowal jak Dominik sie zachowuje. Usmiechal sie z podejmowanych przez niego decyzji. Jak by widzial siebie. Dominik natomiast bardzo sie zmienil. Historia jego rodziny dala mu tele madrosci o sobie samym, ze wiedzial ze jaka kolwiek droge wybierze bedzie to droga sluszna. Bedzie to prawdziwa droga jego samego. W ksiegach byly niesamowite historie. O ktorych nikt nigdy by sie nie doweidzial gdyby nie pomysl opisywania tego w rodzinie. Czul sie czescia wszystkich historii a w szczegolnosci interpretacje Ojca i jego zycia ktore wydawalo sie mu takie normalne do momentu dostania ksiag a okazalo sie zupelnie czyms innym. Ale to juz zupelnie inna historia...

KONIEC

Brak komentarzy: