czwartek, stycznia 25, 2007

Chcialem tak fajnie po Polsku przywitac ta Zime na tym blogu.... znalalzem ten wiersz Adasia Mickiewicza... ale kurwa mac nic z niego nie kumam no nic... dalem fragmenty bo po prostu nie kumam tego jego jezyka... moze wy skumacie... jestem plytkim nie romantycznym kapitalista... :)


ZIMA MIEJSKA



Przeszły dżdże wiosny, zbiegło skwarne lato

I przykre miastu jesienne potopy,

Już bruk ziębiącą obleczony szatą,

Od stalnej Fryzów nie krzesany stopy.



Więzieni słotą w domowej katuszy,

Dziś na swobodne gdy wyjrzem powietrze,

Londyński pojazd tarkotem nie głuszy

Ani nas kręgi zbrojnymi rozetrze.





Tu wszystko czerstwi, weseli, zachwyca,

Czy ciągnę tchnienie, co się zimnem czyści,

Czy na niebieskie zmysł podniosę lica,

Czyli się śnieżnej przypatruję kiści;





Jedna z nich pływa w niepewnym żywiole,

Druga ciężarem sporsza już osiadła;

Tą wiatr poleciał stwardniałe kryć role

Albo pobielić Wiliji źwierciadła.



Lecz kogo sioło dzisiejsze uwięzi.

Zmuszony widzieć łyse gór wiszary,

Grunt dziki, knieję nagimi gałęzi

Niesilną zimne podźwignąć ciężary -





Taki, gdy smutna ciągnie się minuta,

Wreszcie zmieniony kraj porzuca z żalem

I dając chętnie Cererę za Pluta,

Pędzi wóz ku nam ciężarny metalem.

Brak komentarzy: