wtorek, października 06, 2015

NIE LUBIE PONIEDZIAŁKÓW




   Tak naprawdę to jest mi wszystko jedno. Lubię poniedziałki tak jak i wtorki i środy. Czasami po prostu zdarza się pewna kumulacja pewnych wątków i łączy się w spektakularny climax.  Wczoraj miałem czysto filmowy poniedziałek.

  Zacznę od tego, że od wczoraj zacząłem dietę PALEO.  Ma ona przetrwać 30 dni i do końca życia w której eliminuje wszystko za wyjątkiem mięsa, jajek, warzyw i owoców. Brzmi rozsądnie ale zjedź sobie coś bez chleba to tak jak byś miał podcierać się chusteczką haftowaną a nie jak dotychczas papierem toaletowym. No może to nie najlepsze porównanie ale czy to ważne?

 Wsiadłem do samochodu z mojego wygnania na Białołęce i posiedziałem sobie w godzinnym korku na Wisłostradzie. Szczerze? W ogóle nie zareagowałem nerwicą. Mój super mercedes C 180 i jego ponad automatyczna skrzynia biegów jest stworzona do wolnej jazdy bez większego wysiłku fizycznego i mentalnego.  Szczególnie, że wiozłem na tylnych siedzeniach ważne cargo, ładunek mi bliski i śmierdzący, a mianowicie Cyproluda, psa nad psami.

  Cyprys wpadł w kolejne tarapaty swojej dysplazji odziedziczonej po przodkach wariantu DNA stwórzmy perfekt psa. Tak więc ten jedenastoletni Labrador ponownie zrobił coś sobie z nogą i nie dość, że na nią nie chodzi to nie merda ogonem, nie sika, nie wydala i nie je, co dla tej rasy oznacza coś w rodzaju krytycznego stanu zdrowia.  Niestety zawsze mi to robi w weekend, kiedy specjaliści odpoczywają, więc i tym razem przecierpiał parę dni bez większej pomocy medycznej.  Prawda jest taka, że kiedy Cyprys nie merda ogonem i patrzy się na Ciebie z totalną pokorą, znaczy tylko jedno. Ta noga go napierdala tak, że my ludzie z tego bólu nie dalibyśmy rady. On tylko patrzy tymi oczami na mnie a ja mogę tylko powiedzieć. Przerabialiśmy to Cyprys, znowu weekend.

 Dojechałem do weterynarza, który wyciągnął strzykawką 500 mililitrów mazi obrzęku jego nogi z syfską mieszanką krwi i ropy po czym zrobiliśmy mu zdjęcie rentgenowskie.  Okazuje się, że te kości są już tak zwyrodniałe, że drobiny odrywają się i ocierają go pomiędzy stawami. To tak jakbyśmy mieli pineskę w bucie a musieli chodzić. Ten organizm siłą chce to wywalić więc robi ten obrzęk, niestety nic nie da się zrobić.

- Najchętniej obciął bym mu tą nogę, odpowiedział szybko weterynarz, tylko druga też jest chora więc to nie ma sensu. Ja wiem, że obcięcie nogi brzmi dość drastycznie (NO RACZEJ) ale proszę mi wierzyć pies nawet by o tym nie pamiętał (CZYŻBY?) dostał by nową młodość. (NA PEWNO) ale nic nie mogę zrobić, dam mu sterydy, potem będzie na lekach przeciwbólowych.

Już widzę jak mówi się takie rzeczy starym babcią, których boli noga choć w sumie, chyba tak samo się im mówi. Obetniemy pani nogi a będzie pani miała drugą młodość na wózku. (SZTOS)

Jest właśnie jeszcze jedna opcja, by kupić mu wózek. Ponoć niektóre psy szaleją i mają trzecią młodość na nim. To może nie jest głupi pomysł ale generalnie wierzcie mi, że kiedy dowiadujesz się, że nie można nareperować swojego ulubionego psa, czujesz, że jesteśmy tu tylko na chwilę.

Ale przecież nie tylko Cyprys miał być dzisiaj oceniany przez ekspertów. Mój ukochany c 180 mercedes z 1994 roku miał być poddany analizie eksperta. Tym razem pana Tadka lat 80 plus. Pan Tadek potrafi zrobić z jednego samochodu dwa, nawet jeśli się go poprosi, by nareperował tylko sprzęgło. Magik mokotowskiego osiedla i pasjonat. Z pewnością należący do teelexpressowych ludzi pozytywnie zakręconych w loży, no po coś pan to robi? .

Pan Tadek w swoim niebieskim kombinezonie pracy i specjalną przystawką do ucha, by móc rozmawiać przez jego Nokie rok 1999 i wykonywać czynności w tym samym czasie powiedział:

Złom, Podłogi prawie nie ma, zaraz pan zleci na jezdnie jak ci Jaskiniowcy z kreskówki. Da się to zrobić ale czas i kasa i to i tamto i takie tam. No musi pan się zastanowić co pan chce. Jeździć proszę wolniej, może na zimę pan go da no taka sytuacja.

I tak wracałem do swojego wygnania na Białołękę, bez korków tym razem. Prędkość czterdzieści na godzinę z psem z kulawą nogą, bez diety, bo już zapomniałem nawet o tym.  I sobie myślę. Tak, ja to jednak jestem koneser. Mam starego psa, stary samochód na stare kasety magnetofonowe, słucham starej muzyki, oglądam stare filmy, myślę po staremu i w ogóle starzeję się. Jak każdy z nas, który przebywa tutaj. I co? To tylko poniedziałek. Każdy miał swój. Lepszy lub gorszy. Ciekawszy lub bardziej podchodzący pod rutynę ale żyjemy. To bardzo banalne przesłanie wiem, czuje w tym podsumowaniu pewną infantylność. Takie jest życie. No ale już wiemy, że myślę trochę jak stary człowiek, więc pasuje to doskonale do tego postu. Żyjemy dalej.

Brak komentarzy: