GOTOWY NA GDYNIE
Czuje się jak ten chłopiec z 1988 roku przystępujący do pierwszej komunii. W końcu to będzie mój pierwszy festiwal filmowy na którym będzie pokazany mój film.
Tak to prawda w reżyserii jest dużo EGO. Trudno jest nie napisać mój film i jednocześnie nie okłamywać się, że tak jest. Przecież to jest też ich film. Samo ''ich'' już ich uwłacza a przecież bez nich, nie było by tego. Samo "to" jest nic nie warte bez nich i ich, więc jaki mój? Mój mój moje moja .... czy na pewno? Nie wiem.
Moim filmem z pewnością stała się ZAMIANA, kiedy nie spodobała się i widzom i krytykom. Tak, wtedy to był niewątpliwie mój film. Ich już mniej. Jesteś tak dobry jak twój ostatni film, powiadają. Dotyczy to wielu twórców. Począwszy od statysty, kostiumografa, skończywszy na aktorach, producencie i reżyserze. Tylko, że ci ludzie mieli możliwość odkupienia się za ZAMIANĘ inną pracą, której ja nie mogłem przez ZAMIANĘ dostać. Tym samym nie mogłem się odkupić, bo nikt już nie chciał dać mi takiej szansy. To ten reżyser ZAMIANY, mówili. Przez sześć lat starałem się zrobić kolejny film.
Ostatecznie zrobiłem ten malutki W SPIRALI. Zrobiłem go sam. No jak sam. Chciałbym tak napisać ale to nie prawda. Nie zrobiłem go sam. Nie da się zrobić filmu samemu. Zresztą to uwłacza całej produkcji, by robić filmy samemu. Filmy robi się w ekipie. Tak. Dwudziestu paru ludzi zbiera się do kupy i jadą w nieznaną podróż. Tak było i tym razem W SPIRALI. Każdy na swój sposób chce sobie coś udowodnić. Aktorzy chcą sobie udowodnić, że są dobrymi aktorami. Operator że potrafi zrobić piękne zdjęcia. Montażyści, że znają się na fachu, dźwiękowiec, że wszystko słychać no i reżyser, że zrobi dobry film.
Ja wciąż zastanawiam się, co to znaczy dobry film. Zastanawiałem się każdego dnia robiąc W SPIRALI. Ostatecznie film jest dobry, kiedy jest dobry i tyle. I praktycznie wtedy kończy się rozmyślanie. I może dobrze, bo tego typu myślenie tworzyłoby nadmierne potencjały a one do niczego dobrego nie prowadzą. Zrobiliśmy ten film i tyle i tak to raczej należy użyć.
I oni też zrobili. Mówię teraz o tych innych ekipach innych filmów pokazywanych w Gdyni. Oni też chcieli by były to filmy dobre. Tak jak i my. Nie ma filmu, którego ekipa chciałaby zrobić zły film. Nie ma operatora, aktora i aktorki. To ludzie weryfikują czy coś jest dobre lepsze lub gorsze. I to w konfrontacji z innymi dziełami. Na ten przykład.
Jeśli jesteśmy w klasie w podstawówce. I mamy tam 30 osób to z tej trzydziestki będzie najpiękniejsza dziewczyna z klasy. Ona jest i będzie najpiękniejszą. Po prostu jest ładna i tyle. Mogła by być ładniejsza ale nie jest, są brzydsze. A jeśli tą najpiękniejszą dać do innej klasy. Na przykład przeniesie się do klasy, gdzie jest parę naprawdę pięknych dziewuszek, wtedy zweryfikuje się ta ocena czy jest tą najpiękniejszą. W tym samym czasie my z naszej klasy będziemy musieli wybrać nową najpiękniejszą z tych, które zostały. Tym właśnie jest dla mnie konkurs filmowy. Jest to weryfikacja najpiękniejszej dziewczyny w klasie, dostępnych w danej klasie. Dlatego ciesze się jak dziecko, które jedzie na pierwszą komunię i nie wie jaki prezent dostanie. Samo przystąpienie jest już nagrodą. A elektroniczny zegarek z melodyjkami i tak już mam. Ja lubię oglądać najpiękniejsze dziewczyny z klasy, choć każdy ma inny gust. Jak powiada mój ojciec. Jeden lubi pomarańcze, drugi jak mu nogi śmierdzą.
Więc niech wygra najpiękniejsza dziewczyna z klasy. Ba.... niech będzie nie tylko piękna ale i interesująca z którą można pogadać na różne tematy. Taka fajna dziewczyna z którą chce się chodzić. Do zobaczenia w GDYNI. Z naszą drobną dziewczynką.
Komentarze