wtorek, listopada 15, 2011

AKX 1138 - OSTATNI DZIEN PRACY

ZAFIA PSYCHOLOG przy okazji pewnego problemu podswiadomosci, powiedziala mi ze jest to cos takiego jak bym nosil w bucie gwozdzia i uwieral mnie przez tak dlugo, ze przyzwyczailem sie do tego ale on wciaz uwiera i niegdy nie bede szczesliwy dopoki on tam siedzi... Rozwiazalem problem i tym samym wyciagnolem uwierajacego gwozdzia, wszystko jest znowu inne. Wszystko dla mnie i dla mojej PODSWIADOMOSCI... Pare dni temu szedlem do sklepu z chlopakami i okazuje sie, ze wystaje mi cos z buta ... i rzeczywiscie.. Byl tam wbity gwozdz.. MARIO szybko go wyciagnol i powiedzial, ze mam wielkiego fuksa, bo jak by byl wiekrzy nie mial bym palucha... Psychologicznie wyzucilem go z mojego zycia ale z szacunkiem, polozylem na parapecie przed sklepem. Pare godzin pozniej patrze na sciane u SZYMONA SWOBODY i na nasza tablice pamiatkowa. Kazdy zsepol taka tablice daje na pamiatke.. I juz wiedzialem, ze to wlasnie tym gwozdziem trzeba przybic ten projekt.. Powiedzialem to MARIO i poszlismy w nocy po ten gwozdz.. 15 minut czystym lasem w mgle do sklepu. Oczywiscie tam byl.. .i wtedy ostatecznie zarysowalem na swoim dysku powage tego projektu i przypieczetowanie to gwozdziem z mojego buta wlasnie w tym miejscu mowil juz wszytsko, jak bardzo wazny to byl czas.

To byl wspanialy czas. Spedzilem tutaj go z bardzo drogimi mi ludzmi i wciaz nie moge uwierzyc ze na poczatku jest pomysl a potem wszystko mozna tak naprawde zrealizowac. Mamy 9 kawalkow, dzis robimy 10 ty... Ci ktorzy mieli przyjechac i mnie odwiedzic, przyjechali.. Ci ktorzy mieli nie przyjechac.. zostali w domu..

MUZYKA jest bliska siostra FILMU... dlatego duzo nauczylem sie o samej rezyserii i nowej filozofii dla kazdego ARTYSTY, MALARZ, MUZYKA czy AKTORA...

Porownuje sztuke i uprawianie jej do skokow do wody... Mozna skoczyc na nogi... ze skoczni do basenu i jest to poprawne i dopuszczalne... mozna tez skoczyc na glowke... jest to piekne i niebezpieczne i bardzo kunsztowne... niestety nie ma nic po srodku.... nie mozna skoczyc troche na nogi i troche na glowke.. lub prawie na glowke.. bo wtedy przez strach zawsze bedzie decha.. wiec porazka... trzeba z cala pewnoscia skoczyc na glowke wierzac ze sie uda .. lub po prostu skoczyc na nogi... ale w tej filozofii jest jeszcze jedna opcja...

Mozna skoczyc na DECHE... z pelna premedytacja i swiadomoscia bolu i wszystkiego innego... ale swiadomie robiac ja jest to jeszcze bardziej niespotykane i najniebezpieczniejsze... to chyba jestem ja... ja skacze z premedytacja na DECHE... wszystkie inne opcje sa dla mnie juz za mala wygurowane.. i tego sie trzymam ... juz w grudniu pisze nowy film.. totalnie inny od tych ktore do tej pory napisalem... tym razem taki.. bym mogl go zrobic takimi srodkami jak zrobilem.. dzis projekt AKX 1138... i skacze na deche z duzej skoczni...

1 komentarz:

taka jedna.. pisze...

Konrad Twój blog (życie) dalej inspiruje!! Tak trzymaj - POWODZENIA :)