Czasami jak mnie juz zbierze wchodze do apple/trailers i ogladam wszystko co sie rusza i nosi zmiano TRAILERA. Czasem ogladam clipy promocyjne filmow. Staram sie zaboserwowac swoja pozycje w tym film busnesie jeszcze przed tym jak jeden krytyk z drugim bedzie mi tu mowic co jest dobre a co zle. Jest to przedwczesne zaswajaniem sie z tym co bedzie. Lub co juz jest. Poniewaz trailer oznacza dla mnie - Tak zakonczylismy zdjecia powoli przygotowujemy sie do promocji bo chcemy to sprzedac. Chca mi sprzedac film. Dopiero kiedy oglada sie ich dwadziescia lub trzydziesci. Mozna zaowazyc czym producenci chca nas karmic. Jakie jest przeslanie koncowki pierwszego dziesieciolecia nowego milenium. To bardzo wazne, bo czas ma swoje prawa i tak tez je widzi kino.
Tak szybko moge tylko powiedziec, ze grafika w filmie jest juz podstawa. Nie ma. Powtarzam nie ma juz trailerow bez ich urzycia. Dzis Ci ludzie maja mase pracy nad literkami in motion. Nie mowiaz o wymiataczach animacji ktorej jest pelno i bedzie jeszcze wiecej. To sa juz normy ktorych nie sposob ignorowac. Jednak mnie wciaz interesuje sam film. Szukam tego czegos co zaciekawi mnie od samoego poczatku. To co widze przeraza mnie, bo czuje ze nie ma tak naprawde nic dla mnie.
I tu na przyklad nowy film SAMA MENDESA pt: AWAY WE GO. Muzyka spokojna jak z reklamy BRAVI z kulkami. Dwojga trzydziestolatkow... witam w klubie :) W zwiazku, poszukujacy miejsca na narodzini swojego dziecka. Milosc, Nadzieja, Cieplo, Prawda, Narodziny, Uczucia, 2009 w tej kulturze ganiajacych samolotw I podow i dzieci ktore nie reaguja na swoje imie.
Ok... kupuje to, choc przygnebia mnie fakt, ze jest to .. takie zwyczajne. Czyzby ludzie potrzebowali tych prawd by sie lepiej poczuc? Nie wiem. Ja wciaz potrzebuje kina w kinie... Czegos co nie jest prawdziwe a w co wierze... tu wciaz slodka prawda z nadzieja.
Ide dalej... Film producenta TIMA BURTONA... pt:9 Animacja o zniszczonym swiecie i zemscie na robotach.. ok
W koncu BRUNO... fuck... zrobili ten film na 35 mm wyglada jak wypucowana szmata. BORAT i to chamskei video dawalo mi mozliwosc utorzsamienia sie z tym ze jest to spontan... Dzis ogladajac ta 35 mm zylete trudno jes mi wkrecic sie w to, ze ktos ustawiajac obrzydliwego PANEVISION z wielkim obiektywem bedzie sugerowal ze ktos cyzli Bruno robil tych ludzi w chuja..
cos czuje ze Bruno to juz nie Borat... a szkoda.
Ide dalej.... nowy film z Brucem Willisiem . Jakas mega produkcja o second life w komputerach. Taki matrix ale blizej realnosci. Ludzie zasypiaja by poruszac sie w swiecie wirtualnym mogac wszystko i znowu morderstwo i znowu Bruce..
Nawet nie wspomnieli o metrixe by nikt sie nie zbulwersowal... 15 efektow na sekunde smart ass dialog i duzo dzwiekow.
A ja znowu nie usytasfakcjonowany. Nie wiem, moze moj filmowy swiat zatrzymal sie wraz z momentem kiedy przestalem w nie wierzyc? Kiedys chodzilem do kina tak nie winnie. wkrecalem sie w jego swiat jak dziecko. Teraz mam tak ze wszystko to co mnie nie zaiteresuje przelacza moja przezutke na filmowca. Wtedy jest struktura katy obiektywy swiatlo muzyka aktorswto...
ale sa momenty kiedy znowu jestem dzieckiem w kinie... Jak wtedy na LEKTORZE, jak wtedy w AZ POLEJE SIE KREW lub w ostatnio ogladanym PSYCHO Hitchcoka.
Potem orientuje sie ze przecierz dorbze wiem jak trudno miec ten filmowy deal. Ile trzeba czekac by wkoncu zrobic. Jak trudno jest byc na czasie... Do czego zmierzam... To co widzimy to w 50 procentach projekty ktore, byly dopieszczane latami. Finansowane w planach busnesowych obserwowane przez doradcow inwestorwo producentow.
Wierzcie mi lub nie na koncu tego wszystkiego jest koperta... lub jej nie ma. A wtedy nie jest do smiechu
I wtedy widze projekt AWAY WE GO i widze jak sam z siebie pcha ta koperte swoim cieplym, milosiernym, kocham Cie,
I tak dalej i tak dalej...
Wierze ze siedza gdzies teraz ludzie ktorzy maja takei pomysly na film i przedstawienie tego swiata, ze zmienili by go wraz z jego projekcja. Jednak koperta jest koperta i wiele tych dziel bedzie musialo stac sie ksiazka lub linkiem na blogu.
zobaczymy
Tak szybko moge tylko powiedziec, ze grafika w filmie jest juz podstawa. Nie ma. Powtarzam nie ma juz trailerow bez ich urzycia. Dzis Ci ludzie maja mase pracy nad literkami in motion. Nie mowiaz o wymiataczach animacji ktorej jest pelno i bedzie jeszcze wiecej. To sa juz normy ktorych nie sposob ignorowac. Jednak mnie wciaz interesuje sam film. Szukam tego czegos co zaciekawi mnie od samoego poczatku. To co widze przeraza mnie, bo czuje ze nie ma tak naprawde nic dla mnie.
I tu na przyklad nowy film SAMA MENDESA pt: AWAY WE GO. Muzyka spokojna jak z reklamy BRAVI z kulkami. Dwojga trzydziestolatkow... witam w klubie :) W zwiazku, poszukujacy miejsca na narodzini swojego dziecka. Milosc, Nadzieja, Cieplo, Prawda, Narodziny, Uczucia, 2009 w tej kulturze ganiajacych samolotw I podow i dzieci ktore nie reaguja na swoje imie.
Ok... kupuje to, choc przygnebia mnie fakt, ze jest to .. takie zwyczajne. Czyzby ludzie potrzebowali tych prawd by sie lepiej poczuc? Nie wiem. Ja wciaz potrzebuje kina w kinie... Czegos co nie jest prawdziwe a w co wierze... tu wciaz slodka prawda z nadzieja.
Ide dalej... Film producenta TIMA BURTONA... pt:9 Animacja o zniszczonym swiecie i zemscie na robotach.. ok
W koncu BRUNO... fuck... zrobili ten film na 35 mm wyglada jak wypucowana szmata. BORAT i to chamskei video dawalo mi mozliwosc utorzsamienia sie z tym ze jest to spontan... Dzis ogladajac ta 35 mm zylete trudno jes mi wkrecic sie w to, ze ktos ustawiajac obrzydliwego PANEVISION z wielkim obiektywem bedzie sugerowal ze ktos cyzli Bruno robil tych ludzi w chuja..
cos czuje ze Bruno to juz nie Borat... a szkoda.
Ide dalej.... nowy film z Brucem Willisiem . Jakas mega produkcja o second life w komputerach. Taki matrix ale blizej realnosci. Ludzie zasypiaja by poruszac sie w swiecie wirtualnym mogac wszystko i znowu morderstwo i znowu Bruce..
Nawet nie wspomnieli o metrixe by nikt sie nie zbulwersowal... 15 efektow na sekunde smart ass dialog i duzo dzwiekow.
A ja znowu nie usytasfakcjonowany. Nie wiem, moze moj filmowy swiat zatrzymal sie wraz z momentem kiedy przestalem w nie wierzyc? Kiedys chodzilem do kina tak nie winnie. wkrecalem sie w jego swiat jak dziecko. Teraz mam tak ze wszystko to co mnie nie zaiteresuje przelacza moja przezutke na filmowca. Wtedy jest struktura katy obiektywy swiatlo muzyka aktorswto...
ale sa momenty kiedy znowu jestem dzieckiem w kinie... Jak wtedy na LEKTORZE, jak wtedy w AZ POLEJE SIE KREW lub w ostatnio ogladanym PSYCHO Hitchcoka.
Potem orientuje sie ze przecierz dorbze wiem jak trudno miec ten filmowy deal. Ile trzeba czekac by wkoncu zrobic. Jak trudno jest byc na czasie... Do czego zmierzam... To co widzimy to w 50 procentach projekty ktore, byly dopieszczane latami. Finansowane w planach busnesowych obserwowane przez doradcow inwestorwo producentow.
Wierzcie mi lub nie na koncu tego wszystkiego jest koperta... lub jej nie ma. A wtedy nie jest do smiechu
I wtedy widze projekt AWAY WE GO i widze jak sam z siebie pcha ta koperte swoim cieplym, milosiernym, kocham Cie,
I tak dalej i tak dalej...
Wierze ze siedza gdzies teraz ludzie ktorzy maja takei pomysly na film i przedstawienie tego swiata, ze zmienili by go wraz z jego projekcja. Jednak koperta jest koperta i wiele tych dziel bedzie musialo stac sie ksiazka lub linkiem na blogu.
zobaczymy
Komentarze
Jeśli jakiś film mnie wciągnie (na tyle, że przestaję myśleć o jego budowie itp.) to musi być na prawdę dobry film :)