poniedziałek, lutego 22, 2010



Czasami czlowiek oglada film lub czyta ksiazke lub slucha piosenki i ... mowi sobie... kurcze chcialbym zeby to byl moj film moja ksiazka lub piosenka... To bardzo mile uczucie... tak bardzo identyfikowac sie z czyms... I tak mialem wczoraj po obejrzeniu filmu MOON... Ci z was ktorzy mnie znaja osobiscie wiedza ze od 10 lat zakochany jestem gleboko pograzony w pewnym sf projekcie o tytule SHE... napisalem z 500 stron maszynopisu owego czasu wersji tego filmu i innych dodatkowych dokumentow, jednak powoli znowu nachodzi mnie wielka chec zrobienia go. Oczywiscie podobienstwa do filmu MOON sa przeogromne, ale to jeszcze bardziej mobilizuje mnie do tego by to zrobic. Bo kiedy widze jak niektore pomysly dzialaja na ekranie to tak jak by ktos przede mna cos wyprobowal i az chce sie pojsc w swoja strone. oczywiscie jeste tez druga strona medalu. Czy nie boje sie ze jak zrobie w koncu SF SHE ktos powie ooo... widziales MOON ... no coz tego juz sie nie przbije pomimo ze 10 lat wczesniej wymyslilem co poniektore z tych rzeczy ... ale jeszcze z innej strony... patrzac na ten film wczoraj... nie spodziewalem sie ze mozna az tak pojsc w strone estetyczna... ktora przypomina Gwiezdne wojny i odyseje Kubricka ale... my (fani SF) lubimy ta estetyke...  bardzo dobrze czujemy sie w takich kolorach ... ja napweno... polecam film MOON... jescze przede mna nie jedna sesja by wglebiac sie w ta historie i dumac... co by bylo gdyby bylo... :)




3 komentarze:

Margarithes pisze...

Dzięki, obejrzę, bo mnie zaintrygowałeś :)

Blondwłosa pisze...

a może tak coś więcej o tym projekcie SHE?? Wyobrażam sobie już jakąś laskę która przylatuje na ziemię i tak jak w serialu "4400" ma jakiś tam dar... eee... czy to coś ponad to? :)

Blondwłosa pisze...

a może tak coś więcej o tym projekcie SHE?? Wyobrażam sobie już jakąś laskę która przylatuje na ziemię i tak jak w serialu "4400" ma jakiś tam dar... eee... czy to coś ponad to? :)