sobota, lipca 26, 2008

PODSUMOWANIE - NIEOCZEKIWANEJ ZMIANY PLCI

Powoli dochodzi do mnie mysl ze moja praca nad filmem ZMIANA dobiega konca. Powoli dochodzi do mnie mysl ze juz za 10 dni rozpoczne prace nad filmem NASA (matka chrzestna). Czuje sie bardzo pomiedzy.

Staram sie wykozystac ten wolny czas by przemyslec to wszystko co zrobilem przez ten ostatni rok i to co zamierzam zrobic w nastepnym.

Kiedy zaczynalem ZMIANE moim mottem bylo by PISAC PRAWDE, Bym uwiersyl w prezydenta. W Gasa w perulce, Corke w czerwonych wlosach, Zone w supermarkecie, Sypialnie, W Zamek, W koncu w ujecia sceny sekfencje, konwencje, podtekst i historie.

Myslalem tez czesto o wbitej juz przeze mnie frazie Hamingwaya ze tylko to czego nie wiesz na pewno jest tworzywem na wielkie dzielo...

Wierzcie mi, nic nie wiedizalem a co dpiero na pewno.

Napewno nie wiedzialem czy wogole uda mi sie przejsc przez te 37 dni, czy bedzie z tego film, Czy cos sie z tego zlozy w tym chaosie niekontynuacji krecenia po 5 scen dziennie (czasami nawet dwa razy wiecej)

Jeszcze rok temu tak malo wiedzialem .. he he.. NA PEWNO nie wiedzialem czy bedzie z tego jakiekolwiek dzielo...

Jednak myslac teraz o drugim filmie, troche inaczej pojmuje slowa Hemnigwaya

Skoro TYLKO TO CZEGO NIE WIESZ NA PEWNO JEST TWORZYWEM NA WIELKIE DZIELO... moze na pocztek warto zrobic dzielo w ktorym wszystko wie sie na pewno?

I tak chce tez uczynic w filmie NASA... Nie chce wielkiego dziela... ale chce DZIELA Z KONSEKFENCJA... chce wiedziec na pewno dlaczego ustawiam kamere tu a nie gdzie indziej... Jak dlugie beda akty, jak dlugie beda ujecia... jakie beda kolory, Jakie swiatlo i dlaczego...tak a nie inaczej

A przede wszystkim ma byc to pryzmat mojej wizji pojmowania historii... dlatego na kamerze nie bedzie widnialo haslo

PISZ PRAWDE tylko UZYJ INSTYNKTU

Uzyj Instynktu w filmowym rzemiosle pewnej decyzji... cos o czym wiem na pewno, bo czuje ze tak to powinno byc a nie inaczej...

Juz wiem ile to jest 37 dni i wiem ile to jest 5 dni w tygodniu i 12 godzin na planie... wiem tez ile nie potrzebnych ujec zrobilem w ZMIANIE, ktore nie ujza nigdy swiatla dziennego a ile potrzebnych nie zrobilem ktore byc moze pomogly by filmowi

W teledysku DE MONO powoli zaczolem wprowadzac ta nowa filozofie i bardzo mi jest z nia dobrze.. to byl sluszne wybory w konwencji... Dziadek bardzo sie przydal ktory od poczatku mi jakos tam przemykal przed oczami.

Zartowalem sobie .. kurcze moze damy gdzies tego dziadka... :) Pamietam jak przed ekranami podgladu myslalem sobie.. kurcze ale zrobilismy stylizacje jednak przydalo by sie paru prawdzuwych ludzi z tamtych czasow.. skzoda ze nie mialem tygodnia przygotowan.. marzylem

I BACH dalem dziadka by siedzial obok ZAKA... ale juz innych statystow .. technicznych ktorych poprosilem wraz z Dziadkiem by bylo mu razniej... wyprosilem...

To juz moglo wszystko popsuc.. byl by to dziadek w towarzystwie technicznych .. ludzi z naszego czasu... nie nie nie... jednak warto ich przeprosic i miec mniej... samego dziadka tryzmajacego sznurek z balonami :)

Tak samo z kamera.. Wyzucilem caly material drugiej kamery, bo kontrast nie byl taki sam jak z pierwszej. To juz by byl inny teledysk juz by bylo za duzo...

Kiedy KRZYWY ROBI SALTO I W ZBLIZENIU POKAZUJE SWOJA TWARZ W TAKT DRUGIEJ ZWROTKI..

wyciolem.. nie nie nie.. to juz by bylo za duzo.. za duzo w tej konwencji.. Dalej montaz.. szybkie ciecia, tylko psuly stylistyke.. To powinne byc dlugie obrzludliwe wrecz ujecia z transfokacja... plus dziwek publicznosci... to wystarczy ..dlatego zrezygnowalem z dokretek na twarze ludzi z publicznosci. Az w koncu korekacj aczerwonego koloru jak w starym rubinie.. przejaskrawiona wrecz z czapy.. (smialismy sie z KIKO jak strasznie jedizemy po tej korekcji ale w konwencji)

Zmierzam do tego ze sie ucze... bo oto w tym wszystkim chodzi

pozdrawiam.. i jade na wakacje...

NIE MYSLE PRZEZ TYDZIEN O FILMIE... moze mi sie uda :)

4 komentarze:

Anonimowy pisze...

Hej, Konrad, od jakiegoś czasu (no dobra od początku, ale niestety nieregularnie) czytuję sobie twojego bloga. I tak się zastanawiam.

Skąd wiedziałeś że Ci się uda? Nie bałeś się ryzykować? Bycia reżyserem?

I jeszcze jedno - co sądzisz o kobiecie-reżyserze? :P chodzi mi tu o spojrzenie od strony zawodowej.

aksinowicz pisze...

To bardzo powazne pytanie :)

Nie wiedzialem czy mi sie uda czy nie. Od poczatku bylo to swojego rodzaju ryzyko. Podtrzymywalem pasje wierzac, ze w koncu ktos zauwazy moj trud. Kiedy nie wychodzilo a wierz mi ze tak tez bywalo,(mowie o latach postoju kiedy skonczylem szkole a zaczolem pracowac w zawodzie) staralem sie zmieniac taktyke osiagniecia celu. Siegalem do ksiazek typu: BIOGRAFIE, AUTOBIOGRAFIE REZYSEROW, PRODUCCENTOW a nawet. WHAT TO DO AFTER FILM SCHOOL, i nawet te pozycje dawaly mi pewne informacje w taktyce. Co zrobic, jak podejsc, kiedy zaryzykowac a przede wszystkim jak osiagnac kolejny punkt celu...

a taktyka jest prosta

MARZYC I JESZCZ RAZ MARZYC i nie bac sie tych marzen.

(ze zrobi sie piekny film, ze bedzie sie podobal, ze potrafisz taki film zrobic, co sie moze wydazyc i jak zmienic to twoje zycie, tak robil codziennie STING rozwozac mleko to naprawde pomaga)

to jest wazne bo juz na tym etapie czlowiek spotyka sie z wielki murem rzeczywistosci

Mamo?
Tak synku
Juz wiem kim chce byc
Kim kochany?

Rezyserem

cisza

Ojejku synku ale to takie trudne jeszcze sie rozczarujesz a ja cie tak kocham, ze nie chce bys cierpial lepiej wybierz studia po ktorych znajdziesz prace itd

a potem zobaczymy

ERROR

nie ma potem a czlowiek i tak cierpi wiec co to za roznica czy cierpi ze nie moze osiagnac celu niz ze nawet nie sprobowal a kurwa mogl.

rezyseria to maraton... tak dlugi i tak okropny jak ten dla biegaczy... trzeba rozciagnac sily...

jak powiada KUBRICK.. co jest zlotem w rzemiosle filowym, CZAS


Do dzis nie wiem czy mi sie uda. Po prostu robie swoje. Nie przestaje marzyc o moich filmach o tych ktore tak naprawde chcialbym robic. I staram sie nie zwariowac. Kozystac z szans.

Film Rumunski jest dla mnie taka droga szansa. Zreszta jak kazdy projekt. Kazdy z nich jest kolejnym testem by powoli przyblizac cel robienia moich filmow do przodu.

Nikt jeszcze rok temu nie dal by mi pare milionow na realizacje swojego projektu. Powoli staje sie to coraz bardziej realne. wiec marze... i robie swoje

Domniemam ze jestes dziewczyna ktora chciaal by byc rezyserem (tylko domniemam)

Mysle ze kobieta moze byc tak samo dobrym rezyserem, jak mezczyzna. Jednak musi byc twarda jak glaz. W koncu na planie tysiace ludzi mowi ci o swoich pomyslach a na koncu trzeba zaufac instynktowi. Mysle ze czasami kobiety na planie za bardzo ponosza sie emocja zwiazanych z planem filmowym. Ta kamera i tym calym zamieszaniem, ze ulatuje w tym wszystkim wizje ktora mialy na poczatku realizacji projektu. Operator powie swojem, producent swoje... a na koncu trzeba byc jednak asertywnym i powiedziec stanowcze NIE...

wtedy mowi ale SUKA lub (ale CHUJ w przypadku rezysera) ale co zrobic taki juz to jest zawod

Grzegorz Ciechowski w swojej piosence o KACIE spiewa:

Ktos musi katem. ktos musi katem byc... ja tylko pragne zebys nie musial to byc ty...

Od strony zawodowej popatrz sobie na osoby ktore sa rezyserami kobietami

AGNIESZKA HOLLAND
JANE CHAMPION
BARBARA BORYS DAMIECKA
OLGA LIPINSKA

czy nie widac w tych osobach podobienstw?

:)

Anonimowy pisze...

Dzięki za obszerną odpowiedź ;)

Ostatnio będąc w Empiku natknęłam się (przypadek...?) na książkę o tym jak polscy artyści opowiadają o swojej "drodze do kariery". Jednak mam wrażenie, że w tamtych czasach łatwiej im było rzucić wszystko w cholerę... ;) Bo właściwie nie było czego rzucać...

P.S. Dobrze wnioskujesz ;) Ale co będzie dalej to czas pokaże...

---- pisze...

Ale esej! Kurcze, ale przeczytalam, bo przymiezam sie do pisania scenariusza. (Potrzebny mi tylko taki maly impuls, by miec natchnienie...)

Nie mam doswiadczenia jako rezyserka haha ale zgadzam sie z tym, co Konrad napisal, prawie ;)

Ja uwazam, ze inaczej sie cierpi jak czlowiek sprobuje i nic nie osiagnie a inaczej kiedy nie sprobuje wogole. Zawsze mozna jakies nowe doswiadczenie zdobyc i dowiedziec sie/nauczyc sie czegos nie tylko o nieosiagnietym celu ale takze o nas samych, a to uwazam, ze zliza nas coraz bardziej do osiagniecia celu. Nalezy probowac, nie poddawac sie :)

Procz marzen i wiedzy, mysle ze nalezaloby dodac talent i pasje :)

Filmy robione wylacznie dla pieniedzy od razu mozna z latwoscia odroznic. Zas te zrobione od serca (chociaz moga nie zawsze przyciagnac tlumy) zostana docenione przez tych, ktorzy cenia dobre kino i filmy robione z pasja.

Najlepiej robic to co sie robi --- od serca. :)