poniedziałek, lipca 17, 2006



W te wakacje czytam biografie Stinga. Codziennie kartka za kartka nie moge sie juz doczekac, kiedy osiagnie ten sukces a prac mial wiecej niz ja w Sydney i zespolow wiecej niz mozna sobie wyobrazic. Zawsze cos nie pasowalo. Ale w tym wszystkim potrafil ocenic rynek i zaryzykowal.... jeszcze nie wiem jak sie konczy ta ksiazka bo jestem w polowie ale dochodze do wniosku ze LESS IS MORE.... tak jak mowi w ksiazce sting i utwierdzam sie w tym samym przekonaniu. Polecam...

Brak komentarzy: