Ciepło w końcu
Goraco. Czy to nie mile uczucie? Tak dlugo czekalismy na to slonce i bum, swieci i pocimy sie. Nawet old spice nie pomaga i inne spreye. Smierdzimy, pocimy sie, gorącujemy. Kiedys takie lato bylo norma. Przyjezdzalem z koloni w polowie lipca do Wroclawia i pustki. Nikogo na podworku. Ziemia rozgrzana i sucha. Mama szczesliwa jakas taka piekniejsza, ryz z truskawkami lub cynamonem. Zabawa i jeszcze raz zabawa ludzikami z gwiezdych wojen i lego. Wchodzisz sam do suchej piaskownicy i sobie dlubiez w suchym piasku. Bawisz sie w scene z sarlakiem z powrot jedi. Potem postanawiasz zabawic sie w cmentarz, wiec zakopujesz te ludziki i robisz mogily. Kazdy ma swoja mogile. Potem je odkopujesz i zawsze, ale to zawsze jeden ludzik sie gubi. Wiec maly dramat i przeszukiwanie piaskownicy. Przychodzisz do domu spocony i spalony sloncem i masz obiad. Mizerja z ogorkow i jakis schabowy w chamskiej panierce. Potem ogladasz czarno biala telewizje w ktorej nic nie ma i znowu na dwor tym razem na rower. I znowu jestes a nie, nie jestes sam. Maciek wyszedl. Maciek ktory nigdy nie wyjezdzal, bo mieszkal z problemem alkoholowym. Maciek z kotrym sie nikt nie chcial bawic, kiedy nie bylo wakacji ale teraz jest. Skubany. Jedyny dzieciak na tym podworkowym pustkowiu a po 4 dniach zabawy z wlasnym soba nie ma juz innej obcji tylko on. Wiec bawisz sie z mackiem i okazuje sie ze to o czym zawsze spekulowales na niego temat, nie bawiac sie z nim po wakacjach, sprawdza sie. Tak, jest zjebany i bedzie juz zjebany ale na ten czas no coz, bawisz sie z nim i sluchasz jego dywagacji na temat swiata bardzo jakbyniebylo waskiego, ograniczajacego go do znajomosci podworka i problemow rodzicow. I teraz najlepsze, noc. Goraco, wciaz goraco. Nie ma koldry tylko przescieradlo. W najlepszym wypadku kocyk i nie mozesz spac. A okno otwarte na osciez i tylko slychac z siodmego pietra jak samochody przejezdzaja przez ten rozgrzany asfalt. Jak inny to jest dzwiek od tego z zimy. I ten jeden komar dwa siedem, ktore sa i chca cie zniszczyc przez noc. A ty sie nie dasz, wiec komar siada ci na policzku, policzujesz sie w twarz i czekasz czy uslyszysz go czy zadowolisz sie cisza zwyciestwa. Tak to pamietam a dzis jest jakby inaczej. Nie moge spac bo mysle o jakis glupotach, wiec kiedy juz wstane jest siodma rano. W telewizji nawet nei ma powtorek bo to nie modne tylko same programy by sprzedac ci odkurzacz o 150 zlotych taniej. Sniadania ci sie nie chce zrobic bo trzeba je robic, ale trzeba bedzie je zaczac robic bo jak sie nie zrobic to sie nie zje. Wiec, sie robi. Wychodzisz z psem ale w glowie masz te glupoty i za chuja nie mozesz sie skoncentrowac w tu i teraz. JEstes na FB IST, PUDLU, ONETCIE, gdzie kolwiek tylko nie tu i teraz. Sprawdzasz czy polubil i kto. Mowisz ze nie sprawdzasz ale sprawdzasz. Mowisz ze juz basta ale sprawdzasz. Wywalasz aplikacje i sciagasz ja na nowo a przeciez tak goraco. Wylaczasz telefon. Koniec z czekaniem. Tym razem ksiazka, Bede czytal, nie. Mysli zapierdalaja w twojej glowie. Zrob to, powinienes to, tamto, spradz to, A moze cos sie stalo, a moze jakas katastrofa na onecie o ktrej nei wiesz. No sprawdz jebac ksiazke. Sprawdzam, nie ma. Nie ma katastrofy tylko jakas mala czyli nic waznego. Zmarl jakis jezz men. Ok. I co teraz? Zreaktywuje tego bloga i napisze o tym tak jak zawsze pisalem tak po prostu jak kiedys. Taka paplanina zabicia w sobie tej pustki niemocy bycia dzieckiem, ktorym juz nigdy nie bede w tej dziecinnej formie. Bedzie to wypaczenie tej prawdy wtedy do tu i teraz z jednym wyjatkiem. Za pare miesiecy bede obserwowal nowy model tej calej ewolucji. Lea, moja nienarodzona corka spi sobie w brzuszku swojej mamy. Nic nie wie, wie wszystko, co moge wiecej powiedziec. Bedzie miala swoje wakacje.
Komentarze