piątek, lutego 01, 2008

Kiedy mialem z 6 lat zaczela mnie interesowac sprawa karna. Juz wiedzialem co to znacyz kogos zabic bo poznawalem przykazania i ogladalem filmy wojenne. Wiedzialem ze nie mozna zabijac bo nie idzie sie wtedy do neiba chyba ze jest to wojna to wtedy mozna robic co sie chce i tak sie jest potem bohaterem. Ale zmierzam do innej strony a mianowicie, karnej... W angielskim mowi sie np: six years in prison... mniej lub wiecej... W polsce jak bylem maly nei moglem skumac tekstu.. Dostal siedem lat pozbawienia wolnosci.. jak to pozbawienia wolnosci.. ktos kogos morduje a oni pozbywaja go wolonsci.. a co to jest wogole wolonsc... czyz w tamtych czasach nie kazdy byl pozbawiony wolnosci... ale bedac teraz tutaj drogi tydzien naterenie wytworni tutaj w Bukareszcie ze doskonale mi te slowo pasuje. Bo to miejsce jest jak wiezienie... Psy szczekaja, mam swoja cela przynosza mi jedzenie do niej, ale nie jestem pozbawiony wolnosci. Moge w kazdej chwili z tego pokoju pojsc gdzei tylko chce... co sprawia ze jest to tylko miejsce gdzie obecnie zyje... Mysle o tych ludziach ktorzy musza w takich mniejszych celach siedziec... bo musza... wychodzic na maly czas na powietrze... lub nie... siedzisz, zycie ucieka ci pomiedzy palcami... przejebane... ciekawe czy ten dzieciack to zrobil.... mowie o tym podwojnym dozywociu.. ciekawe jak sie oswaja z ta mysla pozbawienia wolnosci... na tak dlugo...

3 komentarze:

michael shannon pisze...

szkoda ze cie tu nie ma z nami w piatek wieczor we wro chociaz nie wielu juz zostalo

czasami mam wrazenie ze od kiedy jest internet czas przestal odgrywac najwazniejsz role

anyway czekam zeby sie z toba napic bez zaliczania fazy nr 9 ;)

aksinowicz pisze...

Ja tez bardoz bym chcial powoli mi odbja tutaj ten shining... ciezko jest a czas leci... A nie wiem kiedy z tad wyjade... nie wiem kiedy sie to skonczy... ta moja cela... pozdrawiam i powiem ci ze juz dawno nie mialem ochoty sie napic jak teraz... a niechce tu zamawiac alkoholu bedac sam bo wejdzie mi to w nawyk i dopiero zobacze duchy i inen zmory ktore teraz tak mnie przesladuja... bede myslal o tym spotkaniu... :)

Anonimowy pisze...

Kiedy bylam mala odkrylam tajemnice wojny - przynajmniej tak mi sie wtedy wydawalo.. Tak okropne rzeczy nie mogly sie przeciez wydarzyc naprawde i dziennik byl dla mnie tylko krwawa rozrywka dla mas, wyrezyserowanym filmem, niczym wiecej, fikcja.. Czasem po prostu w glowie sie nie miesci co jeden czlowiek moze zrobic drugiemu.. a jeszcze ciezej uzmyslowic sobie, ze tym zlym bohaterem z czarno-bialego filmu moze byc ktos z nas, moze nawet ktos bliski? moze nawet ja?

I nigdy nie dowiemy sie czy ten chlopak byl winny.. dlatego najstraszniejszym zawodem swiata jest bycie sedzia, ale az nadto odbiegam od sedna sprawy a chcialam napisac, ze.. podobno w wiezieniach powstaja najlepsze dziela! A kiedy juz stworzysz swoje - jak przyjemny bedzie powrot do swiata zywych :)

Pzdr - natchnienia zycze ;)