Nocny KOwboYj
Kino jest jak swiatynia. Sala z paroma krzeslami na krzyz i chujkiem ktory ma wiekrza glowe od Ciebie i siedzi przed Toba. Jednak czy to nie przezytek? Czy to tak na prawde nie jeszcze jeden kosciol zapomnienia? Tak bardzo boje sie o tym mowic ale kiedy chodze do Iluzjonu i ogladam stara kopie Nocnego Kowboya i przezywam to na nowo, staram sie przezywac bo widzialem to tyle razy ze juz chyba nic nie jest w stanie mnie zaskoczyc. Jednak wciaz tam chodze i wciaz przezywam. A co przezywam?
Smutek, przemijanie, beznadziejnosc, kruchosc zycia i czasu. Ogladam to kino i te lata szescdziesiate. Te orgie i narkotyki. Ten wolny sex kowboyow i nowy york i ta stara trzeszczaca kopie ktora mowi.. Tak ten film ogladala masa ludzi i jest tak stara jak tylko moze byc.. A my ?co z nami? Jak sie odnalesc w tym 2010? jak sie odnalesc w 2011 i 12 i 13 i 17 i 24 i 44 ... Mi z pewnoscia trudno sie przestawic na to wszytsko. A wiem ze powinienem.. powinienem sie przestawic juz dawno.. POwinienem sie przestawic na HD odpczepic sie od kochanej 35 mm powinienm opowiadac o tym co teraz a nei powracac do tego co bylo. Powinienm... ale czy sie przestawie skoro tak bardzo ulegam starym filma Woody Allena i innych tamtych czasow.
Komentarze
yeah!