piątek, sierpnia 13, 2010

Nie ma a takiego miasta jak londyn... jest londek zdrój

Londyn jest jak dobra matka chrzestna. Przyjmie Cie i wpusci w ten caly kram ludzi z calego swiata.

 
 
 
 
Posted by Picasa

Te wypady do Londynu w 95 i 96 byly swojego rodzaju odyseja. To bylo tak daleko jak tylko daleko moze znaczyc. Dwadziesciacztery godiny autobusem z promem w Calle i przepytywanka od strony emigracji. Nigdy nei zapomne tego dlugiego niekonczacego sie sznurka ludzi ktorym krew krazyla dwa razy szybciej na sama mysl ze moga ich nie wpuscic. Ja tam bylem tez sralem w gacie.

 
 
 
 
Posted by Picasa

Sklepy z ksiazkami dotyczace samego filmu w sobie. Ponad tysiac tytulow w samej dziedzinie kina rozdzielone na poszczegolne terminologie. Polka ze scenariuszami i ksiazkami o pisaniu doprowadzala mnei do sraczki. Nie potrafilem ich czytac, nie rozumialem nic z tego zargonu jednak przegladalem je z wielkim zafascynowaniem i zazdroscia ze moi rowiesnicy moga pojac ta cala wiedze zawarta w tych ksiazkach a mi pozostaje jedynie pasja. Dzis nie potrafie kupic rzadnej z tych ksiazek. Przegladam je i nie moge sie nadziwic jak bardzo zeruja one na kieszeni potencjalnego klienta. Jak bardzo chca sprzedac to co tak naprawde nie da sie sprzedac. Filmu nie mozna sie nauczyc z ksiazki. Nie mozna przeczytac pare frazesow i robic wielkie kino... Bez pasji rzaden druk nei pomoze... Ze ja tego wtedy nei wiedzialem... dzis nie potrafilem kupic rzadnej ksiazki... moze czas by pisac je samemu i dac szanse innym by czytali?

 
 
 
 
Posted by Picasa

Sami ludzie Londynu to Ci sami ludzie co u nas lub tam lub gdzies tam. Jada do pracy lub z pracy maja swoje male marzenia i duze rachunki. Maja swoja ulubiona ksiazke w metrze lub wyswiechtana gdzies, zostawiona gazete. I ja w tym wszystkim wciaz walczac o marzenia robienia wielkich filmow. Wciaz na etapie ze ptorafie. W koncu po to tu przyjechalem do tego Londynu. BY walczyc o marzenia. Ponownie znajduje w siebie naiwniaka. Z tym ze tym razem nie boje sie isc po tej chwiejnej linie. Praktycznie chodze na niej od 15 lat i cos czuje ze bede tak chodzil do puki ktos mnie z niej nie zciagne. Moze spadne i zlamie se kark? Moze nie?

 
 
 
 
Posted by Picasa

Bo skoro nie wystarczaja mi te wszystkie odpadki kina. Nie pozostaje mi nic innego jak kino same w sobie. Ja po prostu nie wierze juz w odpadki kina... nie weirze w ten smietnik plastikowych gadzetow i papierowych odbitek. Nie wierze w special edition filmu ktory i tak mam. Lub direcotrs commentary Martina Scorsease... nie wierze w to juz... Wierze w samo kino... Byc moze to juz ostatnia stacja... przed tym by sie spelnic bo w kino wierze... pomimo tej calej popculturowej i dochodowej oprawki...

Pozdrowienia z Londynu... :)

Brak komentarzy: