środa, czerwca 16, 2010

Maraton zakonczony. Leze wlsnie w wygodnym podwojnym lozku w willi ANIA w Gdansku i czekam az zejde o 11 rano na sniadanie. Przez ostatnie poltora miesiaca jezdzilem po Polsce krecac bo w tym przypadku czasownik krecic jest jak najbardziej na miejscu, krecac film o Polsce. Mialem przyjemnosc poprowadzic projekt siedmiu miast polskich promujacych nasz kraj za granice. Innymi slowy robilem reklame Polski. Mysle ze po tych wszystkich kilometrach w jedna i druga strone trudno mi bedzie sie przyzwyczaic do nei uciekajacego krajobrazu. Moze oszaleje jak nie bedzie sie cos ruszalo za oknami dluzej niz piec minut. Mam nadzieje ze te stany nie nastapia bo z tego trybu uciekajacego nas przed burza fala powodziowa i czasem mam przejsc na tryb jak najbardziej bierny,

bierny ze slownika znaczy nie czynny. Mam pisac konczyc scenariusz bo pare osob na niego czeka a w sumie najbardziej chyba ja z zaskoczeniem co z tego naprawe wyjdzie. Ludzie mnie tak ostatnio zaskakuja i zycie samo w sobie ze mam tu dobra mysl.. powtarzam mysl ze moze tym razem napisze cos in side out a nie out site in... i bedzie to pelnowartosciowy plan budowy pierwsego filmu autorskiego na ktory tak czekam z utesknieniem.

Wczoraj wojtek opowiedziel mi kawal ktory mysle moze sie odniesc do tego wszystkiego

Dwoch gorali przyglada sie jak kogut posuwa kure. (Posuwa znaczy dokladniej dyga, choc to slowo mozna przyrownac do biologicznej kopulaci samca i sami cy tego samego gatunku chodz bywaja tez odstepstwa od tej teorii) ale powracajac do kawalu

Kogut posuwa ta kure ona w niebo wzieta... az skrzeczy (jesli kura moze skrzezec) az pieje o to z pewnoscia lepsze slowo...

no i on znaczy kogut posuwa ta kure gorale sie na to patrza i taki eksperymencik proponuja.. jeden z gorali daje troche ziarna metr od calego zdazenia... i rzeczywiscie kogut szybko przestaje posuwac znaczy dygac...

podskakuje do ziarna i zaczyna skubac ( jesc)

na to goral....

BOZE UCHRON NAS OD TAKIEGO GLODU....


ha ha ha ale smieszne oh oh oh ... usmiel sie Konrad nawet nie gustaw...

jak widzicie mam dobry humor i ide na to sniadanie... koniec lezenia...

jeszcze na koniec chcialbym zacytowac list motywacyjny od mojego producenta KORNADA STEFANIAKA

ktory mobilizuje mnie bym napisal ten scenariusz.. uwielbiam go choc wyslany zostal dwa dni temu to juz naprawde epik

a wiec...

Kondzio,

jeszcze raz, tak na @.
dopinguję Cię bardzo do tego, żebyś jak najszybciej skończył scenario. bez niego nie mam ruchu a mam parę możliwości do sprawdzenia. nie znaczy to, że kasa na drugi dzień będzie, ale są to możliwości do sprawdzenia-a jak tego nie sprawdzę to będziemy mieli do czynienia z jednym z największych "grzechów"-"grzechem zaniechania". nawet jeśli to jest zajebisty pomysł i się wszyscy zachwycają i chwalą, ale nie mam scenariusza, nie mogę zrobić ruchu: nie mogę przygotować kosztorysu, prospektu, a przede wszystkim nie mogę dać do czytania komuś kto byłby zainteresowany wejściem w produkcję. pisz chłopie, zapierdalaj ile masz siły, bo potem będziesz stary i nie będzie Ci się chciało, albo będziesz miał artretyzm, albo hemoroidy (żylaki dupy) i już wtedy będzie się naprawdę ciężko pisało.

pozdr

--
--
KONRAD STEFANIAK
Producer



czego i wam wszystkim zycze :)

Brak komentarzy: