poniedziałek, lutego 04, 2013

TAK SIE BAWI WARSZAWA



Misja Warszawa. Cel misji... zalatwienie jak najwiecej w krotkim odstepie czasu jakim jest weekend... Rezultat... wydalem 1000 zlotych w sobote... shit...

Ten powrot do Wawy jest dla mnie taka teleportacja po Londynie. Znam miejsce znam kraj, znam ludzi, wiem jak sie poruszac po tym swiecie. Wiem na co reagowac a na co nie. Najbardziej chyba przerazila mnei pewna starsza kobeita na placu zbawiciela ktora z mala gromnica... (chyba bylo jakies swieto matki gromniczej jakiejs tam) weszla do Karmy i zaczela blaga ludzi o pieniadze. Byla zdesperowana, moze pijana, moze nie normalna... nie wiem... ja sie jej po prostu balem. Tak jak czlowiek moze sie bac drugiego szalonego nie obliczalnego.

Spotkalem sie z Przemem Martyna i jej znajomymi i poszlo.... raz, dwa, trzy cztery, piec, szesc, siedam,, tance, hulance swawola,,, ha ha hi hi hejrze hola... potem nie pamietam... :)

A nie.... pamietam... jak nad ranem w dziwnym miejscu SYRENIM SPIEWIE czy gdzies tam na Powislu zaplacilem za 4 ostatnei szoty 100 zlotych... i powiedzialem... czas jechac... wracac... wiec... WROCLAW WROCLAW WROCLAW...

DOM ZLY :)

Brak komentarzy: