wtorek, maja 29, 2012

LEGO WNIOSKI

Od trzech dobrych lat silnie pracuje nad poprawieniem mojego stanu SZCZESLIWOSCI. Jest to proces, ktory jest dokumentowany przeze mnie w bardzo personalnych pisemnych EGZEGEZACH, liczacych po 250 stron maszynopisu co pol rocze. Wspieram sie tez wieloma publiakcjami psychologicznymi, Magia i Astronomia. Jednak, glowna moje idea jest osobiste odnalezienie jak sobie sam to zdefiniowalem. SZCZESCIA W SZCZESCIU... Poniewaz moje nastawienie perspektywy czasu przeszlsgo (wedlug wynikow specjalnego testu perslektyw czasu) jest pozytywne, oczywiscie na tapete musialy pojawic sie klocki LEGO, ktorych nie potrafie ukladac od dobrych dziesieciu lat. Oczywiscie gromadze je i skladuje, pielegnuje, kupuje, ale to nie jest wciaz to co sprawialo mi w nich najwiekrza radosc a mianowicie kreacja. Ja naprawde potrafilem budowac godzinami kazego dnia od 1983 roku kiedy dostalem pierwsze zesta przez forme szczytowa od 1985 roku do 1992, kiedy budowalem rzeczy wychodzace za ramy kopiowania zestawow z ksiazeczek, lub innych rzeczy ktore widzialem w kinie lub w telewizji. Obecnie nie potrafie wybujodwac niczego. Przez dlugi czas w zwiazku z lektura ksiazki MYSLEC JAK EDISON, bylem przekonany ze wynika to z mojej percepcy myslenia lewa pulkula a nie uzywania tej prawej pieknej innowacyjnej, (ktora wciaz dziala i radzi sobie swietnie tylko w przypadku muzyki). Doswiadczenia budowania z tego okresu zamykaly sie do tego ze moje budowle musialy byc symetryczne i o tych samych kolorach. Kiedy bylem maly kolor sie nie liczyl. Nie liczyla sie tez symetria... liczyla sie sama idea kreatywnego swiata... Tak wiec, moj SOKOL MILENIUM z lego w czasach mojej legowej kreatywnosci to tak naprawde kwadratowy w niczym nie przypominajacy oryginaly budynek (poniewaz mialem klocki z zamku i innych miastowych czaesci) natomiast byly tam wszystkie wazne dla statku miesjca zapamietane z filmu bym mogl sie pozniej bawic nim. Wiec byl prawdziwy most zwodzony jak z oryginalu. Byla kokpit do ktoego mozna bylo dojsc i miejsce dla wszystkich glownych bohaterow.. kotre buodwalem do skali nie LEGO ludzikow tylko GUMOWCOW z ORYGINALNYCH STAR WARS... Ostatnio jednak odkrylem prawdzowy powod mojego problemu z ukladaniem klockow LEGO... I nie jest to prawa pulkula lub inne aspekty braku klockow.. tylko nieustjacym POCZUCIEM WINY... Okazuje sie ze sama mysl ukladania klockow z zwiekrzonym natezeniem na UKLADANIE KREATYWNE... sprawia mi POCZUCIE WINY, ze nie robie czegos bardziej produktywnego. Okazuje sie ze wszystko co robie powinno byc produktywne.. Granie na pianinie = cwiczenie utworow, wymyslanie nowych. Granie w kosza lub bieganie = zdrowie, generalny fitnesss... Ogladanie tych samych filmow = studiowanie ujec i struktury. Wchodzenie na internet = research towarzyski. Itd... itd... Ukladenie klockow? = ??? Jest to wynikiem nastawienie ludzi do samego ukladania. Kiedy moj ojciec swojego czasu skladal modele wojskowe samolotwo.. cel byl bardzo prosty.. Skladam to poneiwaz juz niedlugo bedzie z tego prawdziwy model.. Tak samo mam i ja.. kupuje model LEGO buduje go bez poczucia winy, pniewaz ma on zaraz przystroic moj pokoj... ale tak naprawde to samo budowanie jest frajda.. Kiedy patrze na te kurzace sie statki kosmiczne.. nie moge sie nadziwic co sie dzieje, ze zapetlilem sie w tego rodzaju poczucie winy. Tak wiec POCZUCIE WINY przed tym ze moglbym w tym czasie robic cos bardziej pozytecznego odpycha mnei od ciwczenia swojej kreatywnosci przez budowanie klockow.. Wiec, niepozsotaje mi nic inengo jak poneisc sie na poczatek okreslic sobie czas budowy i zabawy klockami. Jednego dnia w tygodniu. Te pare godzin.. w ktorych nie bede czul sie winny ze to wykonuje.. pomimo tego ze znam wartosci, kotre w przyszlosci bardzo przydadza mi sie w zwiazku z budowaniem .. jk np: wyobrazna przestrzenna jak bardzo potrzebna w zawodzie rezysera.. Tak naprawde mozemy byc szczesliwi tu i teraz. Teraz tylko bysmy naczyli sie nie miec z tego powodu ... dziwnych stanow bycia czegos tam winnym... Pieprzone Super Ego:)

Brak komentarzy: