środa, maja 19, 2010

Musieliśmy przerwać zdjęcia przez pogodę. Smutno mi na myśl że te pory roku tak się pomieszać, bo dobrze pamiętam jak bywało pięknie w maju. Jak chodziło się w krótkim rękawku i poranki były takie inspirujące do życia. Wczoraj miałem sen ze zostałem zastrzelony. Był to mój stary znajomy z Sydney o imieniu Dylan. Jak dobrze go pamiętam to właśnie on miał problemy z narkotykami i tego dnia w tym śnie równiez był roztrzęsiony. Był na tyle niezrównoważony ze od razu wydal mi się podejrzany. Taki przedziwnie miły a zarazem przebiegły. Ktoś komu nastrój mógłby siei zmienić z minuty na minute z sekundy na sekundę. Ja spokojnie leżałem po kołdra na materacu. Bylem w samej bieliźnie. Wstałem chcąc iść do łazienki kiedy on wyjoł pistolet i strzelili. Pierwszego strzału nie czułem ale momentalnie zatrzymałem się jak by wszystkie moje funkcje życiowe na ta chwile ostały. Czułem zapach krwi od środka jak by pocisk zrobił mi więcej krzywdy w środku niż na zewnątrz, ale to był pierwszy strzał. Potem był drugi. I jak jeszcze myślałem ze to koniec po pierwszy strzale po drugim bylem pewny ze nie przeżyje tego zamachu. Bylem bezradny i niepozostało mi nic innego jak obudzić się. Jestem pod wielkim wrażeniem tego jak nasz mozg ma dar opowiadania. Jak perfekcyjnie pokazał mi śmierć przez zastrzelenie. Jak niejednokrotnie pokazywał mi rzeczy w taki sposób które potrafiły mnie natchnąć przez kolejne parę godzin po przebudzeniu. Dobór scenograf i aktorów jak i gra aktorska, wszystko w niepowtarzalnym stylu. Oczywiście SA leprze sny i gorsze.. ale to tak jak w życiu... trzeba robić a pewnego dnia możne wykluje się jakaś perełka :)

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Zmartwychwstałeś!

Samych pereł, Wirtuozie.

Anonimowy pisze...

dobrze mówisz, nic dodać, nic ująć.