poniedziałek, marca 12, 2012

DARK AUSTRALIA

Pada. Leje... pada... leje... pada... leje... Wiec wyjezdzam do queensland tam gdzie niegdy nie pada... lece pare tysiacy kilometrow do port dauglas (za ta sama cene moglem do tailandi lub bali lub gdzie kolwiek) .. przylatuje... pada... leje...pada...

Wiec odnajduje sie na tej pustej plazy, na kotrej leje.. pada... leje.. jako biegnacy z deszczem lub pod deszcz turysta... bo jeszcze biegac potrafie.. (dzieki ci za to panie) ale do wody juz wejsc nie moge.. bo zdradliwe STINGERS... moga urzadlic mnie na smierci a w rzeczkach krokodyle... wiec pytam sie .. gdzie i jak?

Pani z recepcji.. widzac ze trafila na podkurwionego europejczyka.. ba, polaka bo i to pytanie padlo where Im from... odpowiada...

Owszem mozna wypozyczyc specjalne kombinezony... ale nie ma ich na stanie.. a plywac pan moze w basenie...

Jesli chcialbym poplywac w basenie.. to poszedl bym na warszawianke w warszawie.. jednak przyjechalem tutaj.. wiec... co mi pani jeszcze proponuje? oprocz deszczu...

No jest takie pewne miejsce... (pani wie ze nie dam sie tak latwo) zaznaczone tu na mapie gdzie jest sto metrow kwadratowych siatki, ktore chronia przed tymi stworzeniami... ale prosze sie spytac jeszcze ratownika, bo dwa tygodnie temu jeden ze STINGERS urzadlil chlopaca w kark.. i musial zostac odwieziony do szpitala.. wie pan... to bardzo boli...

hm... akurat slowo BOL jest mi znane.. i rozumiem doskonale lub moge sobie tylko wyobrazic.. jak moze szczypac, kiedy cos cie urzadli w wodzie w kark.. wiec.. biegam :)

jeszcze troche a stane sie maratonczykim.. choc powoli i ten wynalazek, to zanczy nogi odmawiaja mi posluszenstwa.. bowiem okazuje sie ze jak biegasz po plazy.. pomimo deszczu.. slonce i jego promienie wciaz napierdala i odbija sie promieniami .. nie wiem sam co robi.. ale mam popazone stopy od spodu..

Oczywiscie moje narzekania sa tylko przekora w dobie tego ze.. pozwalam sobie na wypoczynek.. pozwalam sobie na to by padal deszcz... by lal... deszcz.. bo padac to moze w polsce.. tu leje.. pozwoalam sobie na odrpbine internetu by nie zwariowac... pozwalam sobie na odrobne by zwariowac... ale do tych jakze personalnych przezyc pozwole sobie na tych lamach bloga .. zamilknac...

ale skoro ten blog jest otwarty... Bog raczy wiedziec na jak dlugo ponownie.. mysle ze te sprawozdanie z mojej wyprawy I CHINGOWEJ na poludnie.. gdzie mam byc szczesliwy.. powinno zostac sprawozdane... :)

usmiecham sie choc plakal bym szczerze jak bym mial chociaz jeszcze pare lez w magazynie.. ale akurat te juz chyba zuzylem... lub przynajmniej czekam na nowa dostawe...

Brak komentarzy: