niedziela, lutego 07, 2016

PRZYGOTOWANIA PSYCHOLOGICZNE DO AKX2



Za tydzień jadę nagrywać nową płytę AKX. Na razie nosi tytuł AKX2 bo to takie filmowe trochę i śmieszne zarazem. Tym razem poprzeczka jest o tyle wyżej bo będę śpiewał po polsku a to zawsze trudniej. Inaczej jest zaśpiewać, you want me too so I do, niż... Chrząszcz przez szybę zatarł sierść.
Generalnie jest to moment by spreparować ten pomysł do jednej spójnej całości.  Bo na początku jest pomysł.  To mnie bardzo interesuje w genezie każdego z nich. Czy jest to film, muzyka, obraz, książka czy budowla z lego. Dlaczego to robię i co chcę tym osiągnąć. Jaki jest mój główny cel.

To tak jak w kinie. Czego chcę bohater i czego naprawdę chcę bohater. Pierwsza płyta z tego co pamiętam miała za zadanie udowodnienie sobie i innym, że potrafię nagrać płytę i że nie boję się śpiewać.  Muzycy zaproszeni do współpracy pomagali mi w dopracowaniu numerów tak by były one fajne. Pamiętam, że bardzo szybko odchodziłem od pomysłów, kiedy spotykałem się z uwagami, że brzmię jak piwnica pod baranami lub słaby Soyka. Wtedy robiłem krok zwrot i przemieniałem piosenki tak, że na twarzach pojawiał się entuzjazm. Mój wujek przyjechał, (niezależny artysta ze Starachowic) by zagrać na harmonijce. Po całym dniu spędzonym z nami podszedł do mnie i powiedział. Ej, co ty się tak im dajesz, by oni robili w tej płycie co chcieli. Odpowiedziałem, że wszystko jest w jak najlepszym porządku, że na tym polega twórcza współpraca. Jeśli twoi muzycy dadzą wszystko z siebie i będzie się im podobało znaczy, że wykonaliśmy dobrą robotę.  Zresztą było to dla mnie jak najbardziej zdrowym podejściem, ponieważ oni nic nie wiedzieli o mojej muzyce (muzyki nie było) a ja wiedziałem wszystko o ich możliwościach muzycznych bo słyszałem ich wcześniejsze wykonania i byłem pod wielkim wrażeniem. Miałem jeszcze jeden psychologiczny aspekt do pogodzenia. Musiałem obronić się jako muzyk w świecie muzyków. Nikt nie wiedział, że potrafię grać na pianinie lub na gitarze.  Ja również  nie wiedziałem, ponieważ nie konfrontowałem swoich umiejętności z innymi.  Mało tego. Miałem trochę stracha przed totalną kompromitacją. Tydzień przed sesją widziałem się przypadkiem z pewnym realizatorem dźwięku do reklam, który pokazał mi swoją płytę i była okropna. Nie chciałem się okłamywać, skoro miałem się otworzyć na muzykę. W trakcie sesji przyjechali do mnie znajomi. Przyjechali gotowi by powiedzieć mi, żebym dał sobie spokój ale kiedy usłyszeli parę kawałków, byli mocno oczarowani i dali mi tym dużo energii.  Te kawałki były środkiem tego na co było nas stać, przez te parę zaledwie dni. Dopiero na sam koniec wykonałem piosenkę SO PURE, coś czego nie miałem przygotowanego wcześniej w formie demo. I to ta piosenka dała mi pewną swobodę i coś czego oczekiwałem od doświadczenia muzycznego i w ogóle muzyki, totalną czystość w tworzeniu. Jakiś odlot, którego nie da się opisać.  Ułamek pewnego uniesienia, który przypadkiem został uwieczniony w postaci pliku dźwiękowego.

Reszta jest nie istotna. W sumie jest, bo płyta doczekała się dystrybucji, istnieje w internetowym obiegu i dała mi możliwość przełamania i wystąpienia na scenie MĘSKIEGO GRANIA. No dobrze ale wchodzę ponownie do studia i ponownie będą nachodzić mnie te same pytania. Te same wątpliwości. Głownie dlatego, że tym razem chciałbym odkryć w sobie tego AKXa. Chciałbym określić się muzycznie i słuchać muzycznej intuicji. Na tym polega ten proces. Jak bardzo możesz się otworzyć w danej chwili i w jakim jesteś nastroju twórczym. Wtedy wyjdzie taka płyta. Taka muzyka. I trzeba być szczerym. Otwartym, prawdziwym, bezwzględnym bez strachu, hazardzistą ryzykującym za każdym razem, kiedy nowa piosenka jak w ruletce wygra z tobą lub ty przegrasz z nią.

Spójność AKXa polega na tym, że są to moje kompozycje wspierane głosem i pianinem.  Że gatunkowość tej muzy powoli schodzi z tego ROCK wręcz metalowego brzmienia do popu... Na tym polega ta zabawa. Ograniczenia będą wywołane tym, że nie będę stosował brzmień z komputera. Będzie to prawdopodobnie muzyka oparta na pianie basie i perce. Gitara będzie gestem lat osiemdziesiątych i Andy Summerowską melodyką.  Jest jeszcze kwestia tekstów. Czy moje kwadratowe myślenie i patrzenie na świat, będzie współgrało z muzyką? Każdy dobrze wie, że kiedy słyszymy coś po angielsku z lepszym lub gorszym akcentem ma zupełnie inne odczucie od tego,  kiedy słyszymy polskie chrząszcz brzmi w trzcinie. A tak już na koniec. Kogo to tak naprawdę obchodzi. To jeszcze jedna piosenka jak jeszcze jeden film i jedna płyta, obraz, wernisaż, wartościowy przede wszystkim dla autora dopóki nie stanie się owe produktem.

Dla mnie AKX zawsze miał mianownik psychologiczny. Odnalezienia siebie poprzez muzykę. Wyrafinowaną abstrakcją z nadmuchanym ego  do kreacji nowej postaci scenicznej a nie linearną opowieścią w kinie. I to będę starał się odnaleźć za tydzień.

Brak komentarzy: