poniedziałek, listopada 16, 2015

LEA WITAJ W NASZYM ŚWIECIE


No i urodziła się moja córka. Ma 5 dni i ma się dobrze. Nie będę tutaj rozpisywał się jak to jest być ojcem i czy płacze, czy robi kupki i jakie kupki, czy mamy trudne noce i inne takie jakieś pytania ile waży ile mierzy ile ile i jakie. Chce napisać o czymś zupełnie innym.

Ona jest. Mogło jej nie być ale jest. Wiecie dlaczego jest? Ponieważ jej rodzice nie bali się być ze sobą. Ona jest, ponieważ odłączyliśmy myślenie o tym co strasznego może się stać, jak nie daj bóg się pojawi. Tak, to był strach przed życiem. Dzisiaj jeszcze nie, bo to nie jest właściwy czas. Szukam właściwego kandydata na ojca lub matkę. Nie mam pieniędzy. Nie mam tego upragnionego domu i samochodu. A zawsze wyobrażałem sobie, że pojawi się ta jedyna i ta jedyna, będzie doskonała by spłodzić doskonałe dziecko w doskonałym kraju w doskonałym domu w doskonałej szkole, będzie uczyła się języków obcych i jadła najlepsze jedzenie. Czy to jest życie? Nie. Życie jest właśnie wtedy, kiedy rodzi się dziecko i tyle. Życie jest właśnie wtedy, kiedy odrzuca się słowo wpadka. Wiele osób pytało się mnie czy to była wpadka. Degradowali moje i Oli nastawienie do życia. Ja nie wierze w perfekt dziewczynę, bo nie wierze w perfekt człowieka. Sam nie jestem perfekcyjny. Jedyne czego się nauczyłem to nie marzyć tylko robić. Nie marze o filmach tylko je robię. Nie marze o muzyce, tylko ją gram.  Nie marze o życiu tylko żyje. To bardzo miłe uczucie móc w końcu żyć na naszym świecie a nie marzyć o nim, że będzie kiedyś lepsze. Jest teraz, jutro może go nie być. Koniec. A teraz powrócę do LEI.

Ona sobie żyje w swoim świecie. Podśpiewuje sobie w swoim języku. Odbiera świat dźwiękiem. Odrzuciła zabawkę żabę, która grała jej infantylne pozytywki, ale fortepian i muzyka szopena ją intryguje. Uspokaja, usypia. Gram jej na pianinie, bo widzę jak dobrze reaguje na żywy dźwięk. Wszystko co sztuczne nienaturalnie odrzuca i to jest HOLIZM TOTALNY. Tu i teraz w totalnej rzeczywistości, choć wciąż abstrakcyjnej bo w towarzystwie dźwięków i ciszy, dotyku i ciepłego i zimnego powietrza, ciepłej i letniej wody, kremu do ciała i mleka matki.

Czym mniej myślę tym bardziej żyję. Teraz kolej na was .... JUST DO IT.

1 komentarz:

Gruda pisze...

bardzo ładnie napisane!