KU... POKRZEPIENIU ... FIMOWYCH ... SERC
Dzis pracowalem kreatywnie. Ponownie cos o czym nie moge napisac, gdyz jest namaszczone tajemnica handlowa. Ba... jesli wam o tym kiedys nie powiem jak (juz bede mogl powiedziec) to nawet nie bedziecie wiedziec, ze jest to wogole moja praca. Z innej strony, czy innych praca jest zaowazalna? To czy nasi znajomi robia i gdzie pracuja tak naprawde wiedza tylko oni i ich szefowie. To tak naprawde praca wielu wspanialych ludzi robiacych te reklamy teledyski, tych galow anonimow tych ghost pisarzy (jak widzicie juz bylem na nowym filmie polanskiego) lub innych script doctorow. Praca rezyserow w reklamie i teledysku jest naprawde anonimowa. Ci co maja wiedziec dowiedza sie, inni tak naprawde nie musza. Wyobrazcie sobie ze za kazda 30 sekundowa reklama, reklamowe zwiazki zawodowe wywalczyly by liste plac i ogladali bysmy godziny niepotrzebnych ludzi zamieszanych w to co nie koniecznie chcemy ogladac... in the first place :) Ale nie o tym chce pisac... napewno nie o tym czy
ktos zaowazy co zrobilem czy czego nie zrobilem lub jak zrobilem. Dzisiaj wlasnie odnalazlem sie w tym wszystkim jako profesjonalista.
Haos w tym moim pisaniu... znou emocje wziely gore, wlasnie sprawdzam to i sam nie potrafie sie w tym polapac :)
Ale to rzeczy... O czym to ja mowilem.... o profesjonalizmie..... to jak ten gosc od kablowki. Przyszedl. Mial narzedzia. Zreperowal Kabel. Kablowka dziala. Podpisalem. Odszedl. Tak samo ja dzisiaj. Przyszedlem. Pracowalem kreatywnie nad najlepszym efektem. Skonczylem, podpisalem (w cudzyslowie) I poszedlem do domu ogladac telewizje. Olimpiade... hm raczej koniec olimpiady. Ba raczej najlepszy final hokeyu na lodzie jaki widzialem :)
Ale znowu nie o tym chcialem pisac... Zrozumialem dzis inna rzecz, odnalazlem sie w czasie i przestrzeni. Tu i teraz 28 lutego 2010 roku.... nie wczesniej ni pozniej. To bardzo przyjemnie jest zyc w terazniejszosci. Mysle ze jak najbardziej odczuwalne z pojeciu BEEING. Nieliczni moga sobie na to pozwolic. Czesto zyjemy przyszlosci lub przeszloscia. A tu taka niespodzianka. Pisze ten tekst tu i teraz......
Chodz... znowu sprawdzajac to co napisalem wczesniej, jestem tym aksinowiczem w przyszlosci tego co aksinowicz z przeszlosci napisal dwie godziny temu i koryguje przeszlosc... a przeciez ten aksinowicz to juz zupelnie inna osoba.... niz ta ktora bylem dwie godziny temu. Mecz hokeyowi dal mi tyle nowych informacji ze to nie ten sam aksinowicz co dwie godziny temu, ktory to pisal... oj dzisiaj chyba nikt mnie nie zrozumie.... a nie moge sobie pozwalac by redagowac ten tekst co dwie godziny bo nigdy tego nei skoncze :)
Powracam do watku... ze nie o tym chcialem dzis pisac....
Mysle tez o filmach. Powoli odnajduje sie tu i teraz w tej calej filmowej sprawie. Przyznaje, zylem dlugo filmami lat 70, 80... teraz cos widze.... ze w koncu wyladowalem z mysleniem o filmach w 2010 i tak dalej...
Nie boje sie HD... nie boje sie tych technologi. Czuje ze wlasnie przez nie bedzie mozna cos kreatywnego wymyslec niz kopiowac stare zabawki. Mysle duzo o samych historiach... o stylu opowiadania i o czym chciabym opowiadac...
Mam wrazenie, ze te nowe technologie umozliwia mi w bardziej precyzyjnym opowiadaniu tego co CHCE TAK NAPRWDE powiedziec przez to medium. FILM... a nie proza lub muzyka... lub rzezba, malarstwo, inne formy sztuki. FILM powoli staje sie dostepny dla kazdego. Nie mozna tego lekcewazyc. Oczywiscie dystrybucja i caly ten system jeszcze dlugo bedzie nam wciskal co jest filmem a co nie. Dlatego powstaja technologie nieosiagalne przez potencjalnych typkow w stylu... JA TEZ KURWA MOGE ZROBIC FILM i cala maszyna w odwrocie wymysla cos nowego i tak powstaje technika 3D na przyklad. Dopuki oni moga sprzedawac popcorn, beda zadowoloeni. Ale pomiedzy tym wszytskim moze powstac naprawde wiele niesamowitych filmow jak MOON na ten przyklad. Kiedy wyobraznia bez tych wszystkich chujkow od popcornu pozwoli tworca na swobodne wyrazanie sie tak jak to sie dzieje teraz w prozie. Przyznajcie ze wszystko co tu pisze jest czytane przez tego kto chce to ogladac.
Pomimo czesto powatarzajacych sie bledow i niestylistyce jakiej kolwiek, ktos tu jednak wchodzi...
Dzis jest tych osob 100... na dobe... wedlug moih danych systemu bloog.com lecz moze za 10 lat bedzie tu o wiele wiecej.
Od razu uprzedzam, watpie by te bledy i stylistyka poprawily sie.... ale do sedna.
Byc moze przez internet bede mogl dojsc swoimi autorskimi filmami do potencjalych odbiorcow i nawet nikt nie bedzie musial juz nigdy kupowac popcornu... Popcorn to akurat zle porownanie bo kazdy z nas dzieci PRLu pamieta kino bez tego syfu... ale mysle ze mnie rozumiecie.
Jesli jestescie sceptycznie nastawienie do moich niedzielnych wywodow. Moge tylko powiedziec, ze sa to tylko sygnaly, pewnych dowodow na to ze tak moze byc. Sa to tylko pewne argumenty na dowod tego ze tak bedzie. Chodzi o psychike przezywania tego w czasie rzeczywistym, bo jesli ty zyjesz w latach 70 tych... to jeszcze dlugo tego nie zauwazysz. Ktos inny przez te slowa moze przeprogramuje swoje myslenie i bedzie do przodu jako filmowiec o 10 lat... z wiedza ze bedzie mogl robic swoje i tylko swoje filmy... i ze jesli beda dobre znajda odbiorcow... lub inaczej .. zostana przeczytane...
Powoli zaczynam skrobac tam jakies moje projekty. Po tej bajce po tych moich 15 minutach... dostalem wiare, ze to co robie ma jakis sens. No bo jak dlugo mozna cos robic nie widzac w tym do konca jakiegos sensu? nie dlugo, prawda?
ktos zaowazy co zrobilem czy czego nie zrobilem lub jak zrobilem. Dzisiaj wlasnie odnalazlem sie w tym wszystkim jako profesjonalista.
Haos w tym moim pisaniu... znou emocje wziely gore, wlasnie sprawdzam to i sam nie potrafie sie w tym polapac :)
Ale to rzeczy... O czym to ja mowilem.... o profesjonalizmie..... to jak ten gosc od kablowki. Przyszedl. Mial narzedzia. Zreperowal Kabel. Kablowka dziala. Podpisalem. Odszedl. Tak samo ja dzisiaj. Przyszedlem. Pracowalem kreatywnie nad najlepszym efektem. Skonczylem, podpisalem (w cudzyslowie) I poszedlem do domu ogladac telewizje. Olimpiade... hm raczej koniec olimpiady. Ba raczej najlepszy final hokeyu na lodzie jaki widzialem :)
Ale znowu nie o tym chcialem pisac... Zrozumialem dzis inna rzecz, odnalazlem sie w czasie i przestrzeni. Tu i teraz 28 lutego 2010 roku.... nie wczesniej ni pozniej. To bardzo przyjemnie jest zyc w terazniejszosci. Mysle ze jak najbardziej odczuwalne z pojeciu BEEING. Nieliczni moga sobie na to pozwolic. Czesto zyjemy przyszlosci lub przeszloscia. A tu taka niespodzianka. Pisze ten tekst tu i teraz......
Chodz... znowu sprawdzajac to co napisalem wczesniej, jestem tym aksinowiczem w przyszlosci tego co aksinowicz z przeszlosci napisal dwie godziny temu i koryguje przeszlosc... a przeciez ten aksinowicz to juz zupelnie inna osoba.... niz ta ktora bylem dwie godziny temu. Mecz hokeyowi dal mi tyle nowych informacji ze to nie ten sam aksinowicz co dwie godziny temu, ktory to pisal... oj dzisiaj chyba nikt mnie nie zrozumie.... a nie moge sobie pozwalac by redagowac ten tekst co dwie godziny bo nigdy tego nei skoncze :)
Powracam do watku... ze nie o tym chcialem dzis pisac....
Mysle tez o filmach. Powoli odnajduje sie tu i teraz w tej calej filmowej sprawie. Przyznaje, zylem dlugo filmami lat 70, 80... teraz cos widze.... ze w koncu wyladowalem z mysleniem o filmach w 2010 i tak dalej...
Nie boje sie HD... nie boje sie tych technologi. Czuje ze wlasnie przez nie bedzie mozna cos kreatywnego wymyslec niz kopiowac stare zabawki. Mysle duzo o samych historiach... o stylu opowiadania i o czym chciabym opowiadac...
Mam wrazenie, ze te nowe technologie umozliwia mi w bardziej precyzyjnym opowiadaniu tego co CHCE TAK NAPRWDE powiedziec przez to medium. FILM... a nie proza lub muzyka... lub rzezba, malarstwo, inne formy sztuki. FILM powoli staje sie dostepny dla kazdego. Nie mozna tego lekcewazyc. Oczywiscie dystrybucja i caly ten system jeszcze dlugo bedzie nam wciskal co jest filmem a co nie. Dlatego powstaja technologie nieosiagalne przez potencjalnych typkow w stylu... JA TEZ KURWA MOGE ZROBIC FILM i cala maszyna w odwrocie wymysla cos nowego i tak powstaje technika 3D na przyklad. Dopuki oni moga sprzedawac popcorn, beda zadowoloeni. Ale pomiedzy tym wszytskim moze powstac naprawde wiele niesamowitych filmow jak MOON na ten przyklad. Kiedy wyobraznia bez tych wszystkich chujkow od popcornu pozwoli tworca na swobodne wyrazanie sie tak jak to sie dzieje teraz w prozie. Przyznajcie ze wszystko co tu pisze jest czytane przez tego kto chce to ogladac.
Pomimo czesto powatarzajacych sie bledow i niestylistyce jakiej kolwiek, ktos tu jednak wchodzi...
Dzis jest tych osob 100... na dobe... wedlug moih danych systemu bloog.com lecz moze za 10 lat bedzie tu o wiele wiecej.
Od razu uprzedzam, watpie by te bledy i stylistyka poprawily sie.... ale do sedna.
Byc moze przez internet bede mogl dojsc swoimi autorskimi filmami do potencjalych odbiorcow i nawet nikt nie bedzie musial juz nigdy kupowac popcornu... Popcorn to akurat zle porownanie bo kazdy z nas dzieci PRLu pamieta kino bez tego syfu... ale mysle ze mnie rozumiecie.
Jesli jestescie sceptycznie nastawienie do moich niedzielnych wywodow. Moge tylko powiedziec, ze sa to tylko sygnaly, pewnych dowodow na to ze tak moze byc. Sa to tylko pewne argumenty na dowod tego ze tak bedzie. Chodzi o psychike przezywania tego w czasie rzeczywistym, bo jesli ty zyjesz w latach 70 tych... to jeszcze dlugo tego nie zauwazysz. Ktos inny przez te slowa moze przeprogramuje swoje myslenie i bedzie do przodu jako filmowiec o 10 lat... z wiedza ze bedzie mogl robic swoje i tylko swoje filmy... i ze jesli beda dobre znajda odbiorcow... lub inaczej .. zostana przeczytane...
Powoli zaczynam skrobac tam jakies moje projekty. Po tej bajce po tych moich 15 minutach... dostalem wiare, ze to co robie ma jakis sens. No bo jak dlugo mozna cos robic nie widzac w tym do konca jakiegos sensu? nie dlugo, prawda?
Komentarze
No bo jak dlugo mozna cos robic nie widzac w tym do konca jakiegos sensu? nie dlugo, prawda?" PRAWDA. Ja od dziecka maluje. Potem było liceum plastyczne, teraz jest ASP...malarstwo... i nagle straciłam sens. Niby to kryzys artystyczny, ale jak długo może trwać? A potem mnie olśniło, znalazłam nowe pasje. Które lepiej mnie wyrażają i nie ograniczają. Które mają większy zasięg dla ekspresji. Muzyka, aktorstwo, rezyseria. Tu można robic wielkie dzieła. A malarstwo umarło we mnie. Po 20 latach.
Więc warto realizowac nowe projekty, nie przejmować się hujkami od popcornu.. to mnie rozbawiło :). Dzisiejsze kino jest niewolnikiem XXI wieku i wymagań zdeformowanego społeczeństwa. Kino też umiera. Warto szukać nowych rozwiązań dla filmu. Choćby dla własnej satysfakcji. Tak mi się wydaje. No nie?
A ja mam ochote krzyczeć, hura, śpiewam, chociaż mojego głosu świat nie słyszy.