UFO W PIEKARACH
Jest cos bardzo tajemniczego w procesie powstawania kazdego filmu. Mysle ze istota tej tajemnicy i nieprzywidywalnosc w procesie tworzenia kazdego filmu, dodaje mu jeszcze jednego niepowtarzalnego atutu. Na prawde nigdy nie wiesz co z tego tak naprawde wyjdzie.
Jestem obecnie w fazie postprodukcyjnej filmu UFO W PIEKARACH. Ogladam powoli materialy ukladanki ktora trzeba bedzie zlozyc w odpowiedniej przemyslanej permutacji by widz odczytal historie tak jak sobie to wczesniej wymyslilem. Ten trzeci proces POSTPRODUKCYJNY to tak naprawde porod dla kazdego filmu.
UFO W PIEKARACH to z pewnoscia moj najbardziej osobisty film ktory nakrecilem. Juz teraz moge spokojnie to nazwac po imieniu. Z moim scenariuszem zamyka on tryptyk zwiazanymi z dziecmi ktory towarzyszyl mi we wczesniejszych filmach krotkometrazowych ALBAMA i CHUCKLES THE MAGNIFICENT. Teraz UFO W PIEKARACH.
Jest to z pewnoscia odpowiedz i pytanie ktore ostatnio sobie zadaje a mianowicie. Jak bardzo jestesmy zaprogramowani lub nawet wiecej. Jak bardzo jestesmy zaprogramowani myslac ze podejmujemy wlasne przemyslane decyzje. Bo jezeli rodzice cie o cos prosza i programuja tym samym nie jest to tak zdradliwe jak to kiedy cos naprawde bardzo chcesz miec i pragniesz a okazuje sie ze jest to jeszcze jeden wymysl kogos z zewnatrz...
Ktos napisal wczoraj bym odnalazl siebie w tym wszystkim i bede kreatywny. Ale ja ide troche dalej i mowie ze bardzo trudno w tym wszystkim sie odnalesc skoro tak bardzo zostalem skorumpowany takimi fenomenami jak MUPPETY POWROT JEDI i KLOCKI LEGO... Tak samo jak fascynacja telewizja i innymi mediami ktore sa tak gleboko zakozenione w lepetynie. Muzyka ktora sluchalo sie za malolata i za nastolatka... To cale Mtv i co jest super a co jest syfem. Jaki film jest super a jaki film jest smieciem.
To sie dzieje naprawde i kolejne pokolenia coraz bardziej sa zarazeni tym programem z zewnatrz. teraz w epoce internetu dostaja nie jedna niesprawdzona wiadomosc. Kto wie, moze jakis przebiegly nastolatek czyta mojego bloga i tym samym mieszam mu w glowie nie pozwalajac na jego wlasne ja.
Ale wracajac do samej prdukcji kazdego filmu. Doswiadczenia pomagaja polaczyc te dwie wczesniejsze wizje przed produkcyjne wpostaci scenariusza i tej pierwszej wizji doskonalego filmu. Fazy produkcyjnej zdjeciowej kiedy czas i pieniadze nie jednokrotnie zmieniaja ta idylle mysli przedprodukcyjnej az wrescie moment polaczenia tego wszytskiego do kupy w spujna calosc.
Moim zadaniem bylo stworzyc bajke i pomimo tych wszystkich waznych pytan i odpowiedzi chcialem by w spojnoci mialo to charakter takiej dobranocki. Dlatego celowo nie uzylem rzadnego efektu komputerowego. To byl wybor i tego nie da sie juz zaslonic, skasowac. Tych wyborow bylo wiele. Wyborow ktore nieodwracalnei zmienia charakter opowiadanej przeze mnie historii.
W poniedzialek zabieram sie za skladanie tego w calosc i wciaz mysle o tej pierwszej mysli ktora mialem kiedy wymyslilem to w nocy nie mogac spac. Podekscytowany ze byc moze ktos odczyta moje przeslanie a przy okazji odnajde siebie jako artyste...
ale to dopiero rpzede mna.... bo pisze swoj film pelnometrazowy i to uczucie ze byc moze wkladam swoj czas w cos co moze nigdy nie powstanie bardzo mnie meczy, bo tak trudno przekonać TAMTYCH do czegos czego wczesniej nie widzieli... wogole....
Jestem obecnie w fazie postprodukcyjnej filmu UFO W PIEKARACH. Ogladam powoli materialy ukladanki ktora trzeba bedzie zlozyc w odpowiedniej przemyslanej permutacji by widz odczytal historie tak jak sobie to wczesniej wymyslilem. Ten trzeci proces POSTPRODUKCYJNY to tak naprawde porod dla kazdego filmu.
UFO W PIEKARACH to z pewnoscia moj najbardziej osobisty film ktory nakrecilem. Juz teraz moge spokojnie to nazwac po imieniu. Z moim scenariuszem zamyka on tryptyk zwiazanymi z dziecmi ktory towarzyszyl mi we wczesniejszych filmach krotkometrazowych ALBAMA i CHUCKLES THE MAGNIFICENT. Teraz UFO W PIEKARACH.
Jest to z pewnoscia odpowiedz i pytanie ktore ostatnio sobie zadaje a mianowicie. Jak bardzo jestesmy zaprogramowani lub nawet wiecej. Jak bardzo jestesmy zaprogramowani myslac ze podejmujemy wlasne przemyslane decyzje. Bo jezeli rodzice cie o cos prosza i programuja tym samym nie jest to tak zdradliwe jak to kiedy cos naprawde bardzo chcesz miec i pragniesz a okazuje sie ze jest to jeszcze jeden wymysl kogos z zewnatrz...
Ktos napisal wczoraj bym odnalazl siebie w tym wszystkim i bede kreatywny. Ale ja ide troche dalej i mowie ze bardzo trudno w tym wszystkim sie odnalesc skoro tak bardzo zostalem skorumpowany takimi fenomenami jak MUPPETY POWROT JEDI i KLOCKI LEGO... Tak samo jak fascynacja telewizja i innymi mediami ktore sa tak gleboko zakozenione w lepetynie. Muzyka ktora sluchalo sie za malolata i za nastolatka... To cale Mtv i co jest super a co jest syfem. Jaki film jest super a jaki film jest smieciem.
To sie dzieje naprawde i kolejne pokolenia coraz bardziej sa zarazeni tym programem z zewnatrz. teraz w epoce internetu dostaja nie jedna niesprawdzona wiadomosc. Kto wie, moze jakis przebiegly nastolatek czyta mojego bloga i tym samym mieszam mu w glowie nie pozwalajac na jego wlasne ja.
Ale wracajac do samej prdukcji kazdego filmu. Doswiadczenia pomagaja polaczyc te dwie wczesniejsze wizje przed produkcyjne wpostaci scenariusza i tej pierwszej wizji doskonalego filmu. Fazy produkcyjnej zdjeciowej kiedy czas i pieniadze nie jednokrotnie zmieniaja ta idylle mysli przedprodukcyjnej az wrescie moment polaczenia tego wszytskiego do kupy w spujna calosc.
Moim zadaniem bylo stworzyc bajke i pomimo tych wszystkich waznych pytan i odpowiedzi chcialem by w spojnoci mialo to charakter takiej dobranocki. Dlatego celowo nie uzylem rzadnego efektu komputerowego. To byl wybor i tego nie da sie juz zaslonic, skasowac. Tych wyborow bylo wiele. Wyborow ktore nieodwracalnei zmienia charakter opowiadanej przeze mnie historii.
W poniedzialek zabieram sie za skladanie tego w calosc i wciaz mysle o tej pierwszej mysli ktora mialem kiedy wymyslilem to w nocy nie mogac spac. Podekscytowany ze byc moze ktos odczyta moje przeslanie a przy okazji odnajde siebie jako artyste...
ale to dopiero rpzede mna.... bo pisze swoj film pelnometrazowy i to uczucie ze byc moze wkladam swoj czas w cos co moze nigdy nie powstanie bardzo mnie meczy, bo tak trudno przekonać TAMTYCH do czegos czego wczesniej nie widzieli... wogole....
Komentarze
Zycze Ci jednak, zebys przekonal Tamtych, ze to czego jezcze nie widzieli jest warte zobaczenia :)