czwartek, listopada 02, 2006



Byl cmentarz, byla celebracja, byly modlitwy i rozwazania.... o tym wlasnie. Ja Andy dobry Niemiec i Koala dobry kompan niedoli.. wybrlaismy sie na cmentarze warszawskeij stolicy... Generalnie pierwszy listopada, zawsze kojarzyl mi sie z jednym od kad pameitam... Finall countdown do moich uroddzin a to juz tylko 7 dni by wydusic od rodzicow dobra paczke klockow lego bo urodziny bez lego to hm ... to bylyl generalnie urodziny stracone... wiec byla ksiazeczka i tak zwane paczki kandydatki.. Nigdy nie wiedzialem jakim budzetem dysponuja rodzice... ale mialem juz rozpoznanie budzetu niektorych z kandydatow... wiec rozwaznie im tam... przekazywalem... prosby i pertraktacje bo mikolaj chujek nigdy lego nie przynosil dlatego mialem go w dupie... urodziny to byla prawdziwa... i jedyna okazja do malego biznesu jedynaka kontra systemy a marzenia.

Brak komentarzy: