niedziela, lutego 28, 2010

KU... POKRZEPIENIU ... FIMOWYCH ... SERC

Dzis pracowalem kreatywnie. Ponownie cos o czym nie moge napisac, gdyz jest namaszczone tajemnica handlowa. Ba... jesli wam o tym kiedys nie powiem jak (juz bede mogl powiedziec) to nawet nie bedziecie wiedziec, ze jest to wogole moja praca. Z innej strony, czy innych praca jest zaowazalna? To czy nasi znajomi robia i gdzie pracuja tak naprawde wiedza tylko oni i ich szefowie. To tak naprawde praca wielu wspanialych ludzi robiacych te reklamy teledyski, tych galow anonimow tych ghost pisarzy (jak widzicie juz bylem na nowym filmie polanskiego) lub innych script doctorow. Praca rezyserow w reklamie i teledysku jest naprawde anonimowa. Ci co maja wiedziec dowiedza sie, inni tak naprawde nie musza. Wyobrazcie sobie ze za kazda 30 sekundowa reklama, reklamowe zwiazki zawodowe wywalczyly by liste plac i ogladali bysmy godziny niepotrzebnych ludzi zamieszanych w to co nie koniecznie chcemy ogladac... in the first place  :) Ale nie o tym chce pisac... napewno nie o tym czy
ktos zaowazy co zrobilem czy czego nie zrobilem lub jak zrobilem. Dzisiaj wlasnie odnalazlem sie w tym wszystkim jako profesjonalista.

Haos w tym moim pisaniu... znou emocje wziely gore, wlasnie sprawdzam to i sam nie potrafie sie w tym polapac :)

Ale to rzeczy... O czym to ja mowilem.... o profesjonalizmie.....  to jak ten gosc od kablowki. Przyszedl. Mial narzedzia. Zreperowal Kabel. Kablowka dziala. Podpisalem. Odszedl. Tak samo ja dzisiaj. Przyszedlem. Pracowalem kreatywnie nad najlepszym efektem. Skonczylem, podpisalem (w cudzyslowie) I poszedlem do domu ogladac telewizje. Olimpiade... hm raczej koniec olimpiady. Ba raczej najlepszy final hokeyu na lodzie jaki widzialem :)

Ale znowu nie o tym chcialem pisac... Zrozumialem dzis inna rzecz, odnalazlem sie w czasie i przestrzeni. Tu i teraz 28 lutego 2010 roku.... nie wczesniej ni pozniej. To bardzo przyjemnie jest zyc w terazniejszosci. Mysle ze jak najbardziej odczuwalne z pojeciu BEEING. Nieliczni moga sobie na to pozwolic. Czesto zyjemy przyszlosci lub przeszloscia. A tu taka niespodzianka. Pisze ten tekst tu i teraz......

Chodz... znowu sprawdzajac to co napisalem wczesniej,  jestem  tym aksinowiczem w przyszlosci tego co aksinowicz z przeszlosci napisal dwie godziny temu i koryguje przeszlosc... a przeciez ten aksinowicz to juz zupelnie inna osoba.... niz ta ktora bylem dwie godziny temu. Mecz hokeyowi dal mi tyle nowych informacji ze to nie ten sam aksinowicz co dwie godziny temu, ktory to pisal...  oj dzisiaj chyba nikt mnie nie zrozumie.... a nie moge sobie pozwalac by redagowac ten tekst co dwie godziny bo nigdy tego nei skoncze :)

Powracam do watku... ze nie o tym chcialem dzis pisac....

Mysle tez o filmach. Powoli odnajduje sie tu i teraz w tej calej filmowej sprawie. Przyznaje, zylem dlugo filmami lat 70, 80...  teraz cos widze.... ze w koncu wyladowalem z mysleniem o filmach w 2010 i tak dalej...
Nie boje sie HD... nie boje sie tych technologi. Czuje ze wlasnie przez nie bedzie mozna cos kreatywnego wymyslec niz kopiowac stare zabawki. Mysle duzo o samych historiach... o stylu opowiadania i o czym chciabym opowiadac...

Mam wrazenie, ze te nowe technologie umozliwia mi w bardziej precyzyjnym opowiadaniu tego co CHCE TAK NAPRWDE powiedziec przez to medium. FILM... a nie proza lub muzyka...  lub rzezba, malarstwo, inne formy sztuki. FILM powoli staje sie dostepny dla kazdego. Nie mozna tego lekcewazyc.  Oczywiscie dystrybucja i caly ten system jeszcze dlugo bedzie nam wciskal co jest filmem a co nie. Dlatego powstaja technologie nieosiagalne przez potencjalnych  typkow w stylu... JA TEZ KURWA MOGE ZROBIC FILM i cala maszyna w odwrocie wymysla cos nowego i tak  powstaje technika 3D na przyklad. Dopuki oni moga sprzedawac popcorn, beda zadowoloeni. Ale pomiedzy tym wszytskim moze powstac naprawde wiele niesamowitych filmow jak MOON na ten przyklad. Kiedy wyobraznia bez tych wszystkich chujkow od popcornu pozwoli tworca na swobodne wyrazanie sie tak jak to sie dzieje teraz w prozie. Przyznajcie ze wszystko co tu pisze jest czytane przez tego kto chce to ogladac.

Pomimo czesto powatarzajacych sie bledow i niestylistyce jakiej kolwiek, ktos tu jednak wchodzi...

Dzis jest tych osob 100... na dobe... wedlug moih danych systemu bloog.com lecz  moze za 10 lat bedzie tu o wiele wiecej.

Od razu uprzedzam, watpie by te bledy i stylistyka poprawily sie.... ale do sedna.

Byc moze przez internet bede mogl dojsc swoimi autorskimi filmami do potencjalych odbiorcow i nawet nikt nie bedzie musial juz nigdy kupowac popcornu... Popcorn to akurat zle porownanie bo kazdy z nas dzieci PRLu pamieta kino bez tego syfu... ale mysle ze mnie rozumiecie.

Jesli jestescie sceptycznie nastawienie do moich niedzielnych wywodow. Moge tylko powiedziec, ze sa to tylko sygnaly, pewnych dowodow na to ze tak moze byc. Sa to tylko pewne argumenty na dowod tego ze tak bedzie. Chodzi o psychike przezywania tego w czasie rzeczywistym, bo jesli ty zyjesz w latach 70 tych... to jeszcze dlugo tego nie zauwazysz.  Ktos inny przez te slowa moze przeprogramuje swoje myslenie i bedzie do przodu jako filmowiec o 10 lat... z wiedza ze bedzie mogl robic swoje i tylko swoje filmy... i ze jesli beda dobre znajda odbiorcow... lub inaczej .. zostana przeczytane...

Powoli zaczynam skrobac tam jakies moje projekty. Po tej bajce po tych moich 15 minutach... dostalem wiare, ze to co robie ma jakis sens. No bo jak dlugo mozna cos robic nie widzac w tym do konca jakiegos sensu? nie dlugo, prawda?

piątek, lutego 26, 2010

ROBOT NAPISAL DO ROBOTA....

Do Pracownika rozpatrujacego sprawy ASTER, kozystajacego ze skrzynki mailowej opinie@aster.pl


Drogi pracowniku ASTER

Pisze z ogromna prosba  o  anulowanie mojego ostatniego rachunku telewizji kablowej za miesiac luty
FAKTRUA ORYGINALNA Nr:002f0787-12020


Moje nazwisko AKSINOWICZ Nr: Abonenta 12020 haslo 3497

Jest mi niezmiernie przykro o tym pisac ale od dwoch tygodni moj dekoder jest popsuty
i od tego czasu bezsilnie probuje nareperowac go za posrednictwem firmy ASTER i waszych techikow

Dzwonilem na infolinie niejednokrotnie rozmawiajac z waszymi przedstawicielami
o jak najszybsza reakcje w tej sprawe. Jestem fanem sportu i bardzo chcialem ogladac olimpiade
Niestety za kazdym razem kiedy dzwonilem (mam na to dowod bilingu moich rozmow i czasu rozmowy na numer 022 4014014)
stracilem tez troche czasu czekajac w dlugich terminach oczekiwania na technika dwa dni.
Kiedy w koncu przyszedl i zaowazyl ze transformator od dekodera jest zepsuty. Mial przyjsc na drugi dzien
NIe przyszedl. Nie zadzwonil. Zostawiajac mnie z kolejna opcja telefonu na infolinie.

Postanowilem zalatwic to osobiscie i stracic kolejny dzien mojego cennego zycia, idac do siedziby ASTER 23 lutego 2010 roku
gdzie stalem w godzinnej kolejce zanim skonsultowalem sie z biurem obsluugi klienta. Jestem pewny ze w komputerze widoczna jest
adnotacja tego zdazenia. Zreszta ze skutkiem ponownego zamowienia technika na 24 lutego czyli dzisiaj z oczekiwaniem od 9 rano do 12

Niestety technik ponownie nie przyszedl a ja stracilem kolejny dzien swego zycia w oczekiwaniu na rozwiazanie tej sprawy.
Czuje sie upokozony przez sposob w jaki traktuja mnie przedstawiciele waszej firmy ASTER i w dowod rekompensaty, prosze o anulowanie
ostatneigo rachunku ktory o dziwo zawsze przychodzi na czas. 

Bardzo prosze o szybki kontakt i zrozumienie mojego zazenowania

Szczerze i z Szacunkiem

Konrad Aksinowicz


czekamy na odpowiedz :)


poniedziałek, lutego 22, 2010



Czasami czlowiek oglada film lub czyta ksiazke lub slucha piosenki i ... mowi sobie... kurcze chcialbym zeby to byl moj film moja ksiazka lub piosenka... To bardzo mile uczucie... tak bardzo identyfikowac sie z czyms... I tak mialem wczoraj po obejrzeniu filmu MOON... Ci z was ktorzy mnie znaja osobiscie wiedza ze od 10 lat zakochany jestem gleboko pograzony w pewnym sf projekcie o tytule SHE... napisalem z 500 stron maszynopisu owego czasu wersji tego filmu i innych dodatkowych dokumentow, jednak powoli znowu nachodzi mnie wielka chec zrobienia go. Oczywiscie podobienstwa do filmu MOON sa przeogromne, ale to jeszcze bardziej mobilizuje mnie do tego by to zrobic. Bo kiedy widze jak niektore pomysly dzialaja na ekranie to tak jak by ktos przede mna cos wyprobowal i az chce sie pojsc w swoja strone. oczywiscie jeste tez druga strona medalu. Czy nie boje sie ze jak zrobie w koncu SF SHE ktos powie ooo... widziales MOON ... no coz tego juz sie nie przbije pomimo ze 10 lat wczesniej wymyslilem co poniektore z tych rzeczy ... ale jeszcze z innej strony... patrzac na ten film wczoraj... nie spodziewalem sie ze mozna az tak pojsc w strone estetyczna... ktora przypomina Gwiezdne wojny i odyseje Kubricka ale... my (fani SF) lubimy ta estetyke...  bardzo dobrze czujemy sie w takich kolorach ... ja napweno... polecam film MOON... jescze przede mna nie jedna sesja by wglebiac sie w ta historie i dumac... co by bylo gdyby bylo... :)




sobota, lutego 20, 2010


Dzis chce napisac o moich bledach. Wszyscy je popelniamy ale czasem warto o nich napisac, byc moze wyzucic z siebie, przyznac sie przed calym swiatem a moze wszystko bedzie mozna zaczac od nowa.

Po tym jak prostym wstepie przystepuje do opisywania moich bledow.

Moim pierwszy i podstawowym bledem bylo zalozenie kablowki. Teraz po poltora roku moge spokojnie to stwierdzic. Jezeli popelnia sie jeden blad nie sposob o nastepne. Kolejnym bledem bylo podpisanie umowy z firma ASTER. A wtedy poszlo jak z gorki. Bledem bylo powiedzenie tak na dodatkowe kanaly filmowe. Bledem bylo powiedzenie tak na wymiane dekodera na HD. Bledem bylo trzymanie tego pakietu i placenie im wogole za ta usluge. Bledem bylo placenie na czas. Bledem bylo chodzenie do nich do firmy stojac w niewiarygodnie dlugich kolejkach. Bledem bylo dzwonienie na platna infolinie gdzie kazde z polaczen przekraczalo po 10 minut oczekiwania. Bledem bylo wysluchiwanie lektora przez telefon ktory proponowal mi ogladanie olimpiady w jakosci HD...

Jak widzicie troche sie nazbieralo tych moich bledow bo od poltora tygodnia staram sie by ktos przyszedl i w koncu wymienil mi zepsuty dekoder na nowy. Nie mozecie sobie wyobrazic ile razy tam dzwonilem i ile razy Ci ludzie nie przychodzili na czas lob wogole olewali sprawe. Po tym czasie juz przestalem dzwonic na infolinie bo boje sie orachunek... obliczylem ze 10 minut plus 10 minut plus 10 minut plus 17 minut rowna sie .... bardzo wiele minut.. a ORANGE tez napicza nie marwcie sie. ORANGE tez wysyla smsy przypominajace o nieuregulowanych liczbach na rachunku.

Moja frustracja osiagnela zenitu. Jedyne co moge zrobic to napisac tu z pelna odpowiedzialnoscia innym ktorzy jeszcze nie popelnieli tego bledu..

NIE POPELNIAJCIE !!!!

bo pewnego dnia mozecie odnalesc sie w mojej sytuacji, kotry obiecal sobei ze bedzie ogladal olimpiade a jak narazie nie widzialem nawet polowy zawodnika...

smutek i nostalgia...

piątek, lutego 19, 2010


Przychodzi taki czas w kazdym montazu, czy jest to film krotkometrazowy czy fabula, kiedy traci sie poczucie obiektywnosci. Ten moment przychodzi pewnego dnia. Zazwyczaj wtedy kiedy juz czujesz ze opowiedzials ta historie tak jak to zostalo napisane i wedlug planu scenariuszowego, wyrezyserowane. Jednak ten brak umiejetnosci w planowanie rytmu powoduje, ze tego pewnego dnia kiedy tracisz swoja obiektywnosc, zaczynasz myslec abstrakcyjnie. Co przez to rozumie. Rozumie przez to, ze jeszcze raz patrzysz na ten material w kontekscie jednego kawaleczka w przypadku ujecia lub wiekrzego kawalka w przypadku calej skonczonej sceny i zaczynasz nimi zaglowac. Zaczynaja sie abstrakcyjne pytania ktore psuja dotychczasowe planowanie scenariusza...

A moze tego wogole nie pokazac?
A moze ta scene dac potem?
A moze wogole?
A moze bez muzyki?
A moze z zupelnei inna muzyka?
A moze polaczymy te dwie sceny rownolegle?
A moze zaczniemy od konca?
I tak dalej i tak dalej.

Wszyskto po to by wywolac najlepszy efekt. Chodz logika w tym wszystki wciaz jest na pierwszym miejscu. Jest to ukldanie calej lini informacji dla widza, dawanie mu tego czego potrzebuje a ukrywanie innego co byc moze zaskoczy go potem. Z innej strony. Czy warto zaskakiwac kosztem niezrozumienia?

To wlasnie niezrozumienie sprawia ze widz nie moze przejsc z jednego miejsca do drugiego. Bo kazda scena jest pewna podroza w czasie i przestrzeni. Przenosimy sie wraz z bohaterem wraz z tymi wszystkimi informacjami do kolejnego etapu. Wszystko po to by opowiedziec historie. Bo historia jest w tym wszystkim najwazniejsza. Historia i przekaz. Prosta mysl ... jedna prosta mysl.

Np: Zdrada nie poplaca
lub
Np: Zdrada poplaca

Zycie nie ma sensu
lub
Zycie ma sens

Lepiej umrzec mlodo
lub
Lepiej umrzec staro
lub
Lepiej wogole nie umierac
lub 
Lepiej umrzec

Co kolwiek to jest trzymac sie trzeba jednej mysli. I to determinuje mnie w sztuce montazu.
Poniewaz jest tyle do powiedzenia ze zapominam o tym ostatecznym

Jednym
lub 
Drugim

A na koncu chce bysmy dotarli ta podroza do konca.

Oczywiscie jest jeszcze jedna metoda. Doprowadzasz widza do konca podrozy z wielkim kierunkowskazem

LEWO
lub 
PRAWO

Teraz to do widza nalezy decyzja ktora droge myslenia wybierze. Jak on zakonczy ta cala podroz filmowego doswiadczenia. zachowa ja dla siebie lub podzieli sie z innymi. Lub ba niezgodzi sie z jednym i drugim.

Ja wlasnie stoje przed tymi wszystkimi wyborami. Ale jest ich naprawde tak duzo trudno sie czasami okreslic....



poniedziałek, lutego 15, 2010

Ironizujaco podpatruje tą zime. Ci ludzie odsniezajacy swoje wechikuly, zabawne czysto zabawne. Lopaty, sople te wielkie gory sniegu. Widzialem goscia ktory stracil polowe samochodu jak sniezarka w niego wjechala. To niesamowite co sie dzieje z samochodem kiedy cos wiekrzego w neigo uderza. To jak samochod z malej blaszki. Naprawde caly tyl byl do kasacji.. a pan stal przerazony.. Nie dziwie sie mu. A czas biegnie a czas plynie.. i juz 15 lutego... za dwa tygodnie 1 marca... i byc moze gdzies w kwietniu przyjdzie ten pierwszy promien wiosny.

piątek, lutego 12, 2010

MIŁOŚĆ CI WSZYSTKO WYBACZY


Jutro walentynki. Sylwester dla zakochanych.  Impreza ktora dla niektorych zwieczeniem dla innych bedzie tylko jeszcze jednym przypomnieniem noworocznym. Tak ziomus lata plyna, minol rok a ty nie masz komu dac swojej walentynki. Byc moze Twoje walentynki sa nic nie warte na gieldzie matrymonalnego  jestestwa. Byc moze nikt nie che dostac Twojej walentynki bo przekazanie owej ironizujaco przypominalo by
tej drugiej osobie jak bardzo nie rozumiesz slowa MILOSC....
I tu szybko powracam do mojej wtorkowej rozmowy z pewna kobieta, ktora odwazyla sie glosno zakomunikowac jakie jej facet powinien miec cechy.
Czyli mowiac naszym jezykiem ANDROIDOW. Jakie programy powinien posiadac w pakiecie podstawowym a jakich nie powinien wogole miec.

a mianowicie.

powinien byc...

- schludny
- mily
- bez jakich kolwiek agresywnych zajawek
- staly etat pracy
i najwazniejsze
zeby byl normalny.

Slucham tego i mysle. Mysle i slucham i przychodzi mi mysl dosc prosta jak na myslenie ANDROIDA przystalo i odpowiadam

- Zazwyczaj bardzo sceptycznie podchodze do tego typu zachowania ale z racji tego ze dzis jest dzien inny od wszystkich innych zracji tego ze owego juz nie bedzie... (znowu zakrecilem sie) to moge tylko dac rade jak zrobic i co zrobic by tego chlopaka wlasnie tego posiasc... Bo kiedy czlowiek juz wie czego chce to z pewnoscia tez wie czego nie chce

a moja rada brzmi

jesli chcecie schludnego chlopaka...

- badzcie schludne

milego?

- badzcie mile

bez jakich kolwiek agresywnych zachowan?

- nie badzcie agresywne

ze stalym etatem?

- posiadajcie staly etat.

i najwazniejsze

normalnego?

badzcie normalne....

bo mysle ze dostajemy to kim jestesmy. Wybieramy sobie lustro przeciwnika i to lustro odpowie wam tym samym co sami w sobie macie. Te wybory nowych charakterow to wasza zmiana programowa ktora tez jesrt w was. Wiec nie dziwcie sie ze ta druga osoba ma te wady... ktore wam nei pasuja bo te wady sa waszymi wadami... i tak bedzie dopóki dopóty nie odwazycie sie polubic wlasnego siebie... wrecz pokochac was samych z tymi wadami wtedy zakochacie w pierwszej odpowiadajacej wam osobie i bedziecie mogli powiedziec...

kocham go ,,, ja.... jest jak by czescia mnie....

i tego wam wszystkim zycze na te niedzielne walentynki....

Spojrzmy w lustro i powiedzmy sobie szczerze

KOCHAM CIE... :)

środa, lutego 10, 2010

UFO W PIEKARACH

Jest cos bardzo tajemniczego w procesie powstawania kazdego filmu. Mysle ze istota tej tajemnicy i nieprzywidywalnosc w procesie tworzenia kazdego filmu, dodaje mu jeszcze jednego niepowtarzalnego atutu. Na prawde nigdy nie wiesz co z tego tak naprawde wyjdzie.

Jestem obecnie w fazie postprodukcyjnej filmu UFO W PIEKARACH. Ogladam powoli materialy ukladanki ktora trzeba bedzie zlozyc w odpowiedniej przemyslanej permutacji by widz odczytal historie tak jak sobie to wczesniej wymyslilem. Ten trzeci proces POSTPRODUKCYJNY to tak naprawde porod dla kazdego filmu.

UFO W PIEKARACH to z pewnoscia moj najbardziej osobisty film ktory nakrecilem. Juz teraz moge spokojnie to nazwac po imieniu.  Z moim scenariuszem zamyka on tryptyk zwiazanymi z dziecmi ktory towarzyszyl mi we wczesniejszych filmach krotkometrazowych ALBAMA i CHUCKLES THE MAGNIFICENT. Teraz UFO W PIEKARACH.

Jest to z pewnoscia odpowiedz i pytanie ktore ostatnio sobie zadaje a mianowicie. Jak bardzo jestesmy zaprogramowani lub nawet wiecej. Jak bardzo jestesmy zaprogramowani myslac ze podejmujemy wlasne przemyslane decyzje. Bo jezeli rodzice cie o cos prosza i programuja tym samym nie jest to tak zdradliwe jak to kiedy cos naprawde bardzo chcesz miec i pragniesz a okazuje sie ze jest to jeszcze jeden  wymysl kogos z zewnatrz...

Ktos napisal wczoraj bym odnalazl siebie w tym wszystkim i bede kreatywny. Ale ja ide troche dalej i mowie ze bardzo trudno w tym wszystkim sie odnalesc skoro tak bardzo zostalem skorumpowany takimi fenomenami jak MUPPETY POWROT  JEDI i KLOCKI LEGO... Tak samo jak fascynacja telewizja i innymi mediami ktore sa tak gleboko zakozenione w lepetynie. Muzyka ktora sluchalo sie za malolata i za nastolatka... To cale Mtv i co jest super a co jest syfem. Jaki film jest super a jaki film jest smieciem.

To sie dzieje naprawde i kolejne pokolenia coraz bardziej sa zarazeni tym programem z zewnatrz. teraz w epoce internetu dostaja nie jedna niesprawdzona wiadomosc. Kto wie, moze jakis przebiegly nastolatek czyta mojego bloga i tym samym mieszam mu w glowie nie pozwalajac na jego wlasne ja.

Ale wracajac do samej prdukcji kazdego filmu. Doswiadczenia pomagaja polaczyc te dwie wczesniejsze wizje przed produkcyjne  wpostaci scenariusza i tej pierwszej wizji doskonalego filmu. Fazy produkcyjnej zdjeciowej kiedy czas i pieniadze nie jednokrotnie zmieniaja ta idylle mysli przedprodukcyjnej az wrescie moment polaczenia tego wszytskiego do kupy w spujna calosc.

Moim zadaniem bylo stworzyc bajke i pomimo tych wszystkich waznych pytan i odpowiedzi chcialem by w spojnoci mialo to charakter takiej dobranocki. Dlatego celowo nie uzylem rzadnego efektu komputerowego. To byl wybor i tego nie da sie juz zaslonic, skasowac. Tych wyborow bylo wiele. Wyborow ktore nieodwracalnei zmienia charakter opowiadanej przeze mnie historii.

W poniedzialek zabieram sie za skladanie tego w calosc i wciaz mysle o tej pierwszej mysli ktora mialem kiedy wymyslilem to w nocy nie mogac spac. Podekscytowany ze byc moze ktos odczyta moje przeslanie a przy okazji odnajde siebie jako artyste...

ale to dopiero rpzede mna.... bo pisze swoj film pelnometrazowy i to uczucie ze byc moze wkladam swoj czas w cos co moze nigdy nie powstanie bardzo mnie meczy, bo tak trudno przekonać TAMTYCH do czegos czego wczesniej nie widzieli... wogole....

poniedziałek, lutego 08, 2010

MUST or CAN

Pomyslcie o tym tak... Co jest trudniejsze ... Moc lub musiec. Co tak naprawde kreci tym wszystkim od tysiecy lat. Oj... Mowie wam jak bardzo ostatnio widze roznice tych dwoch zagadnien. Jestesmy tak zagubieni w tym musiec ze moc zawsze ucieka na drugi plan a jak juz musiec odchodzi moc wciaz pozostaje nietkniete. To nie jest tak ze jestesmy leniwymi stworzeniami. Tylko jestesmy androidami wykonujacymi zazwyczaj rozkazy procedury musiec i to nas rozni od prawdziwych ludzi. Bo prawdziwi ludzi moga.

Musze od poczatku... Zobaczcie. Rodzimy sie i musimy: Oddychac pic, Jesc, spac, wydalac. Jest to podstawowy program funkcjonowania zyciowego jest to jak najbardziej niezalezna funkcja. Kurcze zapomnialem tego pieknego slowa z biologi kiedy cos sie dzieje bez naszej wiedzy... braki programowe konradzie braki wychodza ponownie. No dobra... Wiec musimy bo jesli tego nie zrobimy... To umieramy. Predzej czy pozniej bez tych podstawowych programowych musiec nie damy rady.

Ale to dopiero poczatek wielkiej fazy programowej MUSIEC... Ktora wykonujemy bo musimy wykonywac. Kolejnym programem sa RODZICE... Tak moi mili to oni uzelazniaja nas od programu numer jeden. Jest to bardzo silna zaleznosc bo oprocz oddychania (na nasze szczescie i wydalania to oni decyduja kiedy mamy jesc i kiedy mamy spac plus pare nowych jak Program higieny osobistej. Kiedy mamy sie myc kiedy kapac kiedy myc zeby. Program higieny osobistej ponownie jest uzalezniony od nieustannej walki z zarazkami, tak wiec czystosc lub higiena jest jeszcze jednym problemem ktory stoi na przeszkodzie do tego by MOC... Sprzatamy pokoj, jemy to swinstwo, spimy kiedy chca bysmy spali, jemy kiedy chca bysmy jedli, Jemy to co chca bysmy jedli, Pijemy to co chca bysmy pili, poniewaz nasze MOC czyli CHCIEC ponoc jest niezrownowazone do tego co naprawde jest dla nas najlepsze.

Wiec Program wczytywania systemu pod tytulem. CO ZDANIEM NASZYCH RODZICOW JEST DLA NAS NAJLEPSZE... To moze byc sok z marchwim szpinak, guma rozpuszczalna a czasami nawet tran, szczepienia kontrolne i banki na plecach. W tym samym czasie wytwarza sie w nas czlowiecze MOC czyli CHCIEC.. Szybko rozpoznajemy co dla nas bylo by najlepsze. Sa to pierwsze fascynacje zaczerpane z mediow lub przyrody. Lub tego co rodzice mysla ze jest dla nas najlepsze. Wybierane programy bajki przez nich, odpowiednie czytane na dobranoc ksiazki lub historie niezliczone o tym jak jakie zwierze sie zachowuje...

WAZNE:  ROWNIEZ PROGRAMUJEMY WSZYSTKO TO CO NIE JEST DOBRE W RODZICACH I ICH RELACJACH. PO PRZEZ OBSERWACJE. WCZYTUJEMY CALY SYF BRAKOW CZLOWIECZENSTWA U NASZYCH PODOBIECZNYCH I WYKOZYSTUJEMY TO DO ICH MANIPULOWANIA.

Kolejnym programem podstawowym jest religia. Do dzisi w moich rozwazaniach nie potrafie do konca stwierdzic czy jej brak czy tez naduzycie moze spowodowac nieodwracalne w naszym systemie zaprogramowanie. Ale przede wszystkim Religia w  nagrode zycia wiecznego ofiaruje nam pierwsze zakazy czyli DEKALOG

W przypadku Katolikow jest to:

NIE BEDZIESZ MIAL CUDZYCH BOGOW
NIE MOW JEGO SLOWA NADAREMNA
PAMIETAJ ABYS DZIEN SWIECIL
NIE WKURWIAJ SIE NA RODZICOW
NIE ZABIJAJ
NIE KARADNIJ
NIE CUDZOLOZ
NIE MOW FALSZYWEGO SWIADECTWA
NIE POZADAJ ZONY
ANI ZADNEJ RZECZY

Z pewnoscia bardzo stary i nie updatowany program.
Bardzo ciezki bo do dzis do konca go nie rozumiem. Ale jest i nie wiem czy bardziej pomaga czy przeszkadza ale stoi czesto w kontrze do naszego czlowieczenstwa MOC

Pomyslmy troche o tym MOC... MOC to marzenia MOC to jakim bysmy chcieli byc juz jako dzieciaki. MOC to przeznaczenie czlowieka ktorym jestesmy. Widzicie nie koniecznie musi byc to cos dobrego to moc. Byc moze rodza sie ludzie ktorzy urodzili sie by zabijac a wychowanie rodzicow i dekalog srpawil ze nigdy tego swojeg MOC nie dokonali. Choc z innej strony MOC to naprawde wielka sila. Z pewnoscia wieksza niz MUSIEC ale nie kazdy ma do niej dostep.

No i co... Co dalej? EDUKACJA czyli szkola podstawowy program wiedzy podstawowej, ogolnej i wyzszej.

Pisanie, rachowanie, nauka o przyrodzie, historii, fizyki, chemii, wychowanie w ruchu,

No tak bez tego nie byloby ewolucji ale fakt przymusu czyni nas zaprogramowanymi ludzmi. Bo pamietajmy ze niektorych rzeczy sie uczylismy z powodu czysto patriotycznych by wrodzic do nas milosc do ojczyzy na wypadek naglej napasci. Zreszta duzo by tu pisac i mowic..

Wraz ze szkola wchodzi RYWALIZACJA wewnatrz grupowa. Ktos lepiej wpaja program ktos mniej. Ktos bardziej potrafi rachowac ktos mniej a ktos wszystko laduje do hard driva i laduje te wszystkie indoktrynacyjne informacje. MUSIMY by przetrwac bo kiedy nie mamy wynikow nie mozemy pozwolic na swoje MOC.. Czyli to co nas narpawde interesuje czyli to czym naprawde urodzilismy sie by byc.

Mysle ze wszystkie podstawowe programy koncza sie wraz ze szkola i do momentu kiedy jestesmy dorosli w koncu mozemy wykozystac to MOC... Ale czy na pewno. W momencie kiedy juz MOZEMY MUSIMY zadbac o tyle podstawowych rzeczy o ktore wczesniej dbali rodzice ze neistety znowu musimy ODDYCHAC, PIC, JESC, SPAC... Tylko teraz to tylko od nas zalezy co oddychamy, co pijemym co jemy i gdzie lub jak dlugo spimy.

I Tak MUSIMY MUSIMY az umieramy z przemeczenia starosci komputera wirusa wypadku przypadku bo umrzec to ostatni program z pulki MUSIMY.

No i co? Myslicie ze sobie tak dzisiaj pisze to bez sensu i pisze wam o tych banialukach dotyczacych bycia androidem zaprogramowanym bez reszty wlasnej mysli i tym by moc... Wlasnie ze nie to dopiero poczatek moich wywodow bo MOC mnie bardzo fascynuje i czym bardziej mnei fascynuje widze jak bardzo odlegly jest to czyn by co kolwiek zrobic w tej sprawie.

Oddychamy, pijemy, jemy i spimy. Niestety kiedy nie MUSIMY wstac... Spimy bardzo dlugo... Nie chce nam sie wstac by zrobic troche by te nasze MOC zaistnialo.. Tak kurwa trudno nam sie zmobilizowac przerwac ten program muszenia i nic nie robienia. Oj wkurwia mnei to tak straszliwie bo tyle mielismy przykladow by nie robic nic ze az sie chce lezec i nei wstawac, az sie chce nie jesc lub jesc powiezchownie. Szczegolnei kiedy jestes naprawde sam i nei musisz nic przygotowac dzieciom zchorowanej matce lub zepsutej dziewczynie...

Czyzbysmy byli naprawde androidami ze dopiero robimy wtedy kiedy musimy isc do pracy, kiedy smierdzi od nas, kiedy ubrania sa juz wystarczajaco nie swierze kiedy balagan przeszkadza w poruszaniu. Jezeli sa ludzie ktorzy potrafia wstac rano i to wszystko robic nawet jesli mieszkaja sami, czy nie jest to jeszcze jedny program wyuczony z domu lub innej placowce? Czy to ze wstaja rano by sprzatac nie jest jeszcze jednym musiec. Musiec z zaklamaniem poneiwaz nie musi byc czysto by robic swoje.

Okay... To z innej bajki. Czy sa ludzie... Ktorzy po mimo programow bez oklamywania samego siebie potrafia wstac rano... Po to by: pisac wlasna ksiazke, scenariusz, by szukac lepszej pracy, by realizowac swoje marzenia tworzyc nowe firmy nowe znajomosci nowe podroze...

Nie wiem... Wiem tylko ze mi jest trudno wstac rano by pisac... Ale mowie naprawde pisac a nie marzyc ze pisze... Wiem jaka jest roznica pomiedzy pisac a marzyc by pisac. Potrafie wtedy posprzatac cale mieszkanie i pisac tak by sie oklamywac ze napisalem to co chcialem a tak naprawde jest to nic nie warte. Bo przeczytalem nei jedna ksiazke o tym jak sie pisze i wiqdze ze ci ktorzy pisza to pisza... Pisza i pisza... A nie pisza by napisac i skonczyc...

A ja chce robic wlasne filmy i knuje co tu zrobic by w koncu robic swoje filmy. Co zrobic by byc w tym swiecie szczesliwy by programy wyuczone z dziecinstwa nie przeszkadzaly mi w swobodnym mysleniu.

środa, lutego 03, 2010

Wczoraj po poludniu odkrylem ze jestem androidem. To naprawde bardzo ciekawe spostrzezenie zwazywszy ze zyje na tej planecie od 31 lat i bylem przekonany ze jestem pelno sprawnym humonoidem albo inaczej mowiac po naszemu czlowiekiem .. homo sapiensem... co w innym tlumaczeniu oznacza czlowiekiem rozumnym. Okazuje sie jednak ze jetem wyposazony w tak twardy program ze jestem sklonny zakomunikowac ze wszystkie moje decyzje sa tak narpawde decyzjami tegoz programu. Co kolwiek nie zrobie, kazd amoja decyzja to tak naprawde system zerowkowy ktory dziala na wyuczone wczesniej programy.


Ciekawe jak sie czul Decker z Blade Runnera kiedy zrozumial ze sciga siebie samego... Albo jak musieli sie czuc Ci ss mani ktorzy scigali zydow nie wiedzac ze sami nimi sa... 

Napewno sie zastanawiacie co zrobie z ta wiedza. Jak sobei poradze w swiecie ludzi wiedzac ze jestem androidem. No coz.. trzeba bedzie znalesc sobie podobnych lub szybko przeprogramowac sie i moze kiedys stane sie czlowiekiem? :)